Ciało jako metronom – o wystawie Muzeum Rytmu
Muzeum rytmu jest rozwinięciem projektu Natashy Ginwali The Museum of Rythm, zrealizowanego podczas Biennale Modern Monsters/Death and Life of Fiction w Tajpej cztery lata temu. W łódzkim Muzeum Sztuki obejrzeć można rozszerzoną wersję wystawy, stworzoną przy współpracy Ginwali i Daniela Muzyczuka. Kuratorzy wychodzą od koncepcji rytmu Henriego Lefebrve’a i jego rhythmanalysis – analizy struktur rytmicznych i czasu w doświadczeniu codzienności za pomocą własnego ciała, działającego niby metronom; wskazują także na związki rytmu z przestrzenią opisywane przez Katarzynę Kobro i Władysława Strzemińskiego. Takie filozoficzno-krytyczne ujęcie zjawiska rytmu legitymizuje więc szeroki zakres jego rozumienia w pracach dobranych przez kuratorów, które niekiedy zdają się znacznie odbiegać od głównego tematu, stawiając przed zwiedzającym trudne zadanie odnajdywania coraz to nowych kluczy interpretacyjnych.
Szeroka i wieloznaczna definicja rytmu znajduje swoje odzwierciedlenie w wielości ujęć tego tematu. Punktem wyjścia jest rytm jako element dzieła muzycznego. Ekspozycję otwierają zatem przełomowe w rozwoju historii muzyki i sztuki dźwiękowej wynalazki: fonograf Thomasa Edisona, a więc pierwsze w historii urządzenie służące do rejestrowania i odtwarzania dźwięku oraz jego młodsza wersja – parlograf, a także metronom wahadłowy z początków XX wieku i towarzyszące mu w gablocie eksperymentalne utwory – partytura słowno-graficzna Music for Electric Metronome związanego z kręgiem Fluxusu artysty Toshiego Ichiyanagiego oraz Poème symphonique na 100 metronomów Györgya Ligetiego. Tak jak metronom jako przedmiot codziennego użytku dla muzyka staje się muzealnym eksponatem, tak w utworach Ligetiego i Ichiyanagiego – jako narzędzie pomocnicze służące wykonawcy do lepszej kontroli nad czasem – zostaje podniesiony do rangi podmiotu.
Muzyczność rytmu istotna jest w kilku innych pracach, szczególnie rysunkach (w które wystawa obfituje), m.in. Nicoli Durvasuli, nawiązujących do partytur graficznych (jak np. Requiem dla muchy, w którym zakomponowany został ślad po rozgniecionej muszce owocówce), barwnych ilustracjach Wadady Leo Smitha będących w zasadzie zapisem graficznym kompozycji jazzowych czy cyklu Pieśni Roberta Horvitza – jego rysunki o horyzontalno-linearnym kształcie nasuwają skojarzenie z kształtowaniem się w czasie formy muzycznej. Fragmenty partytur niemieckich pieśni w interesujący sposób wykorzystał Gerhard Rühm, który w swoich minimalistycznych kolażach zestawił je z fotografiami, kreując niekiedy mocny przekaz o charakterze komentarza dotyczącego ówczesnej (początek lat 90.) sytuacji społeczno-politycznej. Swoistego recyklingu starych partytur własnych kompozycji dokonał Samson Young w cyklu To Fanon. Artysta pomazał je, zadrukował, zakleił ilustracjami i umieścił na nich hasła, niwecząc ich pierwotną funkcję, ale równocześnie przekształcił je w dzieła sztuki o odmiennej wartości.
Część artystów pochyla się nad rytmiką i brzmieniowością języka. Zjawisko urytmizowania i umelodycznienia ludzkiej mowy, które interesowało choćby Arnolda Schönberga (technika Sprechstimme) czy Steve’a Reicha (w Different Trains), było także inspirujące dla żyjącego i tworzącego kilka dekad wcześniej Leoša Janàčka. Jego zapiski wykorzystał Alessandro Bosetti w Notatnikach – Bosetti opisuje i odtwarza (wokalnie oraz w formie plików midi) „melodie mowy”, które czeski kompozytor transkrybował, choć nigdy nie wykorzystał w swoich utworach. Brzmienie języka jest również osią przejmującej pracy Conflicted phonemes Lawrence’a Abu Hamdana, traktującej o procedurze przyznawania (lub odmowy przyznania) azylu politycznego Somalijczykom przez holenderskie władze imigracyjne na podstawie analizy fonemów w wypowiedziach imigrantów (urzędnicy po krótkiej rozmowie telefonicznej z osobą ubiegającą się o azyl rozstrzygają o wiarygodności jej pochodzenia). Wyniki tej procedury, zazwyczaj będące decyzjami odmownymi, zestawione zostają z interpretacjami organizacji zajmującej się prawami człowieka. Abu Hamdan zagłębia się także w sam proces migracji, jego przyczyny oraz we wpływ przemieszczania się mieszkańców północno-wschodniej Afryki na ich język i mowę.
W projekcie w wyrazisty sposób zarysowane zostały perspektywy etnograficzna i antropologiczna. Wystawa zawiera kilka prac Alana Lomaxa, np. film dokumentalny dotyczący tańca w różnych kręgach kulturowych Dance and Human History czy nagrania śpiewów czarnoskórych niewolników. Tematykę tę porusza również instalacja wideo Kapitalizm. Niewolnictwo Kena Jacobsa, która korzysta z nagrań afroamerykańskich kobiet i mężczyzn na plantacji bawełny. Wprawione w ruch pojedyncze klatki obrazu tworzą efekt trójwymiarowości, ale równocześnie podkreślają repetytywność i monotonię niewolniczej pracy. Zaskakuje projekt hinduskiego artysty Yashasa Shetty’ego Notes from Utopia, dokumentujący za pomocą tekstu, fotografii i nagrania audio pierwszą styczność członków plemienia Jhonda z radioodbiornikiem, ich próby przekształcenia go w element własnej kultury i włączenia w ludowe instrumentarium. Film Jeana Roucha Bębny Dogonów. Wprowadzenie do analizy rytmów ukazuje zaś wąski wycinek obszernej perspektywy niezwykłego bogactwa struktur rytmicznych muzyki ludów innych niż europejskie.
Powtarzalność struktur rytmicznych w muzyce często skutkuje swego rodzaju transowością, co wiąże się również z jej obrzędowym charakterem. Obrzędowość z kolei kojarzy się z nadprzyrodzonymi mocami i postacią guru, czarownika. O kulcie szamana traktują w mniej lub bardziej bezpośredni sposób dwa zestawione ze sobą na ekspozycji filmy dokumentalne: The Laughing Alligator, w którym Juan Downey uwieczniła wenezuelskie plemię Yanomami, oraz Shopping Bag Spirits and Freeway Fetishes Barbary McCullough. Artystka odwiedziła afroamerykańskich artystów z Los Angeles, a filmując ich doprawione narkotykowym hajem rozważania na temat sztuki, jej rytualności i czarnej magii ukazała, że w zachodnim świecie to artysta zaspokaja obecną w człowieku potrzebę obcowania z kultem szamańskości.
Na wystawie nie mogło zabraknąć pracy Katarzyny Kobro. Jej rzeźba przestrzenna z 1929 roku została zestawiona z Multiple, rzeźbą kinetyczną Nicolasa Schöffera, artysty współpracującego m.in. z Henrim Pousseurem i Pierre’m Henrym, a także kolorową rzeźbą kinetyczną Stephena Willatsa z cyklu Visual Transmitters. Ruch i przestrzeń budzą zaś naturalne skojarzenia z tańcem – do realizacji tego tematu, obok wspomnianej pracy Lomaxa oraz wystawionej w gablocie książki Handbook in Motion. An account of an Ongoing Personal Discourse and Its Manifestation in Dance Simone Forti, kuratorom przewrotnie posłużył krótkometrażowy film quasi-przyrodniczy Jeana Painlevégo Acéra ou Le bal des sorcières (Ślimak morski lub taniec czarownic). Traktuje on o niewielkich stworzeniach żyjących na dnie morza, które to podczas odtwarzania w wodzie swojego tańca godowego przypominają…baletnice. Film Painlevégo w ciekawy sposób współgrał z umieszczonym na przeciwległym krańcu wystawy innym filmem: Le chant du styrène (Śpiew styrenu) Alaina Resnais’go, zamówionym przez firmę Pechiney zajmującą się produkcją tworzyw sztucznych, w tym tytułowego styrenu. Zbliżona forma obu prac czy nawet pewna analogia w tytule (odwołanie do tańca i śpiewu, a przez to nadanie zwyczajom godowym ślimaków morskich i produkcji tworzyw sztucznych sensu artystycznego) utworzyła czytelną paralelę między pracami o tak odległych tematach.
Wreszcie pojawia się rytm jako zjawisko ścisłe, ustrukturalizowane, które znakomicie da się przełożyć na minimalistyczne, geometryczne rysunki. Aspekt ten uchwycony został m.in. w pracach Channy Horwitz Sonakinatography, studiach Paula Sharitsa czy albumie Linii rytmicznych Wacława Szpakowskiego.
Obszerna wystawa Ginwali i Muzyczuka przyprawić może o zawrót głowy. Obok eksponatów historycznych o wartości kronikarskiej obfituje w prace o charakterze dokumentalno-reportażowym, sztukę zaangażowaną (jak choćby Refren Angeli Melitopoulos ukazujący pacyfistyczne manifestacje mieszkańców Okinawy i Jeju przeciwko obecności wojsk amerykańskich na tamtejszych terenach), performansy (Descendances du nu Jimmy’ego Roberta, Pływanie 360o Jeana Painlevégo), dzieła abstrakcyjne (Onion walk Simone Forti) czy instalacje audiowizualne (Drezdeńskie dynamo Lis Rhodes). Stanowi jednak wciągający przekrój przez interpretacje zjawiska rytmu w sztuce XX i XXI wieku, włączając w kontekst muzealny prace najróżniejszych gatunków. Ekspozycję można oglądać do 5 marca.
Anna Wójcikowska