Na bieżąco

Prasówka 24.02.2019

Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.

Redakcja / 24 lut 2019

1.

Kelly Hiser rozpoczęła niedawno na portalu NewMusicBox cykl esejów o pierwszych elektronicznych instrumentach i ich społeczno-genderowych uwikłaniach. Nie zostaniemy tu zasypani historycznymi faktami – to raczej rzucenie innego światła na historię muzyki elektronicznej i próba zastosowania nowych perspektyw, genderowo i mniejszościowo zorientowanych kluczy interpretacyjnych. Jak się okazuje, popularność „czystego” brzmienia monumentalnego prototypu dzisiejszego syntezatora, czyli telharmonium, w swoim króciutkim okresie świetności była napędzana dość poważnie podłożem nacjonalistycznym i rasowym. A thereministów (a bardziej – thereministki) zgubiła banalizująca kampania reklamowa i nie do końca sprawiedliwa krytyka (męskich przeważnie) tuzów muzyki współczesnej. Jako że teksty przybrały krótkie, esencjonalne formy, temat aż prosi się o rozwinięcie, dlatego dopingujemy autorkę i czekamy na kolejne odsłony tego, co do tej pory pozostawało poza głównymi historycznymi narracjami.

https://nmbx.newmusicusa.org/underground-electronic-music/

https://nmbx.newmusicusa.org/splendid-sonority-and-vivid-expressiveness-the-theremin-before-sci-fi/

 

2.

Związki architektury i muzyki, a właściwie muzyki i biznesu na przykładzie japońskiego rynku przeanalizował ostatnio „Guardian”. Na celowniku znalazła się eksperymentalna elektronika, która co najmniej od końcówki lat 70. (równolegle do ambientu Briana Eno) prężnie rozwija się m.in. dzięki współpracy z firmami deweloperskimi czy markami bieliźnianymi. Sztandarowymi przykładami zacieśniania więzi między sztuką dźwięku a komercją jest choćby współpraca kompozytora Takashi Kokubo z producentem klimatyzatorów Sanyo czy Yasuaki Shimizu z firmą produkującą zegarki. Podobne przykłady współdziałania z dekady 1980–1990 znalazły się na wydanej w tym roku płycie Kankyō Ongaku. Album zainspirował autora tekstu, Jacka Needhama, do prześledzenia powiązań między boomem ekonomicznym lat 80. a futurystycznymi dźwiękami syntezatorów. Jak się okazuje, 30 lat później minimalistyczne, zapętlone utwory wciąż brzmią świeżo i kojąco dla zmęczonych hałasem japońskich metropolii uszu.

https://kankyongaku.bandcamp.com/album/kanky-ongaku-japanese-ambient-environmental-new-age-music-1980-1990

https://www.theguardian.com/music/2019/feb/19/lullabies-for-air-conditioners-the-corporate-bliss-of-japanese-ambient 

 

3.

To właściwie blogowa kopia papierowego tekstu, ale jako że autorka tak rzadko gości u nas w prasówkach, robimy miły wyjątek. Monika Pasiecznik w lutowej „Odrze” podsumowuje koncerty z 2018 roku, zwłaszcza te poza cyklami i festiwalami. Zaczyna od wyróżnienia Krwi w klepsydrze w wykonaniu Delirium Ensemble, na który złożyło się m.in. polskie prawykonanie kultowej trylogii Professor Bad Trip Fausto Romitellego, a który miał miejsce w Polin w  styczniu ubiegłego roku. Dużo miejsca zajmuje także relacja z koncetu w Nowym Teatrze z października, kiedy po raz pierwszy polski zespół, a konkretnie Chain Ensemble, wziął się za klasyka w postaci Vortex temporum Gérarda Griseya. Pasiecznik docenia skupienie i precyzję gry zespołu, w którym błyszczeli znani soliści, jak flecistka Ewa Liebchen, altowiolista Rafał Zalech – swoją drogą mający na koncie solową partię w wiedeńskiej odsłonie Les Espaces acoustiques – oraz skrzypaczka Anna Kwiatkowska i wiolonczelista Mikołaj Pałosz. Trochę bardziej krytycznie autorka ocenia Stimmung Karlheinza Stockhausena, które zabrzmiało ponownie w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego w interpretacji Pro Modern; tym razem jednak wokalnemu sekstetowi zabrakło zgrania i swobody. Wreszcie ostatnim mocnym akcentem sezonu nowej muzyki dla recenzentki okazuje się Anthèmes 2. W polskim prawykonaniu kanonicznego dzieła Pierre’a Bouleza swoje umiejętności pokazała wspomniana Kwiatkowska, ale wieczór w FINA wypełniły także edukacyjne utwory Chołoniewskiego, P. Zycha i Zapały. Więcej takich podsumowań, a jeszcze lepiej relacji w prasie codziennej!

https://pasiecznik.wordpress.com/2019/02/12/rodzynki-w-zakalcu

 

4.

Richard Foster znów rusza do Rosji w drugiej części swojego przewodnika po alternatywnej lokalnej scenie dla „Quietusa”. Tym razem mowa głównie o Moskwie i o postpunku oraz elektronice, przy okazji linki do takich skarbów, jak СТОРОНА, zarządzana przez kobiecy kolektyw Lucidvox. Pierwszym bohaterem samplera jest jednak ГШ / Glintshake, tworzący gęste, energetyczne i nieco acidowe ścieżki. Potem dopiero następuje wspomniany zespół Lucidvos i ich znajomi ze Spasibo, kontynuujące estetykę gitarową. Dalej Foster pisze o wytwórniach takich jak Incompetence i [addicted], ale także znanej z naszych łamów, a konkretnie z #23, Fancy Music. Artysta z ich stajni, Mark Saburow, dostaje oddzielne miejsce w samplerze, podobnie jak ironicznie zatytułowana kompilacja Add Star to Remixes z międzynarodowego w profilu labelu perfect Aesthetics. Wszystko to oczywiście do posłuchania w licznych linkach z bandcampu, podobnie jak dark jazz, jazzpunkt a nawet okołojazz w kolejnych pozycjach. Takie zespoły jak MOSCHEE, BROM i TOPOT arkestra z pewnością zasługują na odkrycie w polskim życiu koncertowym, jak zwykle zbytnio zapatrzonym na Zachód. W ostatniej części przeglądu jest więcej sceny rockowo-glitchowej oraz elektroniki, z których naszą uwagę zwrócili Katja Rekk i Fesikl Mikensky w usterkowo-wokalnym lo-fi oraz noisowy duet Ninja Glam. Łącznie 20 artystów/zespołów/labeli, materiał na dobrych parę nocy odsłuchów!

https://thequietus.com/articles/26019-buttechno-glintshake-new-weird-russia-review

 

5.

Ptaszki z Manhattanu ćwierkają o nowej inscenizacji opery Roberta Ashleya, Improvement (Don Leaves Linda). Ta szósta w dorobku kompozytora opera pomyślana została jako utwór na wskroś amerykański, stworzony za pomocą nowego języka – demotycznego półśpiewu, naznaczonego przez XX-wieczną poetykę telewizji i radia – i obrazujący początki kształtowania się (europocentrycznej) myśli o kulturze Nowego Świata. Główne postaci stanowią tu więc zarazem pełen szereg alegorii, odsyłających m.in. do Giordana Bruna, Kościoła Rzymskokatolickiego, Inkwizycji czy wypędzenia Żydów sefardyjskich z Hiszpanii. Napisaną w 1985 roku pierwszą część tetralogii Now Eleanor’s Idea świat miał okazję oglądać sześć lat później, jednak, jak zapowiadają twórcy, po tegorocznej produkcji The Kitchen nie należy spodziewać się przesadnej wierności względem poprzedniczki (perspektywy dwóch odtwórczyń tytułowej roli Lindy – Jacqueline Humbert i Gelsey Bell – zderzył w krótkim wywiadzie „The New York Times”). Nic dziwnego – podobnie jak inne dzieła Ashleya, opera zanurzona jest w epoce wszak odchodzącej dziś telewizji. O ile jednak pewne związane z nią praktyki kulturowe, które rozpatrywał Ashley (jak np. wspólne przełączanie kanałów), ulegają zmianie, o tyle inne aspekty (ciągłe strumieniowanie treści) po prawie 30 latach znowu domagają się uwagi.

https://bombmagazine.org/articles/changing-the-dial-robert-ashleys-improvement-don-leaves-linda/

 

6.

Jeff Lemaire rozmawia na łamach magazynu „The World” z Derekiem Debru, belgijskim animatorem eksperymentalnego życia muzycznego w stolicy Ugandy. Wraz z grecko-amerykańskim etnomuzykologiem Arlenem Dilsizianem, Debru zaczął w 2013 roku organizować undergroundowe imprezy Boutiq Electroniq, które szybko stały się ważnym elementem nocnego życia muzycznego w Kampali. Następnie w 2015 wspólnie założyli wytwórnię kasetową Nyege Nyege Tapes, a także festiwal Nyege Nyege, który miał stanowić próbę połączenia europejskiej kultury rave’owej z aspektami współczesnej afrykańskiej kultury tanecznej. W wywiadzie wypływają ciekawe wątki dotyczące zarówno bezpośrednio wszystkich pól działalności Debru, jak i samej muzyki w Ugandzie. Belg mówi o swojej fascynacji kulturą wschodniej Afryki, w której muzyka stanowi esencję życia, a muzycy są dużo bardziej od Europejczyków otwarci na wszelkie noisowe brzmienia, przestery i pogłosy. Bardzo trudno natomiast znaleźć tam moment niezmąconej niczym ciszy. W rozmowie pojawia się temat samej organizacji festiwalu, różnic między festiwalowym  podejściem europejskim i afrykańskim, a także wspomnienie o niespełnionej politycznej groźbie likwidacji festiwalu. Jak Debru sam opisał organizowane przez siebie wydarzenie: „immersyjne, poetyckie i odrobinę niebezpieczne. Wszystko, czego potrzeba, by otrząsnąć się z europejskiej drzemki”.

“The label is our baby, the festival the monster.” The unlikely story of the Belgian expatriate behind Nyege Nyege, one of the most forward-thinking labels and festivals in the realms of outsider African music

 

7.

A na koniec – berliński clubbing od zawsze odgrywał znaczącą rolę w muzycznym i społecznym życiu miasta, przyczyniając się do walki o prawa grup LGBTQ czy opowiadając się głośno przeciw rasizmowi i ksenofobii. Teraz ma dodatkowo szansę stać się jednym z głównych czynników wspomagających w walce z nadmiarem dwutlenku węgla i innych szkodliwych substancji, których do 2050 roku Berlin chce się całkowicie pozbyć. Kluby ustalają trendy nie tylko muzyczne, ale i dotyczące stylu życia, a przy tym przyciągają do Berlina blisko jedną czwartą wszystkich odwiedzających go turystów. Niestety każdego roku emitują też samodzielnie około 30 ton dwutlenku węgla. To wszystko sprawia, że poprzez zwrócenie się w stronę odnawialnych źródeł energii kluby mogą nie tylko przyczynić się znacząco do zmniejszenia masowego zanieczyszczenia, ale też wpłynąć na postawę pojedynczych osób. Jednym z ciekawszych pomysłów na uczynienie klubów bardziej przyjaznymi środowisku jest wykorzystany już w rotterdamskim klubie parkiet taneczny, który z energii przekazywanej przez tancerzy czyni źródło elektryczności. Z kolei festiwal w Ferropolis już w 70% korzysta z energii słonecznej. Niemieccy politycy zapewniają, że pieniądze na klubowe i muzyczne eko-projekty są w zasięgu ręki, może i Polsce wkrótce się znajdą.

https://www.dw.com/en/making-berlin-clubbing-greener/a-47412968

 

zebrali: ab, mp, jt, jz, wz