Prasówka 07.10.2021
Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.
1.
Na wstępie gatunek, który na łamach „Glissanda” gości stosunkowo rzadko, czyli rap. Ten w wydaniu kobiecym wzbudza wyjątkowo dużo emocji, nad czym w „Dwutygodniku” pochyla się Piotr Szwed. Jak to możliwe, że polskie raperki (Ryfa Ri, Lilu czy Wdowa, wymieniając zaledwie kilka) nie osiągnęły nawet ułamka sławy i estymy, jaką cieszą się zachodnie gwiazdy? Czy to kwestia nadwiślańskiej mentalności, stojącej w opozycji do zwyczajowych scenicznych układów rap-artystek i środków wyrazu wykorzystywanych przez ten gatunek? A może to sprawka niedochodowości rapowego interesu? Optymistycznie autor zakłada jednak, że końcówka (a nawet i cały) 2021 będzie przebiegać pod hasłem kobiecego rapu właśnie, za sprawą – między innymi – Dziarmy czy Young Leosi. Mamy także kolektyw WRR, w skład którego wchodzą wspomniane już Wdowa, Ryfa Ri oraz Rena, reprezentujące odmienne style i inicjujące w ten sposób poniekąd dyskusję o tym, czym właściwie jest (i może być? powinien być?) kobiecy rap. A że staje się modny, i że całemu zjawisku przygląda się mężczyzna? Cóż, signum temporis. (ngh)
Męski punkt widzenia kobiecego rapu
2.
Zawsze z zainteresowaniem i entuzjazmem śledzimy kulturalne działania spoza warszawocentrycznej bańki. Nad wybranymi – nie tylko muzycznymi – przykładami pochylił się Jacek Sobczyński w najnowszym tekście dla portalu newonce. Nietrudno domyślić się, że na autorze spore wrażenie wywarła książka „Zapaść. Reportaże z mniejszych miast” Marka Szymaniaka, do której nawiązania pojawiają się w tekście kilkukrotnie. Podobny jest też reportażowy duch i obecność zmór transformacji ustrojowej, która jak wiadomo, nie oszczędziła wcale kultury. Sobczyński poprzez studium przypadku sprawdza jak radzą sobie imprezy takie jak Solanin Film Festiwal z Nowej Soli, AlterFest z Mysłowic, czy Tchnienia pomiędzy Bieszczadami a Mazowszem. Nie zabrakło również szczególnie bliskiego naszym zainteresowaniem case’u Sokołowska, w którym odbywa się przecież nie tylko Sanatorium Dźwięku. Oprócz historii wydarzeń czytelnicy_czki otrzymują też garść refleksji nad sytuacją miasteczkowej kultury, a nawet próby poradzenia co czynić, by sytuację tę polepszyć. Żadne magiczne zaklęcie w tekście jednak nie pada. Głos samych mieszkańców_nek sprowadza się jednak do gusowskich statystyk, a kwestie gentryfikacjyjne zdają się w uniwersum tego tekstu w ogóle nie istnieć. Idea animacji życia kulturalnego z pewnością pozostaje obecna (co cieszy, bo bardzo potrzebujemy idei), a jednak pragmatyczne wątki nie zostaję przemilczane – są organizatorzy, którzy wprost przyznają, że koncerty w mniejszych miastach zwyczajnie bardziej im się opłacają uwagi na brak konkurencji. Temat z pewnością jeszcze do zgłębienia, inne małomiasteczkowe imprezy są do odwiedzenia, ale cieszy, że w ogóle się pojawia. (mk)
PS. Hej, dzięki za ten „najważniejszy polski magazyn poświęcony współczesnej muzyce poważnej i eksperymentalnej”!
Ten małomiasteczkowy rytm, czyli o tym, jak robi się kulturę na polskiej prowincji
3.
„OnCurating” to pismo wydawane od 2008 roku w Szwajcarii, dostępne online w całości i za darmo po angielsku, i poświęcone różnym aktualnym i historycznym praktykom kuratorskim nie tylko w świecie sztuki. W ostatnich latach o muzyce traktował np. numer 47 z 2020 roku z udziałem znanego kolektywu GRiNM (Gender Relation in New Music) pod redakcją Brandona Fornswartha i Rosanny Lovell. Z kolei ostatni zeszyt pod numerem 51 z września tego roku (red. Martin Patrick i Dorothee Richter) bierze na warsztat wielokrotnie u nas opisywane dziedzictwo Fluxusu. Aż dwadzieścia artykułów porusza tematy kluczowe dla tego środowiska: mail art, intermedialność, text scores; ale także aspekty minimalizmu oraz cyfrowości. Wśród wyróżnionych przez „OnCurating” postaci znajdują się Yoko Ono, Benjamin Patterson, Wolf Vostell, Emmet Williams. Znana z #36 numeru o medycynie Weronika Trojańska przeprowadziła z kolei wywiad z Jeffreyem Perkinsem i Jessie Stead o kulisach ich odkrywczego dokumentu o George’u Maciunasie. Z kolei Hanna B. Hölling w artykule Unpacking the Score analizuje muzyczne instrukcje George’a Brechta, które w Polsce w ostatnich latach realizowała Grupa ETC. A to tylko 10% tego numeru… (jt)
4.
Kasia Jaroch na łamach „Krytyki Politycznej” proponuje zaskakującą, transgraniczną i międzynarodową perspektywę na Ukraiński underground o postpunkowym rodowodzie, patrząc nań przez pryzmat działalności działającej w Polsce wytwórni KOKA. Ten niezależny label, sięgający korzeniami środowiska działającej w Elblągu ukraińskojęzycznej formacji Oseledec, odegrał ważną rolę w rozwoju ukraińskiego undergroundu, łącząc sceny, sieciując postaci i inicjując model transgranicznej promocji muzyki ukraińskiej i ukraińskojęzycznej (co niekoniecznie musi się ze sobą pokrywać). O żywotności tego modelu – w kontekście innych typów muzyki – świadczy choćby działalność opisywanej na naszych łamach wytwórni Kvitnu. Tekst pełen jest odniesień do nastepnych – zwłąszcza wywiadów – i zachęcamy, by posłuzyć się nim jako portalem do całego opisywanego świata, tym bardziej, że jednym z bohaterów tej opowieści jest także Ihor Tsymbrovski. Jaroch opisuje z jednej strony fascynujące przypadki współpracy w czasach przełomu – w tekście pojawia się parę doprawdy nieoczekiwanych, uznanych polskich postaci oraz szyldów – a z drugiej strony kreśli zarys współczesnej działalności bohaterów owych lat, działalności „na fali kolejnej retromanii i wznowień ukraińskiej sceny narodowej”. (am)
Ukraiński pospunk na polskiej emigracji
5.
Pozostańmy jeszcze na chwilę w obrębie tematów środkowoeuropejskich. Andra Nikolai dla „Bandcamp Daily” kreśli portret współczesnego undergroundu Praskiego – fascynujące uzupełnienie wątków z naszego środkowo/wschodnioeuropejskiego numeru #30. Autorka skupia się w swym przeglądzie na kolektywnych działaniach, ustawiając swą soczewkę na niezależne wytwórnie oraz powiązane z nimi inicjatywy. W jednym z poprzednich przeglądów prasy wspominałem o tekście Piotra Tkacza na temat labelu Genot Centre – również Nikolai wspomina o nim, jednak umieszcza go w inaczej ustawionej sieci odniesień. Tekst układa się bowiem w intrygujący przegląd współczesnych modeli powstawania i funkcjonowania różnych elementów połączonej sieci instytucji niezależnej muzyki elektronicznej. Wytyczona przez Nikolai trasa przez praski underground prowadzi od kręgów labelu Gin&Platonic (a w katalogu też np. Julek Płoski) oraz leśnego cyklu rave’ów Bukolika, poprzez środowisko internetowego Radio Punctum i wytwórni Punctum Tapes, społeczność wokół inicjatywę Synth Library Prague – która tworzy hub warsztatów muzyki elektronicznej i platformę dyskusji oraz współpracy, aż po queerowy label Unizone, zaangażowany m.in. w szereg benefitowych składanek wspierających progresywne cele i powstałych we współpracy np. z kolektywek Oramics, lub Radiem Kapitał. (am)
Nowe mapy najnowszego praskiego undergroundu
6.
Niejako obok właśnie rozpoczętego XXVIII Konkursu Chopinowskiego posłuchac można, jak brzmią proteiny, kiedy komputer przećwiczy schematy ich kodowannia w oparciu o Fantazję – Impromptu, a właściwie konglomerat cech opisanych jako Fantazja – Impromptu wyekstraktowanych z tegoż utworu, a także 7 Fantazji Op. 116 Brahmsa, Fantazji „Wędrowiec” oraz Impromptu Op. 90 nr 1 Schuberta. Pisze o tym „The Conversation”, streszczając badania opublikowane w czasopiśmie „Heliyon”. W artykule Protein music of enhanced musicality by music style guided exploration of diverse amino acid properties można zapoznać się z procedurą, jakiej użyto, aby uzyskać sonifikację określonych struktur białkowych. Ta krótka notatka jest o tyle warta uwagi, że zawiera próbki proteinowej muzyki, sam zaś artykuł bardzo dokładnie opisuje, jakie kryteria zastosowano „tłumacząc” cechy białek na dźwięki. Jak piszą autorzy białko p53, które odpowiada za aktywację mechanizmów naprawy DNA brzmi jak toccata, podczas gdy neurotransmiter oksytocyny charakteryzuje repetytywna struktura. Każda proteina generuje inny rodzaj muzyki, co nie jest zaskakujące biorąc pod uwagę, że różni się od pozostałych swoją budową. Procedura sonifikacji umożliwia odzwierciedlenie tej różnicy, tym razem jednak autorzy mieli też na uwadze aspekt estetyczny tej procedury. Nadal jednak pozostają krytyczni wobec rezultatu muzycznego swojej pracy. (jam)
Naukowy tekst grupy badaczy_ek dla pisma „Heliyon”
Omówienie wyników badań na łamach „The Conversation”
7.
Filozofia Susanne Langer jest punktem wyjścia do obszernego opisu instalacji sound artowej Arboreal Receptors (2021) autorstwa Ioany Vreme Moser, którą od 7 pażdziernika będzie można oglądać i osłuchiwać w ramach wystawy organizowanej w Berlinie przez platformę singuhr. Lona Gaikis w Open Philosophy charakteryzuje pracę artystki jako działanie na pograniczu natura-kultura, eksplorujące zacieranie granic pomiędzy ludzkim i nie-ludzkim dzięki technologii, która umożliwia przekształcenie materii w energię będącą zarazem nośnikiem informacji. Pojawia się pytanie, czy drzewa mogą stać się naszymi uszami i jak czujemy się ze świadomością, że drzewa tworzą sieć o cechach inteligentnego kolektywu. Ich pnie stają się antenami, które za pośrednictwem specjalnych cewek wyłapują antropogeniczne fale radiowe i wzmacniają je w taki sposób, aby były słyszalne dla ludzi. W ten sposób szum elektromagnetyczny generowany przez człowieka powraca do niego jako dźwięk – sygnał zawłaszczenia planety. (jam)