Na bieżąco

Recenzja #2: Co to jest M.U.ZY.K.A.?

Tosia i jej Tata / 4 lut 2018

I. M.U.ZY.K.A. jest dla wszystkich!

Słuszna skądinąd sugestia wydawcy mówi, że książka M.U.ZY.K.A została przewidziana dla czytelników powyżej dziesiątego roku życia. Tylko jedno z nas spełnia to kryterium, ale postanowiliśmy zaryzykować i nie obawiać się, że książka okaże się zbyt trudna w odbiorze. Po prostu tematy w niej opisane i przykłady umieszczone na towarzyszącej jej stronie internetowej nie były przedmiotem samodzielnej lektury, lecz stały się dla nas mniej lub bardziej zobowiązującym punktem wyjścia dla rozmowy. Pomijaliśmy niektóre wątki, które wydawały się jeszcze nam zbyt złożone albo zakładające już pewien poziom wiedzy, koncentrując się na problemach, o których mogliśmy spokojnie i bez trudu sobie podyskutować. Trochę niczym pianista interpretujący partyturę jakiegoś dzieła otwartego rodzaju Klavierstück XI czy A piacere spoglądaliśmy jedynie na wybrane karty książki, biorąc tymczasowo w nawias zasugerowany przez autorów układ części i jej całość. Książka użytkowana w ten sposób – jak swoisty atlas muzyczny – nieoczekiwanie odsłoniła swoją wielką wartość będąc zaproszeniem do wspólnego myślenia o wątkach zaproponowanych przez autorów – o dźwiękach, ciszy i muzyce, sposobach ich tworzenia i znaczeniach z nimi związanych, o muzykach czy infrastrukturze muzycznej. Krótkie tekściki nie mogły ująć całego bogactwa proponowanego tematu, dlatego rozmowa stała się naturalnym uzupełnieniem lektury. Pomocne były dla nas doskonałe rysunki autorstwa Aleksandry i Daniela Mizielińskich, które nie tylko celnie ilustrują poszczególne teksty, ale zabawnie je komentując zapewniają całości narracji tak potrzebną lekkość i luz. Nasze uwagi i dialogi o M.U.ZY.C.E. postanowiliśmy spisać i narysować, ujmując je w dziesięciu częściach w nawiązaniu do innego dwugłosu znanego z muzykologicznych bibliografii.

 

II. O autorach

Tosia: Co to jest za książka?

Tata: M.U.ZY.K.A., czyli: Możesz Usłyszeć Zygzaki, Krajobrazy i Archidźwięki. Wydawnictwo Dwie Siostry, autorami są Michał Mendyk i Michał Libera.

Tosia: A to są dwaj bracia?

Tata: Yyyy, chyba nie…

 

III. Dialog o 4’33’’

Tata: Teraz uwaga – jest mowa o utworze 4’33’’ amerykańskiego kompozytora Johna Cage’a. Wiesz, to bardzo znany utwór – wszyscy już chyba o nim słyszeli. Pianista wykonujący utwór ma tylko trzy razy podnieść i zamknąć klapy instrumentu przez wskazany w tytule czas czterech minut i trzydziestu trzech sekund.

Tosia: I to wszystko???

Tata: Właśnie to wszystko – zobaczmy i posłuchamy? (Oglądamy polecane wykonanie Kyle’a Shawa). Jak myślisz o co tutaj chodzi? Co usłyszałaś? skoro nie ma muzyki granej na fortepianie?

Tosia: Są jakieś dźwięki z sali, chyba krzesła; kaszel, szum. Jakiś dzidziuś coś zaczął mówić, coś komuś spadło. Chyba chodzi o to, że wszystko jest na odwrót niż zazwyczaj – to osoby na sali, zamiast słuchać pianisty, tworzą dźwięki, a pianista zamiast tworzyć muzykę, słucha widowni.

Tata: Ej, to jest kapitalny pomysł. Muszę to powtórzyć swoim studentom.

Tosia: Ale powiesz, że to ja wymyśliłam? A ja narysuję taki koncert.

 

IV. Rysunek o 4’33’’

 

 

 

V. Co oznacza termin „wulgaryzmy”?

Tata: Czytajmy już może dalej: „Innym razem Cage na swoim koncercie po prostu przeczytał w rytmiczny sposób przygotowany wcześniej tekst pod tytułem Wykład o niczym. »To przecież poezja, a nie muzyka« – powiecie. Ale w takim razie czy poezją nie są także dokonania współczesnych raperów? Przebojów Jaya-Z albo Eminema słuchają dziś miliony fanów na całym świecie”. Też ich posłuchajmy. [Muzykownik odsyła do I am not afraid Eminema, ale na tablecie Tosi zjawia się komunikat YouTube: Ze względu na zawarte wulgaryzmy ten film jest niedostępny w trybie ograniczonego dostępu. Aby go obejrzeć, musisz wyłączyć ten tryb.]

Tosia: No to sobie posłuchałam… Co to są te wul-ga-ry-zmy? Spróbuj jeszcze raz!

Tata: Może jednak innym razem.

 

VI. Uwaga o metodzie

Najcenniejszym aspektem omawianej publikacji jest sam jej punkt wyjścia, na który dotychczas nikt jeszcze u nas nie wpadł – zaproszenie młodego czytelnika do rozmowy o ciszy, muzyce i dźwięku w oparciu o twórczość muzyczną XX i XXI wieku czy współczesną sztukę dźwięku. Co więcej, potraktowanie go bez taryfy ulgowej i na poważnie, choć zarazem tworząc tekst i ilustracje z poczuciem humoru. Godna pozazdroszczenia jest umiejętność postawienia problemu i zilustrowania go niebanalnymi przykładami, a przy tym oparcie się pokusie sprowadzanie tematu do zabawnej anegdoty i ostatecznie jego infantylizacji na wzór nadal straszących i w gruncie rzeczy przeciwskutecznych sposobów popularyzacji wiedzy o muzyce. Naśladując odwagę i metodę wszystkich czworga autorów można spróbować napisać i narysować czterdziesty piąty i kolejne rozdziały, snując opowieść o zjawiskach i postaciach, na które w książce zabrakło już miejsca, lub inaczej problematyzując opisywane przez nich zagadnienia.

 

VII. Co oznacza termin „magnetofon”?

Tata: Czytamy: „W latach 60. XX wieku tworzył on [Steve Reich] utwory, pracując z maszynami, a konkretnie z magnetofonami”.

Tosia: Magne…-co? Co to jest?

Tata: No to jest… ten…, nie wiesz? O! jest wyjaśnione w przypisie: „Magnetofonów używano do nagrywania i odtwarzania dźwięku w drugiej połowie XX wieku, kiedy nie było jeszcze odtwarzaczy mp3”[1].

 

VIII. Dźwięki dobre i złe

Tata: O, teraz jest bardzo ciekawy wątek. O Kanadyjczyku R.M. Schaferze. To niezwykle wrażliwy na dźwięki człowiek, który uważał, że na świecie jest za głośno i wokół nas występuje wręcz za dużo dźwięków. Chciał sprawić, żeby było trochę ciszej. Co więcej, uważał, że należy wyeliminować część z brzmień, które nas otaczają. Czy są jakieś dźwięki, które Ci przeszkadzają, bo są zbyt głośne albo nieprzyjemne?

Tosia: Pewnie, denerwuje mnie psy sąsiadów, które szczekają każdego ranka albo głośny dzwonek w szkole – wprost pękają mi uszy przez niego i codziennie muszę go słuchać.

Tata: A takie dźwięki, które bardzo lubisz? Ale nie pytam o muzykę. Schafer postulował, aby opiekować się szczególnie cennymi dźwiękami naszego środowiska. Czy przychodzą Ci do głowy jakieś przykłady? Które słyszysz np. gdy masz otwarte okno w pokoju?

Tosia: Nie.

Tata: A ptaszki śpiewające w parku?

Tosia: Nie.

Tata: Może dźwięki przelatującego samolotu?

Tosia: Nie.

Tata: Nawet szmer płynącej wody w rzece?

Tosia: Nie.

Tata: No dobra, w takim razie będziemy musieli jeszcze nad tym tematem wspólnie popracować.

 

IX. Muzyka i czas

Tata: Czytajmy dalej: „Czy nie wspaniale byłoby stanąć gdziekolwiek, choćby w środku miasta i pokierować wykonaniem kompozycji z użyciem tego, co akurat znajduje się w pobliżu? Wyciągacie ręce w lewo, ponosicie je, a silniki samochodów zaczynają warczeć?”. Ciekawe, prawda? Teraz jest mowa o rosyjskim kompozytorze Arseniju Awraamowie, który prawie 100 lat zrobił właśnie coś bardzo podobnego. Do dyspozycji miał dźwięki całego miasta, a nawet syreny okrętów na morzu. Wszystko to zagrało zgodnie z jego wskazówkami. Czy chciałabyś kiedyś zadyrygować dźwiękami całego miasta?

Tosia: Nawet fajny pomysł, ale nie miałabym chyba na to czasu.

 

X. O konsekwencjach słuchania ścian

Kilka dni po przeczytaniu książki Tosia odrabiała zadania domowe z angielskiego, polegające na przygotowaniu ilustracji do słowa „listen”. Jako przykład nie wybrała ani jakiegoś instrumentu muzycznego czy zjawiska z przyrody ani urządzenia rodzaju słuchawek czy głośników. Zaczęła za to rysować ścianę, świetnie pamiętając o omówionej na początku M.U.ZY.K.I. działalności Marka Baina, który za pomocą specjalnych czujników sejsmograficznych czyni słyszalnymi drgania ścian. Nieco zmartwiony pomyślałem wtedy o możliwej reakcji nauczyciela i w duchu westchnąłem, że polskie szkolnictwo nie jest jeszcze gotowe na rewolucję w myśleniu o muzyce i dźwięku, którą u swoich czytelników spowoduje książka Michała Mendyka i Michała Libery oraz Aleksandry i Daniela Mizielińskich. Dlatego asekuracyjnie zasugerowałem jej, aby jednak narysowała coś bardziej konwencjonalnego. Ale przyznam, że nie mogę się już doczekać, kiedy pokolenie czytelników M.U.ZY.K.I przyjdzie na moje zajęcia. Znudzony i zmęczony już jestem przekonywaniem studentów o równorzędności notacji graficznej jako sposobu przekazywania pomysłów dźwiękowych, o sensie i celowości eksperymentów muzycznych i dźwiękowych czy o zasadności wsłuchiwania się w otaczające nas dźwięki środowiska. Kto wie – może wtedy moim nowym zadaniem będzie przełamywanie ich zdziwienia i dystansu wobec notacji na pięciolinii i zamkniętej koncepcji dzieła muzycznego?

 

Tosia i jej Tata

Podał do druku: Sławomir Wieczorek

 

Michał Libera, Michał Mendyk, M.U.ZY.K.A., ilustracje Aleksandra i Daniel Mizielińscy, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2017, s. 225.

 

[1] Jest to ten moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że w przypisach należy już wyjaśnić nazwy urządzeń służących do słuchania muzyki, których używałeś przez całe dzieciństwo i młodość… Ale nie uśmiechaj się, Młody Czytelniku – zrozumiesz mnie, gdy w przyszłości przeczytasz w jakiejś książce przypis do słowa „Facebook”.