Na bieżąco

Prasówka 20.04.2021

Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.

Redakcja / 20 kwi 2021

1.

Na wstępie zaglądamy do zaprzyjaźnionego magazynu „Positionen” – współpracowaliśmy przy #36 o medycynie – który choć w większości niemieckojęzyczny, publikuje czasem także teksty po angielsku. Tym razem Colin Lang  opisuje praktykę dźwiękową Sunn O)))), poruszającego się między noise’em a drone’ami, sytuując ją w kontekście heavy metalu i… muzyki konkretnej. Łączącym ogniwem okazują się instalacje rzeźbiarza Banksa Violete’a, współpracującego ze Stephenem O’Malleyem od 2006 roku, w tym podczas opisywanego koncertu w galerii Maureen Paley w Londynie. Autor interesująco tyczy paralele między materiałami takimi jak stal czy sól, która została użyta po występie do konserwacji sprzętu muzycznego. Sporo pisze o czasowym i performatywnym aspekcie występów Sunn O)))), podkreślając ich linearny i akusmatyczny charakter, a także użycie subharmonicznych częstotliwości i zwolnione tempo. Ciekawie sproblematyzowany esej, którego niemieckiego tłumaczenie ukazało się w #125 „Positionen” o związkach między sztuką a rzeczywistością (gdzie można znaleźć także postaci znane z naszego #33 o cielesności: Patricka Franka czy Pamelę Z).

(jt)

Hell for Leather

 

2.

Tym razem jako #występygościnne uwadze polecamy aż dwa (!) teksty naszych redaktorów – Wiolety Żochowskiej oraz Piotra Tkacza, które opublikowane zostały na łamach „Ruchu Muzycznego”. Oba artykuły oscylują wokół festiwalu Borealis (17.03–21.03.2021), z którego relację na naszą stronę napisała z kolei Ewa Chorościan (publikacja na dniach).

Red. Żochowska już na początku tekstu podejmuje trudny, a zarazem powszechny, temat szeroko pojętej dyskryminacji, który sprowokowany został przez film Close to Home autorstwa Abdu Aliego i Markele Cullins. Stąd też „budowanie wspólnoty doświadczeń, nawet jeśli wirtualnie, stało się główną siłą napędową festiwalu”. Autorka wielokrotnie podkreśla rolę transmisji online w czasie festiwalu, z jednej strony doceniając łatwiejszy dostęp do wydarzeń, z drugiej natomiast, zwracając uwagę na utratę charakteru, bądź nieczytelne przekazanie intencji twórcy (jak w przypadku Chorale Ravena Chacona czy utworu Mirte Bogaert). Kończąc recenzję Żochowska pochlebnie wypowiada się o miksie didżejskim przygotowanym przez 700Bliss, który dał odbiorcom Borealis namiastkę atmosfery festiwalu oraz poczucia wspólnoty.

Fot. Johanne Karlsrud/Borealis

Drugi tekst poświęcony tegorocznemu Borealis autorstwa red. Piotra Tkacza zaczyna się z kolei od opisu kompozycji Chorale. „To nie pierwsza kompozycja w dorobku Ravena Chacona, która zaskakująco wybrzmiewa w pandemicznej rzeczywistości” – podkreśla Tkacz. Odnosząc się do pojęcia przestrzeni, przywołuje projekt 11 Postures, w którym Trammell łączy różne wątki oraz historie w przystępny sposób. Ponadto autor artykułu opisuje występy m.in. Larsa Holdhusa, Laury Ortman, a także (podobnie jak red. Żochowska) podkreśla w swoim tekście moc wrażeń dostarczonych przez 700Bliss.

(ng)

Fot. Thor Brødreskift/Borealis

Wyrównajmy poziomy WRAŻLIWOŚCI

Sygnały we mgle

 

3.

„Wysokie Obcasy”, na fali ostatnich dyskusji o horrorze na uczelniach teatralnych, poruszają niewygodny, acz ważny temat przemocy w szkołach muzycznych. Maria Pomianowska w rozmowie z Anną S. Dębowską  opowiada o traumie spowodowanej kontaktem z nauczycielem chóru, którego praktyki doprowadziły ją do utraty głosu. W swoim poście na Facebooku dyrektorka Międzynarodowego Festiwalu „Skrzyżowanie Kultur” wspomina przemocowe metody nauczania, których wraz z innymi uczniami i uczennicami podstawowej szkoły muzycznej przy ul. Miodowej w Warszawie doświadczyła na przełomie lat 60. i 70. – krzyki, wyzwiska czy popychanie to tylko przykłady skrajnych zachowań niektórych pedagogów. Silny stres sprawił, że przez 25 lat artystka nie była w stanie śpiewać. Pomianowska przywołuje również sytuacje uczniów i uczennic klasy fortepianu, którym nauczyciele potrafili zrzucić na ręce klapę instrumentu. W rozmowie znajdziemy więcej szokujących przykładów bardziej lub mniej zawoalowanej przemocy – i tej psychicznej, i fizycznej. Uwagę zwraca również niechęć części pedagogów do podopiecznych – zamiast kształtowania młodych artystów, poddawali ich tresurze. W imię czego? Rzekomo – hartowania, jak to przytaczano również w niedawnej dyskusji o przemocy w szkołach teatralnych. Anna S. Dębowska podsumowuje rozmowę z Marią Pomianowską w osobnym artykule – manifeście nawołującym do przerwania milczenia. Miejmy nadzieję, że przerodzi się to w konstruktywną dyskusję o sytuacji uczniów w szkołach muzycznych i odejście od niektórych metod.

(ngh)

 

Maria Pomianowska

Maria Pomianowska, fot. Andrzej Łojko

Maria Pomianowska o przemocy w szkole muzczynej

 

4.

Niedawno ukazała się reedycja przełomowego albumu Big Sience Laurie Anderson. Z tej okazji album, a zwłaszcza jego nieoczekiwany przebój O Superman na łamach „Guardiana” wspomina sama Margaret Atwood. Atwood pokazuje w jaki sposób Big Science stanowi początek całego korpusu krytycznej refleksji Anderson nad tym czym są USA we współczesnym świecie (co piszę jako nieustający fan choćby albumu Homeland). Atwood wskazuje na paralele między współczesnością a czasem gdy Anderson napisała swój nieoczekiwany przebój – w okresie prawicowego backlashu prezydentury Raegana, głębokich przemian kulturowych, społecznych oraz ekonomicznych w Stanach, prężenia muskułów przez kompleks zbrojeniowy. Ale Superman nie był niepokonany, na co wskazują zarówno Atwood, jak i sama Anderson, pisząc ów enigmatyczny, futurystyczny w brzmieniach poemat poświęcony nieudanej „Operation Eagle Claw”, która miała za czasów prezydentury Jimmy’ego Cartera doprowadzić do uwolnienia 52 zakładników przetrzymywanych w Teheranie po szturmie na ambasadę USA w trakcie rewolucji islamskiej w Iranie. Czyż w tym kontekście nie jest znamienne, że O Superman to rodzaj poetyckiej opowieści, by nie rzec kazania? Przy czym Atwood chyba również nieprzypadkowo wspomina, że to właśnie w tym okresie pracowała nad Opowieścią podręcznej – dyskretna sugestia paraleli między systemami prawicowej opresji. Atwood wskazuje także na jeszcze jeden wymiar aktualności Big Science – pod płaszczem splotu ironii oraz fascynacji futurystycznymi technologiami oraz wizjami nowoczesności i przyszłości album skrywa nostalgię za owym odchodzącym wówczas światem, z którego wywodzi się i sama kompozytorka. Atwood pokazuje jak aktualne są te emocje dzisiaj w dobie narastających lęków destrukcją planety, która przecież właśnie w okresie raeganomiki nabrała nowego rozpędu. „WIELKA NAUKA” owych czasów wpływa do dziś na rzeczywistość.

Ps. Nie potrafię sobie odmówić tego drobnego, świeżo wydanego postscriptum z trasy, która miała objąć Polskę, ale wyszło jak wyszło.

(am)

Here come the planes

 

5.

W ostatnich latach do grona istotnych badaczek oraz badaczy muzyki popularnej w Polsce oraz szerzej całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej dołączyła krytyczka filmowa Ewa Mazierska. Profesora University of Central Lancashire po serii pozycji, które (współ)redagowała (zob. 1, lub 2, albo 3, a nawet 4) oraz napisaniu książek poświęconych Falco oraz wiedeńskiej scenie muzyki elektronicznej wydała w zeszłym roku monografię poświęconą przedstawieniom muzyki popularnej w polskim kinie a teraz – historii polskiej popularnej muzyki elektronicznej. I to właśnie na temat tej ostatniej książki porozmawiał z autorką dla „Nowej Muzyki” Paweł Gzyl. Kluczowym tematem jest nieobecność popularnej muzyki elektronicznej w dyskursach na temat kultury współczesnej. Mazierska wyraźnie sugeruje że to cały przemilczany segment muzyki popularnej („To przypadek tego głębszego problemu, o którym wspomniałam, czyli że muzyka do tańczenia jest «Kopciuszkiem» studiów o polskiej muzyce popularnej. Można powiedzieć, ze Polacy lubią tańczyć, ale nie lubią o tym mówić.”).

Z rozmowy Mazierskiej i Gzyla wyłania się zarys książki kreślącej mocno odmienny obraz polskiej muzyki popularnej lat 80. niż ten, który znajdziemy choćby w niedawnym tekście Jakuba Bożka na temat albumu Нассать на мир Bartosza Zaskórskiego. Jeśli Bożek pisze, że „w schyłkowym PRL-u zwyczajnie nie dało się znaleźć porządnego syntha”, to kluczowa część narracji Mazierskiej temu przeczy, podkreślając niechęć znacznej części ówczesnych protagonistów (jak Romulda Lipko) do samych haseł „muzyki elektronicznej”, czy „muzyki tanecznej”. Co więcej, autorka stwierdza wprost, że problem braku tanecznego, elektronicznego undergroundu w latach 80. w Polsce wynikał bardziej z braku samego undergroundu niż muzyki. Ze spisu treści wynika, ze książka zbudowana jest z czterech części – poświęconych kolejno dekadom Gierka, Jaruzelskiego, Młodych Wilków oraz łącznie dwóm dekadom nowego wieku. Z rozmowy z Gzylem wynika, że Mazierska śledzi aktualne zjawiska, zaś przewodnikami  uczyniła Jacka Sienkiewicza oraz Wojtka Kucharczyka. Ciekawie byłoby skonfrontować to spojrzenie z opiniami przedstawicielek i przestawicieli sceny muzycznej – bardzo czekam na szersze omówienia książki.

(am)

Pięć dekad elektronicznej muzyki popularnej w Polsce

 

6.

Inną białą plamę zapełnia portal „Unearthing The Music”, bliski nam w eksplorowaniu scen muzycznych krajów Europy Środkowej (opisanej m.in. w monograficznym #30). To kilka artykułów czeskiego muzykologa Jana Blümla o ciekawych epizodach z historii niezależnej muzyki czechosłowackiej. W pierwszym dokumentuje gorączkę free jazzu w końcu lat 60., czasie normalizacji, której pokłosiem było powołanie Free Jazz Trio w 1971 roku w Ołomuńcu. W kolejnym dopełnia obraz muzycznego środowiska tego miasta poprzez pryzmat działalności Sekcji Jazzowej Stowarzyszenia Muzyków Czechosłowackich – w latach 70. powstały tam ciekawe, choć zapoznane dziś zespoły pokroju jazzrockowego WSS (Water-Supply Spectres).

W trzecim, chyba najciekawszym tekście Blüml wskazuje wpływ znanego angielskiego perkusisty (Art Bears, Henry Cow) i lidera ruchu Rock in Opposition na czeską muzykę alternatywną. Na bazie licznych dokumentów i rozmów udowadnia rolę dziennikarza Josefa Vička ze wspomnianej Sekcji Jazzowej w zorganizowaniu pierwszej wizyty Chrisa Cutlera w Czechosłowacji w 1979 roku. Jego improwizowany duet z Fredem Frithem wzbudził sporo konfuzji (krytyk Jan Rejžek nie mógł się zdecydować, czy „była to fata morgana, szaleństwo czy może antymuzyka lub metajazz”). Ale ziarno zostało zasiane, a potem zakwitła międzynarodowa wymiana idei i dystrybucja nagrań, w tym czechosłowackiego Plastic People of the Universe czy Extempore). Na polu tej ostatniej odznaczyli się  Petr Cibulka ze swoimi Samizdat Tapes Cassettes and Videos (ponad 500 tytułów!) oraz Mikoláš Chadima z kasetowym wydawnictwem Fist. W konkluzji autor zauważa zbieżność antysystemowej retoryki Cutlera i oddolnych wspólnotowych działań w pogrążonej w kryzysie Wielkiej Brytanii oraz autorytarnie rządzonej Czechosłowacji lat 80. XX wieku.

(jt)

Free Jazz Trio…

Jazz Section…

Chris Cutler…