Na bieżąco

Prasówka 19.05.2020

Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.

Redakcja / 19 maj 2020

1.

Jeśli jeszcze nie czytaliście felietonu Leszka Możdżera w „Jazz Forum”, to nie czujcie się zobligowani. Teraz może lepiej skupić się na tym, czy z takiej bezpardonowej solówki bredni i wirtuozowskiego popisu bezrefleksyjności da się wyciągnąć wnioski na przyszłość i zainicjować konstruktywną debatę (nie tylko o roli redakcji w periodykach jazzowych wobec świętych krów felietonu). Polecamy lekturę profilu Stowarzyszenie 1000Hz: najpierw listu otwartego do szacownego periodyku, a następnie deklaracji, czy wręcz manifestu, łączącego teorię z praktyką. Jest on też zaproszeniem do dyskusji „o tym, jak słuchamy, wydajemy czy recenzujemy muzykę afrykańską. (…) Dotyczy to właściwie każdej sytuacji, kiedy muzyka ludzi z mniej uprzywilejowanej części świata trafia do ludzi, którzy dysponują środkami na kupno empetrójek, płyt, winyli czy kaset, więc są tą bogatszą mniejszością (zatem to nie tylko muzyka afrykańska, ale również ludowa, czy nawet nowe stylistyki klas marginalizowanych). Uważamy, że muzycy/czki, badacze/czki, wydawcy/czynie czy krytycy/czki powinni być świadomi tego, że przeniesienie kultury z biedniejszej do bogatszej części świata jest skomplikowanym kulturowo i politycznie przedsięwzięciem, i wymaga jakiejś strategii dekolonizacyjnej”. Teraz czekamy, aż głos zabierze mały książę klawiatury, skoro, jak zaznacza, w nieszczęsnym felietonie jego „intencją było zwrócenie uwagi na postrzeganie całego społeczeństwa jako jeden organizm, w którym zachodzą ogromne kulturotwórcze napięcia”.

2.

Zagmatwane są dzieje migracji i recepcji współczesnych kompozytorów. To głównie zasługa dyrygenta José Marii Florencio, muzycznego dyrektora Opery Bałtyckiej w Gdańsku, że ów jako pierwszy europejski teatr zdecydował się na inscenizację Olgi Jorge Antunesa (w październiku ubiegłego roku). Ten szerzej w Polsce nieznany twórca brazylijski jest jednym z pionierów tamtejszej elektroniki, a jego postać przybliżyła niedawno publikująca także u nas Przemysława Jackowicz-Korczyńska. Antunes, po występie w jego rodzinnym kraju Pousseura i Koeniga, założył domowe studio, w którym eksperymentował z różnymi generatorami i oscylatorami (tutaj podsumowujący ten okres album Música Eletrônica). Autorka opisuje wybrane utwory kompozytora, w tym Valsa sideral i Vórtices, by szybko przejść do jego opus magnum, czyli werystycznej opery o Oldze Bénario, żydowskiej komunistce zamordowanej w nazistowskim obozie koncentracyjnym. To wielkie, dwuipółgodzinne eklektyczne dzieło, w którym elektroakustyczne interludia sąsiadują z gwizdaną przez chór międzynarodówką, ulicznymi instrumentami i sonorystycznymi podźwiękami, a nawet akordami spektralnymi. Po lekturze krótkiego i zachęcającego tekstu (znakomita praktyka publikowania książek programowych online!) aż chce się zapoznać z całością opery, a że #nieczynnedoodwołania, #youtubewelcome i #zostańwdomu, to tym bardziej można i trzeba.

https://issuu.com/operabaltyckagd/docs/p._jackowicz-korczy_ska__wagner_z_tropik_w__opera_

3.

Frances Morgan w fascynującym wywiadzie dla „The Wire” rozmawia z Paulem Purgasem na temat początków muzyki elektronicznej w Indiach. Purgas, pochodzący z Indii Brytyjczyk pracował nad dokumentem dla BBC Radio 3 na temat studia muzyki eksperymentalnej, które zostało założone w Ahmedabadzie na tej samej powojennej fali, co studia w Europie, USA i innych częściach świata. Założone w roku 1969 przez Davida Tudora w National Institute of Design (NID), studio stało się ośrodkiem muzyki elektronicznej, gdy Gita Sarabhai – uczennica Cage’a, która w zamian za naukę zachodniej muzyki eksperymentalnej przekazywała twórcy Imaginary Landscapes wiedzę na temat tradycyjnej muzyki indyjskiej – przywiozła do Ahmedabadu syntezator Mooga. Studio działało jedynie cztery lata, lecz stanowi kluczowy punkt wyjścia dla historii muzyki elektronicznej na subkontynencie.

LINK DO AUDYCJI PRZYGOTOWANEJ PRZEZ PURGASA DLA BBC

Purgas wskazuje na powstanie studia jako kluczowy moment w polityce kulturalnej artystycznej wymiany między Indiami oraz USA, której elementem były ambitne plany środowiska EAT (Experiments in Art & Technology) i która miała się załamać już na początku następnej dekady w związku z politycznym poparciem Richarda Nixona dla Pakistanu. Przybliża sylwetki Sarabhai, SC Sharmy (powiedzmy, że odpowiednika Eugeniusza Rudnika w studiu w Ahmedbadzie) oraz Jinraja Joshipury. Fragmenty ich kompozycji ze studia, odczytane po latach ze starych taśm, zostały dołączone do rozmowy.

W początkowym okresie studia to Tudor był jego centralną postacią, ucząc posługiwania się sprzętem grupę studentów. Do dziś żyje tylko jeden z nich, Joshipura, który pod naciskami rodziny porzucił muzykę elektroniczną i zaczął zajmować się architekturą, oprogramowaniem oraz odnawialnymi źródłami energii i dzisiaj jest związany z uniwersytetem w San Juan w Puerto Rico. To właśnie on znajduje się w centrum tekstu poświęconego projektowi Purgasa, jaki ukazał się z kolei w „Guardianie”, pióra Jude Rogers. Tekst znakomicie uzupełnia rozmowę Morgan i Purgasa.

https://www.thewire.co.uk/in-writing/interviews/electronic-india-moog-interview-paul-purgas

https://www.theguardian.com/music/2020/may/14/i-found-the-roots-of-electronica-in-a-cupboard-the-tale-of-indias-lost-techno-pioneers

4.

Dużo mówi się dzisiaj o ograniczeniach w kraju, jednak stan epidemiologiczny nie odbiera kreatywności młodym muzykom, czego dowodem jest artykuł Macieja Krawca Dziwne premiery, poświęcony niecodziennym prezentacjom nowych materiałów muzycznych. Opisani w artykule Emil Miszk i Kuba Wójcik, premiery swoich najnowszych albumów przeprowadzili za pomocą mediów społecznościowych. Miszk wraz z ponad tysięczną wirtualną widownią wysłuchał swojej płyty Artificial Stupidity, komentując na bieżąco kolejne utwory. Wójcik promował album Flash Years, prezentując odbiorcom nagranie wideo, w którym przechadza się po lesie otoczony śpiewem ptaków, zastępującym autorską muzykę. „Dziwna to trochę premiera bez zespołu, bez koncertów, bez trasy” – mówi Wójcik. Krawiec oczywiście skupia się także na walorach muzycznych, brzmieniowych, albumów, wylicza atuty wykonawcze, jednocześnie zwracając uwagę na zróżnicowane współbrzmienia, nawiązania estetyczne do cool jazzu u Miszka oraz na dźwięki imitujące „brzmienie kosmiczne”, obecne na płycie Wójcika. Autor artykułu podkreśla jednak, że odbiór albumów nie będzie pełny po przesłuchaniu, gdyż żadna relacja online nie jest w stanie zastąpić obcowania z muzyką na żywo.

https://www.dwutygodnik.com/artykul/8920-dziwne-premiery.html?archiwum=https://www.dwutygodnik.com/wydanie/2020/279

5.

Czy masz pewność, że czytasz tekst, który napisał ktoś z naszej redakcji? A może korzystamy teraz z generatorów tekstu i właśnie masz przed oczami wygenerowany, wysyntetyzowany „styl autora Glissanda”? Ryan H. Walsh w znakomitym, opublikowanym na łamach „Stereogum” tekście na temat współczesnych narzędzi komponowania przy pomocy AI przeprowadza m.in. taki miniaturowy Test Turinga na swoich czytelnikach – wprowadza jeden wygenerowany (i, jak twierdzi!, lekko podredagowany) akapit, którego ja osobiście nie byłbym w stanie odróżnić od reszty wywodu. To oczywiście tylko jedna z metafor nowej sytuacji, w jakiej znajduje się muzyka w obliczu udoskonalanych, otwartych sieci neuronowych. Już dzisiaj możemy posłuchać całego szeregu eksperymentów z umelodyjnioną syntezą mowy (o, których Walsh nie wspomina) – polecam np. przepuszczenie Hit Me Baby One More Time przez algorytmy nauczone głosu młodego Boba Dylana. Walsh przygląda się zachodzącym zmianom w kontekście rozwoju oprogramowania OpenAI Jukebox i spogląda na nową sytuację z szeregu różnych perspektyw: analizuje możliwe skutki dla rynku pracy, tropi możliwe nadużycia korporacji (choćby manipulowanie danymi ilości odsłuchów streamingu, w celu obniżenia wysokości opłat wypłacanych artystom), zastanawia się nad przyszłymi przemianami prawa. Już dziś tzw. „deepfake music” (za co można uznać np. to, co linkowałem powyżej) jest zakazywana w różnych państwach (w USA na razie w różnych stanach). Wszystko to w nieco dłuższej perspektywie – spogląda na plagiaty, które niegdyś uchodziły płazem, a także podważa pozorne oczywistości przeciwstawienia „ludzkiej” oraz „maszynowej” kompozycji. Walsh zastanawia się również nad głębszymi konsekwencjami nowych możliwości dla samego aktu, czy też procesu komponowania – w tym celu m.in. konfrontuje konkretną kompozytorkę-songwriterkę z algorytmicznym utworem-amalgamatem jej własnej twórczości.

https://www.stereogum.com/2084173/openai-jukebox-artificial-intelligence-songs/franchises/sounding-board/.

6.

Społecznie zdystansowani nadajemy i odbieramy kulturę w sieci. Na łamach „Ruchu Muzycznego” tekstem pt. Strumienie muzyki nasz red. Piotr Tkacz zdaje relację o migracji koncertów w przestrzeń wirtualną. Muzeum Sztuki w Łodzi, wrocławski Ośrodek Działań Artystycznych Firlej, poznański Kołorking Muzyczny, AMPLIFY 2020: quarantine: to tylko kilka przykładów instytucjonalnego radzenia sobie z kwarantanną. Mash-up Cage’a i korespondencyjna interpretacja partytury graficznej Bogusława Schaeffera, współtworzenie, partycypacja, indywidualizacja doświadczenia, zapraszanie słuchaczy do mieszkań, nowe konteksty odbioru, często za cenę jakości brzmienia. Na co zgadzamy się, przenosząc czynność słuchania z sal koncertowych do własnych domów? W dwugłosie do tekstu Piotra Tkacza jako pesymistyczny komentarz nowej rzeczywistości wybrzmiewa diagnoza Marcina Boguckiego pt. Syndrom orkiestry na Titanicu zamieszczona w Dwutygodnik.com. Czy na naszych oczach wykluwa się z balkonowych koncertów i DJ-parties nowy, wspaniały świat? Jak nie umrzeć z przejedzenia? Czy to już moment, żeby się wylogować? Jeszcze jeden koncert nie do przeoczenia, jeszcze jeden artysta z przesłaniem wiary w lepsze jutro i wspólnotę, jeszcze jeden webinar o muzyce w sieci. Zobaczcie, jak sobie radzimy mimo zamkniętych filharmonii, klubów, sal koncertowych. Od tonów podniosłych po utrzymane w formule żartu, od montażu nagrań domowych po wykonania na ograniczony skład. Szczególnie zapada w pamięć pozytywny przykład Pasji Janowej w interpretacji Benedikta Kristjánssona w wykonaniu na tenor i dwa instrumenty klawiszowe. Autor przytacza też bardziej wykraczające w przyszłość pokwarantannową dyskusje o tym, jak instytucje kultury odnajdą się w świecie małoskalowym, który musiał się zatrzymać. Jako komentarz do pojawiającego się w tekście pytania o prawa pracowników i rentowność instytucji kultury niech posłuży opinia Zacha Finkelsteina (The Post-Covid Concert Hall Catastrophe: Why Audience Attendance is the Least of Our Problems) na łamach „The Middleclass Artist”, który w sposób niezwykle obrazowy opisuje potencjalną rzeczywistość finansową i wykonawczą filharmonii. Jego model przewiduje wymuszony zasadami zachowania dystansu społecznego czterokrotny wzrost cen biletów. Należy też być gotowym na przeniesienie sekcji instrumentów dętych na balkony z dala od reszty orkiestry, dyrygenta i publiczności. To będzie zupełnie inna muzyka z balkonu, niż ta znana z początków epidemii.

https://www.ruchmuzyczny.pl/article/76

https://www.dwutygodnik.com/artykul/8922-syndrom-orkiestry-na-titanicu.html

https://www.middleclassartist.com/post/the-post-covid-concert-hall-catastrophe-why-audience-attendance-is-the-least-of-our-problems

7.

Zapowiadając podróż przez dziesięciolecia sound designu w uniwersum Star Trek, w którą zabierze nas red. Jan Topolski (nadchodzący #37) nie sposób pominąć doniesienia o uchwyceniu klarownych struktur rytmicznych gwiazd typu Delta Scuti. Dzięki dokładnemu opisaniu wzorców pulsowania możliwe jest określenie masy, wieku i struktury gwiazdy. Nowy poziom precyzji w słuchaniu rytmu ciał niebieskich przesuwa granice poznania, które możemy osiągnąć dzięki astrosejsmologii. Cytując głównego autora publikacji w „Nature“, Tima Beddinga, „wcześniej słyszeliśmy za wiele nut na raz, aby móc zrozumieć te pulsujące gwiazdy (…) to był całkowity bałagan, jakby kot chodził po klawiszach (…)  niezwykle precyzyjne dane z misji TESS NASA umożliwiły nam przedarcie się przez ten hałas. Teraz możemy wykryć strukturę bardziej przypominającą subtelne akordy fortepianowe”. Czy faktycznie gwiazda HD 31901 brzmi jak fortepian, można sprawdzić na symulacji, gdzie każde 33 sekundy nagrania to w rzeczywistości 24 godziny danych. Można też podążyć za Jeffem Russo i posłuchać zamiast prawdziwej gwiazdy tonów planety Pahvo w odcinku Si Vis Pacem, Para Bellum z 1. sezonu Star Trek Discovery.

https://phys.org/news/2020-05-mysterious-delta-scuti-stars-surrender.html

(jam, ng, am, pt, jt)