Numer 1 / 2004

Do utraty słuchu

Jacek Skolimowski

Nie wiem jaka jest różnica między hałasem a muzyką. Wszystko zależy od słuchacza. Jeśli dla kogoś hałas oznacza niewygodny dźwięk, to muzyka pop jest dla mnie hałasem

– deklaruje Masami Akita, jeden z najważniejszych przedstawicieli japońskiej muzyki noise.

Przed wejściem do Centrum Sztuki Współczesnej w Wilnie stoi średniego wzrostu Japończyk z długimi włosami i pali papierosa. Podchodzę do doń i krótko zagaduję w jego rodzimym języku. Przygląda mi się z dużym zdziwieniem i nic nie odpowiada. Po chwili wyciąga z uszu zatyczki i mówi – „Przepraszam, ale tu jest tak głośno”. Mijają nas dwa samochody, kilka osób, a Akita z nieśmiałym uśmiechem dodaje – „Muszę zachować uszy dla mojej muzyki”.

Słodka zemsta

„Legendarny eksperymentalny muzyk z Japonii” – jak głosi napis na plakacie festiwalu Jauna Muzika 2004, przyjechał na Litwę pod koniec kwietnia. Masami Akita gościł w Związku Kompozytorów Litewskich oraz wystąpił w Centrum Sztuki Współczesnej. Dziś jest „legendarną postacią muzyki eksperymentalnej”, ale na to uznanie musiał ciężko pracować blisko ćwierć wieku. „Zawsze miałem kompleks rocka i sztuki. Ludzie słuchają Lou Reeda i mówią, że to jest »sztuka« – tłumaczy Akita – natomiast moje nagrania uważali za gówniane. Postanowiłem wykorzystać różne strategie i przekonać ich, że tak nie jest.” Okres dorastania Akity przypadł akurat na początek lat 70., kiedy do Japonii dotarły echa rewolucji kulturalnej w Stanach. W szkole średniej, jak większość jego rówieśników, grał w zespole rockowym covery Led Zeppelin i Jimiego Hendrixa. „Ruch hippisowski zupełnie nas odmienił. Zacząłem słuchać rocka progresywnego – mówi – później poznałem poezję Rimbauda i Lautreamonta, byłem zszokowany. W ich słowach było tyle rock’n’rolla!” O jego dalszej edukacji przesądziło surrealistyczne malarstwo Salvadora Dali – wstąpił na Wydział Sztuk Pięknych Uniwersytetu Tamagawa. Mimo ogromnej wyobraźni i zdolności manualnych z trudnością wytrwał do dyplomu. Przekonał się, że malarstwo jest zbyt konwencjonalną sztuką i porzucił pędzel dla muzyki. „Przeczytałem książkę Marcela Duchampa. – tłumaczy – Mówiła wiele o dadaizmie i surrealizmie. Dowiedziałem się, że dadaiści niszczyli wszystkie konwencje sztuki. Ja postanowiłem zniszczyć wszystkie konwencje muzyczne!”

Głośna sztuka

W poszukiwaniu inspiracji cofnął się do roku 1913 roku, kiedy to włoski futurysta Luigi Russolo w manifeście L’arte dei rumori (Sztuka hałasu) napisał – „Dawne życie było ciche. W dziewiętnastym wieku, z wynalezieniem maszyn, narodził się hałas. Dziś hałas tryumfuje i ma totalną władzę nad ludzką wrażliwością”. Głosił koniec sztuki przeszłości i postulował fascynację nowym, głośnym życiem w miastach. Wykorzystanie przez kompozytorów nowego uniwersum dźwięków rewolucji technicznej miało iść w parze z łamaniem konwencji w muzyce. Postulaty te doskonale rozumiał ów młody Tokijczyk, którego życie determinowała nowoczesna technika. Masami Akita w czasach prosperity japońskiej gospodarki pod koniec lat 70. mieszkał z rodziną w danchi, popularnych apartamentowcach na przedmieściach stolicy. Przemysłowa produkcja kształtująca model życia rodzin i konsumencki styl życia przejawiający się w uprzedmiotowieniu, alienacji i fetyszyzacji, stały się dla Akity źródłem buntu. Podjął próbę oswojenia stechnicyzowanego świata. „Moją pierwszą motywacją do tworzenia dźwięków było niekonwencjonalne użycie elektronicznego sprzętu, takiego jak zniszczone magnetofony, zepsute gitary, wzmacniacze. – tłumaczy – Myślałem, że nie mogąc właściwie zapanować nad ich obsługą, będę mógł wydobyć sekretny głos sprzętu. To będzie dźwięk podświadomy, czyli w pewnym sensie libido sprzętu.” Zaczął mówić o sobie: „dadaista z danchi”.

Nieład artystyczny

Kluczem do działalności Merzbow było dzieło życia niemieckiego futurysty Kurta Schwittersa. Merzbau powstawał w okresie międzywojennym z przedmiotów, które artysta przez ponad dekadę zbierał na ulicy, w śmietnikach i gromadził w domu. Schwitters tworzył swoje asamblaże podnosząc wartość pospolitych przedmiotów do rangi dzieła sztuki. Podobnie Akita zaczął tworzyć swoje muzyczne kolaże: nagrywał na taśmach magnetofonowych dźwięki otaczających go przedmiotów, a następnie ów materiał przetwarzał, ciął na kawałki i sklejał ze sobą fragmenty. Z pełną świadomością nawiązywał do techniki cut-up, którą kiedyś stosowali Tristan Tzara, William S. Burroughs czy  Brion Łysin. Muzyki dopełniała jeszcze oprawa graficzna płyt, która powstawała z pornograficznych obrazków znalezionych na śmietniku. „Moja wytwórniaLow Music & Arts w początkowym okresie działała na wzór podziemnego wydawnictwa pornograficznego. – tłumaczy Akita – Muzyka może być perwersją. Moje nagrania były dystrybuowane jak pornografia. No, nie zarabiałem tylko takich pieniędzy. W każdym razie chciałem, żeby moi klienci mieli uczucie, jakby kupowali po kryjomu – w tej specyficznej aurze tajemnicy i wstydu, podobnie jak z fetyszem. Używałem najbardziej prymitywnych form fetyszu w społeczeństwie informacyjnym.” Najważniejszym hasłem surrealistów stało się dla niego: „Wszystko jest erotyką, wszędzie erotyka”. „Według mnie noize jest najbardziej erotyczną formą dźwięku. – mówi Akita – Dlatego wszystkie moje prace odnoszą się do erotyki.” Erotyzację hałasu określił jako pornoise.

Taniec erotyczny

Fascynacja erotyką przeniosła się na grunt zawodowy. Akita pracował jako dziennikarz. W połowie lat 80., pisząc książkę o subkulturach, poznał ludzi uprawiających sztukę kinbaku. Polega ona na artystycznym wiązaniu linami nagich ciał kobiet według ściśle określonych zasad wypracowanych przez wieki. Opisywał działalność owych twórców, pomagał kręcić filmy, sam wyreżyserował jeden oraz robił oprawę muzyczną. „Większość ludzi myśli, że jest to seksualny gwałt i agresywna obsesja. Ale przecież prawdziwa przemoc i gwałt przejawia się w działalności policji, wojska, szkoły czy innych form oficjalnej władzy. – tłumaczy Akita – Natomiast kinbakujest parodią, anty-formą władzy. Ludzie tego nie rozumieją i postrzegają ją jako sztukę brutalną i pełną przemocy. Skoro podobnie odbierana jest moja muzyka, to wiem, że powinienem się w to angażować”. Częścią występów Merzbow stał się również taniec butoh – współczesny japoński teatr tańca w formie wolnych improwizowanych ruchów, w których aktor stara się przekroczyć granice ciała. Pierwszy występ twórcy owego tańca, Tatsumi Hijikata, w roku 1959 został uznany za „szokujący, prowokacyjny, agresywny, seksualny, groteskowy, nihilistyczny, tajemniczy” i zakazano jego wykonywania. Butoh – sztuka inspirowana tekstami Geneta i Artauda, niemieckim Ausdrucktanz i osadzona w estetyce japońskiego teatru rozwijała się w podziemiu. Aktywna działalność artystów poza masowym obiegiem stała się podstawowym elementem strategii Merzbow.

Muzyczna poczta

Jednym z przejawów niezależnego przepływu muzyki w latach 80. stały się pirackie rozgłośnie radiowe i dynamicznie rozwijający się mail art. Nagrania Merzbow zaczęły trafiać pocztą do Europy i Ameryki. „Słowo noise było używane w Zachodniej Europie od czasu manifestu Luigiego Russolo Art Of Noise. – mówi Akita – Natomiast w muzyce industrialnej termin noise używany był raczej na opisanie pewnej estetyki. Zachodnia muzyka noise jest czasem zbyt konceptualna i akademicka. Japoński noize uwalnia ekstazę dźwięku samego w sobie, jej koncept rodzi się z samego dźwięku”. Radykalna działalność Throbbing Gristle, Cabaret Voltaire, SPK czy Whitehouse polegała na łączeniu muzyki z warstwą wizualną, która szokowała obrazami, performancem, naruszaniem tematów tabu oraz wymową polityczno-społeczną. Choć Akita czerpał inspirację również stąd, szedł własną ścieżką, skupiając się na intensywności dźwięku. „Za moimi dziełami nie kryją się żadne szczególne ideologie ani obrazy. Słuchacz ma swobodę śledzenia moich dźwiękowych eksperymentów bez pseudo-intelektualnego bagażu. – tłumaczy – Tytuły utworów i płyt są tworzone po angielsku, ale sens ich jest trudny do zrozumienia. Są równie dziwne, co moja muzyka.” W latach 90. muzykę noize udało się przeszczepić na zachodni grunt i stała się światowym fenomenem. Obecnie artystów odwołujących się do tego gatunku możemy znaleźć w austriackim Mego, australijskim Extreme, kanadyjskim Alien8, holenderskim Staalplaat czy amerykańskim Tzadiku.

Rekord świata

Japońska muzyka kojarzy się dziś przede wszystkim z ekstremalnymi eksperymentami z hałasem. Zachodni krytycy i słuchacze ciągle pytają o sens muzyki noize. Sam Akita jest dość wstrzemięźliwy w komentarzach. Pytany po koncercie przez dziennikarzy litewskich o fascynację „hałasem”, milczał i wyraźnie zagubiony nie potrafił sklecić sensownego zdania. Ożywił się dopiero na wieść, że w Wilnie jest pomnik Franka Zappy. Z mojej z nim rozmowy wynikło tylko tyle, że cała otoczka ideologiczna wokół jego twórczości straciła już na aktualności. Chciał tylko, żeby ludzie docenili muzykę, którą gra. Niegdyś parodiował nurty artystyczne, a kiedy w latach 90. zdobył uznanie, żartem postawił sobie za cel wydanie większej ilości płyt niż Sun Ra, czyli ponad dwustu . Tymczasem dawno już przekroczył tę liczbę i nie wiadomo, ile ich jeszcze nagra. Wciąż jednak zafascynowany jest „hałasem” i pewnie będzie go grał dopóki starczy mu słuchu!