Na bieżąco

Prasówka 01.02.2022

Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.

Redakcja / 1 lut 2022

1.

„Jednym z kluczowych sposobów definiowania postinstrumentalizmu jest indywidualna dla każdej kompozycji praktyka techniczna (wykonawcza), co stoi w opozycji do tradycji” pisze (znany także z tekstów u nas) Aleksander Wnuk na łamach „Ruchu Muzycznego”, zastanawiając się nad tożsamością dzisiejszej perkusji. Postperkusja to poszukiwanie nowych brzmień, artykulacji, możliwości grania przestrzenią, ciałem, wchodzenie w dialog z multimediami, obiektami dźwiękowymi, wreszcie publicznością. Postperkusja to odwrócenie porządku – wypracowywanie technik właściwych dla wydobycia esencji danego utworu i na bazie tych jednostkowych doświadczeń warsztatowych rozbudowywanie techniki ogólnej. W tekście pobrzmiewa konflikt starego i nowego, zastanego i płynnego, uniwersalnego i partykularnego. Zapewne nie wszystkie artystyczne próby rozwiązania, czy też wręcz przeciwnie uwypuklenia tego konfliktu bronią się czy to estetycznie, czy to jako fenomeny społeczne. Autor przywołuje tu wiele przykładów z literatury muzycznej.  Zawsze jednak fascynujące jest zajrzenie za kulisy pracy współczesnego instrumentalisty. (jam)

Postperkusja

 

2.

Tym razem #występygościnne to tekst naszej redaktorki Marty Koniecznej, która na łamach „Dwutygodnika” opowiada o debiucie płytowym Spółdzielni Muzycznej (którą współtworzy tenże Aleksander Wnuk). Zespół będący stałym bywalcem festiwali muzycznych, albumem zdecydował się podsumować dotychczasową działalność. Stąd też dobór nagranych utworów „służy grupie do przedstawienia własnej historii”. Znajdziemy wśród nich kompozycje m.in. Mauricio Kagla, Pawła Szymańskiego, Franco Donatoniego czy Ricardo Eizirika, w którego utworze wyróżnia się fortepianowa partia Martyny Zakrzewskiej. Red. Konieczna zwraca uwagę na dokładne dopracowanie całego albumu, w tym również na produkcję całości. Sześć utworów zebranych przez Spółdzielnię Muzyczną to zestawienie nieoczywiste, a tym samym dające skondensowany i różnorodny obraz zespołu. (ng)

Najnowsi klasycy

 

3.

Płyta CD? Discman? Julie Hugsted w artykule dla duńskiego magazynu Seismogrf przybliża fenomen Muzeum Przenośnych Dźwięków. Powstałe w listopadzie 2015 MoPS jest projektem Johna Kannenberga, który pełni jednocześnie funkcję  jego kuratora oraz… jedynego pracownika. W rozmowie z autorką Kannenberg wyjaśnia, że idea stworzenia tego miejsca zrodziła się z przekonania, że dźwięk jest obiektem samym w sobie, w tym także częścią dziedzictwa kulturowego. Instytucja zajmuje się gromadzeniem, przechowywaniem i udostępnianiem dźwięków z założeniem, że są to głównie dźwięki niemuzyczne. Kolekcję budują przyporządkowane do czterech grup tematycznych pliki audio, o łącznym czasie trwania niemal 10 godzin. Co ciekawe, mieszczą się one w pamięci należącego do Kannenberga iPhone’a 4S i dostępne są tylko za jego pośrednictwem. Elitaryzm i wyjątkowość projektu jest w wywiadzie szczególnie podkreślona – kolekcja zawiera niedostępny poza przestrzenią Muzeum materiał dźwiękowy, a jego odsłuchanie wymaga bezpośredniego kontaktu zwiedzającego z kuratorem. Hugsted dzieli się także własnymi wrażeniami z wizyty w Muzeum, opisując formułę osobistych spotkań, które w pandemicznej rzeczywistości znalazły swoją kontynuację na platformie ZOOM i przywołuje co ciekawsze przykłady prezentowanych obiektów. Przede wszystkim jednak zwraca uwagę na wielowymiarowość inicjatywy. Jak sam Kannenberg podsumowuje, to nie tylko muzeum, projekt naukowy, czy też dzieło sztuki – lecz coś o wiele więcej. (kb)

MoPS

 

4.

Już niedługo przedstawimy numer #41: X-tradycja pod redakcją Michała Mendyka, a tymczasem małe nawiązanie tematyczne. Piotr Kędziorek w rozmowie z Januszem Prusinowskim snuje opowieść o Mazowszu Północnym. Nieco nostalgicznie, ale bez zamknięcia w przeszłości. Obrazowo opowiada o dawnych latach i spotkaniach z muzykantami – Janem Ciarkowskim, Kazimierzem Meto, Janem i Piotrem Gacy, sprzedaży płyt z muzyką ludową na targach, uczeniu się od mistrzów, instrumentach. W wywiadzie kreślą również scenariusze partycypacji – co powinien zrobić muzyk, żeby przyczynić się do dalszego niesienia tradycji? Opowiada o działaniach edukacyjnych, spotkaniach, graniu na żywo, działaniach teatralnych. Ciekawa opowieść o międzypokoleniowej ciągłości tradycji, sieć wspomnień, krótka gawęda. (jk)

Janusz Prusinowski: Co muzykant to indywidualność. Co wieś, to inna estetyka (wywiad)

 

5.

A skoro jesteśmy w temacie muzyki tradycyjnej, to warto zajrzeć do zaprzyjaźnionego pisma niemieckiego „Positionen”, tym bardziej że wbrew pozorom czasem publikuje także teksty po angielsku. Tym razem etnomuzykolog Jay Arms, współredaktor periodyku „Bulangan” (wydawanego przez Journal of the American Gemelan) przedstawia historię jawajskich wspływów na muzycznej scenie Nowego Jorku ostatnich dekad. Temat tym bardziej ciekawy, jako że początki amerykańskiej fascynacji gamelanem przybliżał u nas nie tak dawno Robert Prokopowicz, a ten reportaż można widzieć jako jego swoisty ciąg dalszy. Arms wychodzi od koncertu kolektywu Gamelan Son of Lion z 1991 roku, kiedy prezentowali awangardowe utwory indonezyjskich twórców Rahayu Supanggaha and I Wayan Sadry, ale wnet cofa się do lat 70. XX wieku i postaci niedawno zmarłej Barbary Benary. To ta etnomuzykolożka i kompozytorka współzałożyła zespół w 1976 roku i czuwała nad procesem wyrobu i strojenia instrumentów. Z artykułu można dowiedzieć się, jak przebiegał wielotorowy proces emancypacji amerykańskiego gamelanu, ale także jego ponowny powrót do źródeł. (jt)

Gamelan Son of Lion

 

6.

Doświadczanie transu w muzyce? Niekoniecznie z gamelanem. Dawno tutaj nie przywoływany David Toop na łamach „The Wire” śledzi zjawisko partycypacji w długotrwałych, często wielogodzinnych performansach, które ostatnio są coraz popularniejsze na festiwalach (The Long Now na MaerzMusik). Odwołuje się do własnych doświadczeń (m.in. praca przy projekcie dźwiękowym Dara Dara), ale też wyjaśnia, z czego wynikają takie działania i co przyciąga do nich odbiorców_odbiorczynie. Pojawiają się wątki obrzędowe i rytualne, a sama czasowość nabiera głębszego znaczenia i staje się wartością umowną. Co łączy muzykę klubową z japońskim omizutori czy Vexations Satiego? Czy takie wydłużanie jest głębiej zakorzenione w świadomości ludzkiej niezależnie od uwarunkowań społeczno-kulturowych? Toop uchyla rąbka tajemnicy. (ap)

Time out of mind: a short story of longform music

 

7.

„Burmistrz Miasta Kalwarii Zebrzydowskiej, dostrzega problem związany z zanieczyszczeniem powietrza i występowaniem smogu na terenie gminy, dlatego też otwarty jest na innowacyjne projekty, które mogą wpłynąć na poprawę  jakości powietrza”, a Steve Goodman już pewnie aktualizuje Sonic Warfare. Jak donosi Notes from Poland, owo miasto w powiecie wadowickim od 12 stycznia testuje wynalazek przez władze określany jako „generator fali uderzeniowej”, a przez portal jako „działo dźwiękowe” (sound cannon). Machina pomysłu naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie ma obniżać stężenie pyłów PM2.5 i PM10 przez wypychanie ich w górę za pomocą wystrzału z tuby generującego falę dźwiękową będącą jednocześnie falą uderzeniową. Władze z góry przepraszają za możliwe niedogodności związane z towarzyszącym temu oczyszczaniu hałasem. Wynalazek był już nagradzany, testy wypadają obiecująco, czyżby tak w huku rodził się nowy soundmark naszych pejzaży dźwiękowych? (pt)

Notes from Poland