Po co prezydentowi Wrocławia partycypacja? Przypadek Rady Kultury Wrocław: POLEMIKI
Szanowna Redakcjo,
z zainteresowaniem przeczytałem opublikowany w piątek 7 maja 2021 roku tekst pod tytułem Po co prezydentowi Wrocławia partycypacja? Przypadek Rady Kultury Wrocław.
Artykuł zawiera jednak nieprawdziwą informację, obecną w cytacie: „Zadziwiająca w całym procesie jest również nieobecność Wydziału Kultury – jednostki Urzędu Miasta, która w założeniu powinna wykonywać cele Wrocławskiej Rady Kultury, zapisane w Zarządzeniu Prezydenta w jej sprawie”.
Jestem koordynatorem w Wydziale Kultury UMW i od czerwca 2019 do grudnia 2020 roku nieprzerwanie brałem aktywny udział w całym procesie. I to na kilku poziomach: uczestnicząc we wszystkich w tym okresie w spotkaniach Grupy Kultura Wrocław (m.in. biorąc udział w pracach nad regulaminem Wrocławskiej Rady Kultury, dyskusjach nad koncepcjami organizacji i priorytetami programowymi Wrocławskiego Kongresu Kultury, prezentując postępy prac grup roboczych, organizujących Wrocławski Kongres Kultury), w których brali również udział inni pracownicy Wydziału Kultury wraz z Dyrektorem Wydziału. Ponadto współtworzyłem grupę programową Wrocławskiego Kongresu Kultury 2020, grupę ds. regulaminu (wypracowała ona wspólnie ze stroną społeczną regulamin Wrocławskiego Kongresu Kultury 2020 oraz kształt i regulamin wyborów przedstawicieli strony społecznej do Wrocławskiej Rady Kultury). Zasiadałem też w komitecie sterującym, złożonym z liderów grup roboczych, przedstawicieli Strefy Kultury Wrocław i UMW. Była to intensywna praca ze spotkaniami dopasowanymi do kalendarzy reprezentantów strony społecznej – również w godzinach wieczornych czy w weekendy.
Oprócz powyższej informacji przesyłam dwa fragmenty z cytowanego przez p. Katarzynę Jaroch raportu Ewaluacja procesu uspołeczniania polityki kulturalnej we Wrocławiu, autorstwa Artura Celińskiego (s. 9 i 28):
Istotne jest zaznaczenie, że aktywnymi uczestnikami wszystkich prac byli również przedstawiciele urzędu miasta – pracownicy Departamentu Spraw Społecznych i Wydziału Kultury. Obecność ta nie ograniczała się tylko do udziału w spotkaniach Grupy Kultury Wrocław. Urzędnicy pracowali np. w Zespole ds. Rady Kultury oraz w zespołach programowych i organizacyjnych prowadzących przygotowania Wrocławskiego Kongresu Kultury […].
Największe wyzwanie wiązało się z dopasowaniem dynamiki i styl pracy obu stron (społecznej i Strefy Kultury). Na instytucji ciążyła dodatkowo kwestia odpowiedzialności formalno-prawnej, która wymuszała na jej pracownikach dodatkową ostrożność. Warto zauważyć bardzo ciekawą postawę przedstawicieli urzędu miasta. Poza jedną sytuacją, która pojawiła się w wypowiedziach respondentów – urząd nie ingerował w program Kongresu. Był jednak stale obecny podczas spotkań – zarówno na forum ogólnym, jak i podczas zespołów roboczych. Jacek Pluta, zastępca Dyrektora Departamentu Spraw Społecznych i Piotr Michałowski z Wydziału kultury zasiadali w zespole programowym i byli aktywnymi uczestnikami prowadzonych tam dyskusji. Jednocześnie jednak nie narzucali swojej perspektywy, dzięki czemu respondenci wyrażali przekonanie, że program Kongresu jest programem strony społecznej.
Poniżej przesyłam jeszcze kilka komentarzy. Wszystkie zapisy regulaminów (Kongresu, wyborów) były ustalane wspólnie ze stroną społeczną, co również nie znajduje właściwego miejsca w Państwa tekście. Aby posłużyć się przykładem: brak udziału młodzieży (komentowany w Państwa tekście) był akurat postulatem przedstawicieli strony społecznej, którzy obawiali się zdyscyplinowanych klas licealistów, którzy zagłosowaliby na konkretną osobę. Potem ci sami przedstawiciele strony społecznej zdecydowali się kandydować do Rady Kultury. Brak udziału młodzieży nie został więc narzucony przez UMW.
Decyzja o bezpośredniej organizacji Kongresu przez Strefę Kultury Wrocław została podjęta wspólnie przez wszystkie strony procesu – nie była narzuconą przez UMW „fantastyką prawną”, a regulamin wydarzenia nie był przyjmowany zarządzeniem, tylko akceptowany przez wszystkie strony procesu.
Ponadto Artur Celiński we wspomnianym raporcie (s. 22) wskazuje na podstawowe ograniczenia funkcjonowania społecznych rad kultury:
Warto zauważyć, że Prezydent Miasta Wrocławia – prawdopodobnie w odpowiedzi na tę nieufność – zgodził się na odstąpienie od swojego prawa do wyboru całego składu Wrocławskiej Rady Kultury. Dzięki temu wrocławskie środowisko twórców i animatorów kultury może samodzielnie dokonać wyboru własnych reprezentantów. Ta grupa będzie miała również większość w Radzie, a więc to ich głos przesądzi o kształcie opinii kierowanych do Prezydenta Miasta. Zlekceważenie takiego mandatu przez Prezydenta wydaje się być oczywiście możliwe, ale będzie niezwykle ryzykowne z perspektywy wizerunkowej. Realizacja oczekiwanej przez najbardziej radykalnych uczestników tego procesu formuły Wrocławskiej Rady Kultury w oczywisty sposób kłóciłaby się z filozofią działania tego typu ciał. Ich charakter jest przede wszystkim opiniodawczy. Żadna rada kultury w Polsce nie zmienia decyzji Wydziału Kultury ani Prezydenta. Rady kultury tylko doradzają organom lub jednostkom organizacyjnym miasta, przy których funkcjonują. Wrocławska Rada Kultury – ze względu na fakt wyboru większości jej członków w wyborach powszechnych – będzie wyjątkowa. Przyznanie jej kompetencji uzależniających Prezydenta Wrocławia od kierunków oceny i sformułowanych przez jej członków rekomendacji byłoby niezwykłym zjawiskiem. Mogłoby też oznaczać naruszenie kompetencji rady miejskiej, a więc oznaczałoby naruszenie obowiązującego prawa.
W Państwa tekście takie odwołanie się nie pojawia – czytelnik ma więc wrażenie, że Wrocławska Rada Kultury się „nie udała”, ma zbyt mały wpływ na decyzje, a wszystko jest „tokenizmem”.
Szczególnie, kiedy padają ostatnie zdania tekstu:
Wywołanie pewnego wrażenia i rozbudzania nadziei, które nie mogą zostać spełnione, jest działaniem szkodliwym. Następnym razem obywatele mogą odmówić wzięcia udziału w procesie uspołeczniania, ponieważ dotychczasowa praktyka (uspołecznianie polityki kulturalnej Wrocławia) pokazała, że wysiłek, który włożyli poszedł na marne. Takie działania wrocławskich urzędników zniechęcają mieszkańców do tworzenia dojrzałego społeczeństwa obywatelskiego. Być może partycypacji musi nauczyć się przede wszystkim urząd?”
Na koniec chciałbym tylko zaznaczyć, że Wrocławska Rada Kultury spotyka się online minimum raz w miesiącu na (obecnie) 3-godzinnych posiedzeniach, omawiając tematy zgłaszane przez jej członków.
Żaden „wysiłek nie poszedł na marne”.
O każdym procesie partycypacyjnym można powiedzieć, że jest dość burzliwy. Ten jednak zakończył się niezwłocznym ukonstytuowaniem WRK (pod koniec grudnia 2020 roku), z przewagą 8 przedstawicieli strony społecznej w 15-osobowej Radzie. Wybierani w społecznym głosowaniu przedstawiciele strony społecznej byli świadomi również zapisów regulaminu rady, jej możliwości i ograniczeń prawnych. Znali je przed zgłoszeniem swoich kandydatur. A Wrocławska Rada Kultury, zgodnie z funkcjonowaniem podobnych ciał doradczych, pełni obecnie swoją funkcję opiniodawczą wobec Prezydenta Wrocławia. I jest jedną z wielu rad społecznych, jakie funkcjonują we Wrocławiu.
Piotr Michałowski, Wydział Kultury Urzędu Miasta Wrocławia
Odpowiedź autorki
Swój tekst oparłam przede wszystkim na dokumentach pisanych: sprawozdaniach ze spotkań Grupy Kultura Wrocław, wspomnianej ewaluacji autorstwa Artura Celińskiego oraz dokumentach urzędowych.
W raportach z początkowej fazy prac Grupy Kultura Wrocław z dnia 9 kwietnia 2019 oraz 7 maja 2019 roku przez stronę społeczną została wyrażona potrzeba udziału w spotkaniach przedstawicieli Urzędu Miasta oraz większego udziału przedstawicieli Wydziału Kultury w życiu kulturalnym miasta. Pańska obecność w procesie jako przedstawiciela Urzędu Miasta została wyrażona po raz pierwszy w notatce ze spotkania Grupy Kultura z 5 listopada 2019 roku w informacji, że został Pan koordynatorem prac nad Kongresem ze strony Urzędu Miasta, co potwierdza także cytowana wyżej ewaluacja Artura Celińskiego. Wielokrotnie w tekście podkreślałam obecność urzędników oraz pracowników Strefy Kultury Wrocław w trakcie przygotowań Wrocławskiego Kongresu Kultury. Tak jak mówiłam, na pewnym etapie przedsięwzięcie stało się priorytetem.
Jeśli chodzi o dokumentacje ze spotkań Grupy Kultura Wrocław, która przypomnę pracowała nad organizacją Kongresu Kultury oraz nad ramami działania przyszłej Rady Kultury, to tam Pańskie nazwisko jako reprezentanta Wydziału Kultury pada raz, w notatce wideo ze spotkania 24 czerwca 2020 roku. W drugiej części spotkania Pani Izabela Duchnowska zwróciła uwagę na obecność przedstawicieli urzędu na spotkaniu: „Chciałam powiedzieć jedną rzecz. Mówiliśmy o postulatach, stworzeniu ich listy itd., ale przypomnę, że na tej sali są przedstawiciele Urzędu Miasta, którzy słuchają naszych postulatów, które w dużej mierze wypowiedzieliśmy, więc wybaczcie, ale ja bym chciała usłyszeć co oni mają do powiedzenia. Jest z nami dyrektor Pluta, nie wiem czy jest jeszcze Piotr Michałowski.” Pan Jacek Pluta, zastępca Dyrektora Departamentu Spraw Społecznych, po chwili zabrał głos. Pan pozostał w cieniu. Skoro mamy szansę doprecyzować, chciałabym zapytać na czym polegała Pana obecność na spotkaniach Grupy Kultura Wrocław?
Mówi Pan, że „brak udziału młodzieży był akurat postulatem przedstawicieli strony społecznej”, ale przecież strona społeczna postulowała także inne zapisy, na przykład brak jawności głosowania w wyborach Prezydium Wrocławskiej Rady Kultury, który ze względu na wadliwość prawną nie został uwzględniony przez UMW. Dlaczego więc postulat dotyczący wykluczenia części osób z czynnego udziału w wyborach ze względu na wiek został uwzględniony? Ostatecznie na kim ciąży odpowiedzialność zgodności z prawem dokumentów regulaminu „akceptowanego przez wszystkie strony procesu”?
W związku z Pańskim spostrzeżeniem na temat wpływu Wrocławskiej Rady Kultury na decyzje Prezydenta, pragnę zauważyć, że cały tekst dotyczy właśnie rozbieżności działań oraz słów Prezydenta Sutryka czy kompetencji Rady wyrażonych w regulaminie Wrocławskiej Rady Kultury oraz jej sprawczości. Z jednej strony, jak sam Pan wskazuje i na co zwraca uwagę także Artur Celiński w ewaluacji, „przyznanie Radzie kompetencji uzależniających Prezydenta Wrocławia od kierunków oceny i sformułowanych przez jej członków rekomendacji byłoby niezwykłym zjawiskiem. Mogłoby też oznaczać naruszenie kompetencji rady miejskiej, a więc oznaczałoby naruszenie obowiązującego prawa.”. Z drugiej strony Prezydent rezygnując z części swoich kompetencji tj. wyboru wszystkich członków Rady i pozwalając na wybór większości członków w wyborach powszechnych potwierdza podkreślony w tym samym fragmencie ewaluacji „wyjątkowy charakter Rady”.
Stąd moje wrażenie, że proces partycypacji dotyczący kultury we Wrocławiu był nieprzygotowany i nieprzemyślany. Jeśli uważa Pan inaczej, proszę o wytłumaczenie, dlaczego Prezydent zgodził się na odstąpienie od swojego prawa wyboru całego składu Wrocławskiej Rady Kultury i jakie to niosło konsekwencje? Proszę powiedzieć co oznacza dziś w kontekście sprawczości Rady fakt, że większość jej członków została wybrana w wyborach powszechnych?
Katarzyna Jaroch
Komentarz do tekstu odpowiedzi na polemikę:
W odpowiedzi p. Katarzyny Jaroch pojawia się informacja, z której wynika, że moja obecność na spotkaniach Grupy Kultura Wrocław miała miejsce jeden raz, ponieważ w oficjalnej „wideo notatce” ze spotkania 24 czerwca 2020 roku pada moje nazwisko. Proszę o sprawdzenie innych notatek ze spotkań: http://kulturawroclaw.pl/ . W żadnej z nich nie pojawia się lista osób uczestniczących w spotkaniu. Ja natomiast brałem udział we wszystkich spotkaniach od czerwca 2019 r. do grudnia 2020 r. Jednocześnie na podstawie wspomnianego akapitu z odpowiedzi na polemikę, czytelnik odnosi wrażenie, że Państwa teza o nieuczestniczeniu Wydziału Kultury w procesie organizacji Kongresu i w spotkaniach GKW jest faktem. Pani Katarzyna wspomina również pamiętne spotkanie GKW (24 czerwca 2020 r.), które było przykładem antydialogu i antypartycypacji. Obecnie przedstawiciel strony społecznej we Wrocławskiej Radzie Kultury mówił wtedy o końcu dialogu, paleniu opon, rzucaniu kamieniami i śrubami w urzędników, a także postulował przyjście do Urzędu (Wydziału Kultury) z agresywnymi psami. Zapewne p. Katarzyna Jaroch zna te fragmenty z „wideo notatki”. W tekście te cytaty z jawnego nawoływania do przemocy i czynów zabronionych nie padają. A dzięki nim czytelnicy mieliby pełny obraz temperatury spotkania i jego przebiegu, co oczywiście było również dla mnie powodem do niezabrania wtedy głosu i niekomentowania tych – tu cytat z tekstu – „postulatów”.
Piotr Michałowski, Wydział Kultury Urzędu Miasta Wrocławia