Glissando wrapped: 2021

/ 31 gru 2021

Zainspirowani końcoworocznymi podsumowaniami postanowiliśmy dołączyć z własną listą. A w zasadzie playlistą – czego słuchała nasza redakcja w tym roku? Przygotowaliśmy kilka tytułów z naszych prywatnych archiwów.

1. Nanae Yoshimura, The Art of Koto vol. 1 (2000)

W tym roku na mojej playliście królowała Japonia – klasyki, muzyka tradycyjna, ale też miejskie, intensywne mieszanki pop z lat 70. i 80. Na początek składanka na koto zawierająca 5 kompozycji z okresu Edo. Szczególnie przejmujący jest utwór Zangetsu ze słowami wiersza, napisanego w 1790 roku po śmierci uczennicy Minezakiego Koto.

2. Kenichiro Isoda

Kojący ambient z szumem fal, powtarzalne struktury melodyczno-rytmiczne. Relaks, odpoczynek, czytanie książek w wiosenny dzień. Kenichiro Isoda znany jest głównie z muzyki filmowej, ale to właśnie jego inne kompozycje dają mi najwięcej spokoju.

3. Winylowe sety z My Analog Journal

Kanał My Analog Journal daje mi mnóstwo radości i energetyczne doładowanie. Ja zagłębiłam się w japońskie składanki, ale znajdują się tam nieoczywiste miksy ze wszystkich stron świata (wspomnieć można choćby: czechosłowacki jazz z lat 70, arabskie nagrania, dźwięki Trinidadu, a nawet i polski akcent).

(jk)

1. Mutanuka and Syasiya (2020)

Trochę pod wpływem przygotowań do naszej redakcyjnej debaty przy okazji #40 wyprawiałem się na nieśmiałe fonograficzne wycieczki do Afryki. Jednym z najciekawszych wydawnictw zdaje mi się tu  SWP Records, prowadzone przez Michaela Bairda w holenderskim Utrechcie . Specjalizuje się w muzyce jego ojczystej Zambii, jak choćby w tym wspaniałym perkusyjno-wokalnym duecie seniorów Crispina Mutanuki i Edwina Syasiyi. Niespieszne, hipnotyczne, pozaczasowe granie.

2. Mamman Sani i jego syntezatory (1980.)

Ale czasem marszruta prowadziła poza trójkąt Kinszasa–Nairobi–Maputo, wyznaczony przez red. Piotra Cichockiego – jak na przykład do Niamey, stolicy Nigru. W latach 80. miejscową tradycję z mieszał tam z syntezatorowymi barwami Mamman Sani Abdoulaye. Po dekadach Sahel Sounds wydaje kolejne taśmy z jego archiwum dżingli, ambientów i akompaniamentów, które równie dobrze mogłyby lecieć w jakiejś Sondzie.

3. Afrofuturyzm

Nie wiem, czy powyższe nagranie już zahacza o ten modny obecnie nurt, ale okładka i brzmienie by się zgadzały. Na rozgrzewkę można zacząć od tej playlisty ze Spotify, ze wszystkimi jej skrótami i brakami. Ale są tu zarówno OSHUN, jak i Osakpamwan Ohenhen (And His Feelings) czy Fatoumara Diawata – potężne głosy i różne dźwiękowe kosmosy (a to co pomiędzy, czasem lepiej przewinąć). Sporo można też znależć afrofunku i hip hopu, dla każdej/go się coś znajdzie.

(jt)

1. Making Eye Contact With Solitude (2021)

Martyna Basta to studentka intermediów w krakowskiej ASP, która swój dyplom, przygotowywany pod okiem Marka Chołoniewskiego, poświęca między innymi materialnemu wymiarowy dźwiękowej pamięci. W tym roku oprócz zakopywania się w magnetofonowej taśmie oraz podróżowaniu z rekorderem wydała swoją debiutancką (nomen omen) kasetę w Warm Winters. To hauntologiczne brzmienie w postaci widm codzienności: nagrań przykrytych ambientowym kurzem oraz melodii i głosu zza granicy liminal spaces. Debiut zdefiniowany i proszący o śledzenie dalszego rozwoju artystki.

2. Sisters With Transistors (2020)

Głośny dokument Lisy Rovner o pionierkach muzyki elektronicznej raczej nie potrzebuje wydania osobnej ścieżki dźwiękowej. W myśl prezentowanej w produkcji idei, muzyka przywoływanych w niej bohaterek powinna zyskać rozgłos na kanwie własnych, niekwestionowanych osiągnięć. A jednak podobnie jak film jest dobrym wprowadzeniem do herstorii elektroniki, tak playlista przygotowana przez „The Guardian” jest dobrym przewodnikiem po muzyce, którą możecie usłyszeć w dokumencie.

(mk)

1. Alte Zachen, Total Gimel (2012)

Kiedy Polacy biorą się za surf rock, musi być ciekawie. A kiedy robi to Raphael Rogiński (Shofar, Wovoka), współpracując z Olą Rzepką, Bartkiem Tycińskim (Drekoty) i Maciem Morettim (Mitch and Mitch), efekt jest piorunujący. Tak powstała płyta Total Gimel. Nazwa zespołu w języku jidysz oznacza „stare rzeczy”, jednak płyta –mimo że wydana już dobrych kilka lat temu – wciąż zaskakuje wybuchowym miksem chasydzkich dźwięków z gitarami charakterystycznymi dla surf rocka.

2. Daniel Nosewicz, The Shining (2021)

Wybitny polski aranżer i kompozytor młodego pokolenia wydał w tym roku swoją debiutancką płytę. The Shining nie zna ograniczeń – rozmach orkiestry symfonicznej (Budapest Scoring) spotyka się tutaj z intymnością jazzowego instrumentarium. Taki album może powstać jedynie wówczas, gdy wizja spotyka się z fantazją, które łączy dojrzałość kompozytorska.

(ngh)