Holistyczne doświadczanie rzeczywistości. Wywiad z Ewą i Jackiem Doroszenko

Marta Dziewanowska-Pachowska / 2 cze 2024

Ewa Doroszenko i Jacek Doroszenko to duet artystów tworzących na styku różnych dziedzin sztuki. W swoich intermedialnych pracach w subtelny i przejmujący sposób dotykają zagadnień natury społecznej, estetycznej, technologicznej i ekologicznej. W oczekiwaniu na premierę nowego albumu Soundreaming Vol. 2 rozmawiamy o soundscape’ie, medialnych granicach sztuki, funkcjonowaniu człowieka w naturze i cywilizacji, wielozmysłowym postrzeganiu przestrzeni i czasu oraz relacjach twórczych w sztuce. Tematy te rezonują także na wystawie Niemożliwy horyzont, której można doświadczyć w przestrzeni galerii Instytutu Fotografii Fort na warszawskim Mokotowie.

Marta Dziewanowska-Pachowska: Skąd u artystów wizualnych tak silne zainteresowanie dźwiękiem? Jak to się zaczęło? Jakie są główne źródła waszych muzycznych inspiracji?

Jacek Doroszenko: Jesteśmy artystami intermedialnymi i nasze artystyczne poszukiwania nie są ograniczone żadnym medium. Eksperymentujemy z różnymi metodami i technologiami, zarówno tradycyjnymi jak i cyfrowymi. Chyba najbardziej charakterystyczne w naszej praktyce artystycznej jest tworzenie projektów, w których sfery wizualna i dźwiękowa wchodzą w różnorodne interakcje, bardzo często obrazy bezpośrednio wynikają z zarejestrowanych dźwięków, stanowią ich reprezentację lub przetworzenie. Staramy się zwrócić uwagę na potrzebę przywrócenia zmysłowi słuchu odpowiedniego znaczenia w kulturze zdominowanej przez wizualność.

Ewa Doroszenko: Oboje mamy wrażenie, że współczesna kultura, życie społeczne i całe nasze otoczenie odbieramy głównie wzrokowo, a to sprawia, że słyszenie staje się dla nas mało znaczące. Dlatego uważamy, że ważna jest zmiana i przewartościowanie dominującego porządku – kultury ograniczonej do jednego zmysłu – wzroku. Zależy nam na holistycznym doświadczaniu rzeczywistości, które nie jest możliwe bez czynnika akustycznego.

Za wami szereg rezydencji artystycznych w wielu krajach, m.in. we Włoszech, w Hiszpanii, w Norwegii, w Grecji, w Austrii, na Litwie i w Czechach. Które z odwiedzonych miejsc pod względem brzmienia najbardziej was zachwyciło, zaskoczyło lub utkwiło w pamięci?

Jacek Doroszenko: Każde z miejsc, w których mieszkaliśmy podczas naszych wspólnych rezydencji, ma swoje unikalne walory, czasem związane ze stykiem lądu i morza, kiedy indziej wynikające z fauny danego miejsca, a w obszarach miejskich – arterii komunikacyjnych, współistnienia natury z cywilizacją człowieka. Zachwycająco brzmi obszar rozciągnięty pomiędzy Smiltynė, Alksnynė i Juodkrantė w Litwie – krajobrazy wydają się zbliżone do polskiego nabrzeża, a jednak położenie mierzei w sąsiedztwie większego portowego miasta (ze względu na odległość na mierzeję trzeba się przedostawać promem) ma unikalną właściwość. Dźwięki portowe dochodzą do niej niesione wiatrem i zniekształcone, a w środkowej części wydm łączą się z szumem piasku, co daje efekt jakby okalającej aury spokojnej przestrzeni i pozwala na znaczne wyostrzenie zmysłu słuchu. Spędziliśmy tam długie godziny po prostu siedząc na piasku, tym bardziej, że był to okres przed sezonem i poza nami nie było tam nikogo. Innym obszarem jest norweski Hardangerfjord, gdzie mieszkaliśmy podczas naszej rezydencji w Ålvik, w domu stojącym właściwie na brzegu fiordu. Fiordy mają imponującą skalę, ale nie docierają tam morskie fale, więc potężne pejzaże w sferze dźwiękowej oddziałują bardzo delikatnie. Doświadczenie zmienia się, kiedy przychodzą burze i deszcze, w takiej aurze krajobraz dźwiękowy działa przeszywająco. Bardzo wiele miejsc, w których mieszkaliśmy, ma swoje unikalne nasycenie brzmienia, np. huk cykad w okolicach Alexandros na greckiej wyspie Lefkada, ptasie okrzyki w ogrodach Barcelony lub pogłosy ulic na schodach na Escadas do Codeçal w samym sercu Porto. 

Projekt Soundreaming rozpoczął się dziesięć lat temu – w 2014 w Barcelonie, a w formie płyty ukazał się w 2017 roku. Od tego czasu światło dzienne ujrzało wiele kolejnych albumów, realizowanych przez Jacka solo lub we współpracy z innymi artystami. Jak przez ten czas zmieniało się wasze podejście do projektu Soundreaming?

Ewa Doroszenko: Nasze audiowizualne działania rozpoczęliśmy w 2014 roku podczas rezydencji artystycznej w Barcelonie. Zainspirowani badaniami pejzażu dźwiękowego, postanowiliśmy dokumentować i przetwarzać efemeryczny krajobraz miasta. Pod adresem https://soundreaming.org  można znaleźć archiwum stworzonych przez nas kompozycji dźwięków i obrazów, które w dużej mierze wyznaczyły kierunek naszych przyszłych działań. Pierwsze projekty realizowane w Barcelonie w 2017 zaowocowały albumem, który został wydany w brytyjskim labelu Audiobulb i bardzo dobrze przyjęty. Naszymi pracami zainteresowały się także instytucje kultury i galerie, część prac, m.in. film The same horizon repeated at every moment of the walk, trafiło do kolekcji sztuki i było prezentowanych na międzynarodowych festiwalach.

Jacek Doroszenko: Zainteresowanie ze strony instytucji ujawniło pewien rodzaj otwartości na realizacje oparte na dźwięku, ale pozostające w sferze sztuk wizualnych. Od tamtego czasu nasze podejście do tego projektu właściwie się nie zmieniło: postanowiliśmy, że Soundreaming będzie niewielkim archiwum, które okresowo będziemy uzupełniać nowymi pracami, powstającymi w ramach kolejnych pobytów Artist-in-Residence oraz pokazywać je na kolejnych wystawach. 

W wielu swoich pracach wchodzicie w dialog z przeszłością, choćby łącząc tradycyjne narzędzia z technologią cyfrową. Natomiast w najnowszej instalacji Pulse of the Last Ecotones (2024), prezentowanej premierowo na wystawie Niemożliwy Horyzont, zachęcacie do refleksji na temat przyszłości, której obraz nie jawi się zbyt optymistycznie. Czy możecie coś więcej na ten temat powiedzieć?

Ewa Doroszenko: Nasze zainteresowania artystyczne od dłuższego czasu oscylują wokół stosunku człowieka do technologii. Wspólne projekty to często hipotetyczne scenariusze przyszłości, w której niekontrolowany rozwój cywilizacyjny doprowadza do ekologicznej zagłady. Instalacja Pulse of the Last Ecotones jest najbardziej poetycką ze wszystkich prac, które prezentujemy na wystawie w Instytucie Fotografii Fort. Tytuł pracy odnosi się do pojęcia ekotonu, w ekologii oznaczającego strefę przejściową między dwoma lub kilkoma różnymi sąsiadującymi ekosystemami, w której współistnieją organizmy      najbliższych biocenoz. Typowe ekotony obejmują krawędzie lasów lub strefy brzegowe. Ekotony mają bogate cechy ekologiczne, m.in. charakteryzują się zwiększoną różnorodnością biologiczną. Postępująca ekspansja terytorialna człowieka spowodowała powstanie antropogenicznych granic i sukcesywne wypieranie wielu stref styku. W naszej instalacji snujemy wizję przyszłości, w której nie tylko miejsca o wybitnie wyjątkowych walorach przyrodniczych są zagrożone, ale nawet typowe strefy graniczne są eliminowane. W tej wieloelementowej realizacji prosty perkusyjny rudyment, wykonywany przez cewki elektromagnetyczne, odbija się zniekształconym pulsującym echem i wybrzmiewa jako transmisja emitowana przez blaszane „głośniki”, jednocześnie stanowiące barierę i zniekształcenie emisji. W kontrze do hałaśliwie rozpędzonej cywilizacji, proponujemy uważne nasłuchiwanie pulsu ekotonu.

Jacek Doroszenko: W naszej instalacji istotna jest różnica pomiędzy odgłosem zwykłego uderzenia kawałka gałązki w powierzchnię blachy, a brzmieniem emisji tych uderzeń przez te same blachy, które przejmują funkcję „głośników”. Aby wydobyć jakikolwiek dźwięk, potrzebna jest bariera, przeszkoda, strefa graniczna, czyli zetknięcie młoteczka ze struną fortepianu, uderzenie pałeczki w powierzchnię werbla, membrana głośnika pchająca cząsteczki powietrza lub właśnie kawałek blachy, którą np. pokrywa się dachy, aby deszcz nie padał do wnętrz domów. We współczesności przesyconej medialnymi strumieniami, odbiorca przyjmuje naturę jako kolejny pakiet obrazów, ogląda widoki miejsc, właściwie niewielkie ich fragmenty, naturę widzi głównie w filmach. W naszej pracy akcentujemy, że taka sytuacja nie tylko oddziela nas od realnych doświadczeń. Być może Puls ostatnich ekotonów to bardzo smutna wizja przedstawiająca sprzęt słuchacza przyszłości, który wypreparował sobie środowisko odsłuchowe w świecie, w którym pozostały już jedynie zapisy miejsc z przeszłości, a naturalnych stref granicznych jest niewiele.

Refleksja nad tym co graniczne, ulotne jest obecna także w nadchodzącym albumie. Jego tytuł z jednej strony sugeruje rozszerzanie (reaming) pojęcia dźwięku, z drugiej – odsyła słuchacza do swoistego „bezczasu” sennych marzeń (dreaming). Czy w Soundreaming Volume 2 możemy spodziewać się refleksji nad tym co minione i co przyszłe? Jeśli tak, to jakie środki muzyczne temu służą?

Jacek Doroszenko: W tekście towarzyszącym albumowi Antoni Michnik zadaje pytania: „Głuchy telefon? Autopojetyczna pętla feedbacku? Ćwiczenia z zapośredniczonej pamięci? Cykl hydrologiczny przełożony na obieg audialnych doświadczeń w kulturze? Czym jest Soundreaming?” i dalej odpowiada: „Z pewnością jest to kolażowa narracja wokół brzmień miejsca nieistniejącego, zawieszonego pomiędzy nagraniami terenowymi zrealizowanymi w ramach pobytu Artist-in-Residence w Linzu, różnymi sposobami ich indywidualnej percepcji i mediatyzacji. Poszczególne utwory to audialne po-widoki miejsc, czy też może ich po-słuchy (a to przecież dwie różne sprawy), może należałoby o nich myśleć jako kompozycjach post-terenowych”. W tym krótkim fragmencie są zawarte podpowiedzi odczytywania muzyki, którą wspólnie z zaproszonymi artystami proponujemy na płytach składających się na Soundreaming Volume 2. Muzykę z albumu można odczytywać na kilka różnych sposobów, m.in. (a) jako wspomnienia dźwiękowe, w których przywoływane są po-słuchy miejsc (b) jako abstrakcyjne kolaże, osadzone na nagraniach terenowych (c) być może nawet wcale nie jako muzykę, ale na przykład jako sound art, czyli zjawiska dźwiękowe ze świata sztuk wizualnych.

Wydaje mi się, że artyści wizualni w odmienny sposób wchodzą w interakcję z dźwiękiem niż muzycy, być może ze względu na wieloletnią pracę z abstrakcyjnymi pojęciami, które muszą przekładać na język wizualny, np. barwa, kontrast, walor, faktura. Robert Worby, muzyk związany z BBC, którego zaprosiłem do przygotowania jednego z utworów w albumie, napisał kiedyś tekst bardzo celnie piętnujący niedoskonałości języka w próbach opisu sfery otoczenia dźwiękowego: „Aby wspomóc pamięć, zwykle skupiamy się na rzeczach, które wydają dźwięk – gitarze, telefonie, silniku pojazdu, czymkolwiek – a nie na samych dźwiękach. Rzeczy, które wydają dźwięki, zwykle nadają im nazwy. W zachodniej kulturze generalnie nie mamy określeń opisujących dźwięki. Nie ma słowa na dźwięk wydawany przez gitarę, telefon czy pojazd mechaniczny, więc musimy odnieść się do przedmiotu, który wytworzył dźwięk, aby nadać mu nazwę. Z tego powodu ludzie nie mówią o dźwiękach, ale o przedmiotach, które wydają dźwięki; mówią o „rzeczach” i w konsekwencji dźwięki przestają być dźwiękami, a stają się rzeczami”. Właśnie na takim podejściu do brzmienia opiera się język dźwięków naszego projektu. W dużym skrócie można powiedzieć, że album stanowi podróż dźwiękową po wspomnieniach przestrzeni przedmieść, wiele tu dźwięków zarejestrowanych i przetworzonych, wyłanianych z pamięci, obudowywanych rytmikami, aleatorycznych, pełnych napięć i rytmiki bez wyraźnych akcentów, a w innych miejscach odsłaniających proste harmoniczne przebiegi i pulsacje.

Ewa Doroszenko, Układy melodyczne, 2022, 70 x 50 cm, druk na papierze fotograficznym

 W opisie pracy Overlooked Horizons (2023) Ewy Doroszenko jest mowa o wykorzystaniu resztek odrzuconych na etapie selekcji materiału do wcześniejszych prac. Użytkowanie tak rozumianych „odpadów” w wymiarze dźwiękowym kojarzy mi się z koncepcją recyklingu w muzyce eksplorowaną przez Krzysztofa Knittla (a mającą przebogatą tradycję w historii muzyki właściwie od czasów najdawniejszych). Pytanie do Jacka – wyobrażam sobie, że przy takiej obfitości muzyki, jaką tworzysz, na pewno pozostają niewykorzystane „resztki” – czy wracasz do takich materiałów, czy próbujesz je jakoś wykorzystać, osadzić w nowym kontekście?

Jacek Doroszenko: Ponieważ działam zarówno w sferze muzyki jak i sztuk wizualnych, w swojej pracy artystycznej przyjąłem sposób organizacji materiału polegający na tworzeniu serii tematycznych, dodatkowo sortowanych względem obszarów działania. Wspólnie z Ewą planujemy wiele projektów w skali 2-3 lat, wyjeżdżamy na rezydencje, realizujemy prace dźwiękowe, graficzne i filmowe, produkujemy koncepcje nadchodzących wystaw. Jednocześnie pracuję nad indywidualnymi projektami muzycznymi, tworzę kompozycje przeznaczone do wydania w konkretnym czasie – te działania są realizowane symultanicznie, więc bez organizacji pracy nie dałoby się tego wykonać. W procesie twórczym oczywiście są rzeczy selekcjonowane do dalszej pracy i te odrzucane lub niemieszczące się w przyjętych ramach danego projektu – takie wątki trafiają do przechowalni i rzeczywiście, zdarza się powracanie do nich, osadzanie w nowych kontekstach. Jednak głównie wygląda to tak, że pracę rozpoczynam od czystej kartki z intencjonalnie ograniczonym doborem środków. We współczesnym arsenale muzycznym jest tak wiele możliwości wykonawczych, przetwarzania istniejących nagrań, zapożyczeń, gotowych rozwiązań produkcyjnych, że głównym problemem z jakim zazwyczaj się mierzę, jest konieczność odcięcia się od większości z nich. W swoim studiu mam zbudowane środowisko robocze, głównie zorientowane na miks i produkcję, mam w nim archiwum nagrań, sortowane według miesięcy, archiwum tematów sortowane według systemu tagów oraz uporządkowany system instrumentów spiętych w sieć, ale również wydzielony fragment przestrzeni do eksperymentowania, szczególnie z preparacją głośników oraz sposobami rejestracji brzmień lo-fi. Nagrania powstające w tej przestrzeni bardzo często trafiają do archiwum i są wykorzystywane w późniejszych projektach jako miejsce akcji, preparowane otoczenie dźwiękowe, w którym dzieje się narracja muzyczna. 

Wizualnym odzwierciedleniem koncepcji kompozytorskich są partytury, choć w muzyce elektroakustycznej często znikają, pełnią rolę dokumentacyjną lub symboliczną. Oryginalne podejście do zapisu muzycznego i jego realizacji pojawia się w waszym wideo It is hard to find a polyphonic body (2016). Czy w najnowszej odsłonie Soundreaming też nawiązujecie w jakiś sposób do tematu współczesnej partytury?

Ewa Doroszenko: Film It is hard to find a polyphonic body stworzyliśmy w ramach programu Artist-in-Residence w Kunstnarhuset Messen Ålvik w Norwegii. Jest to drugi film z cyklu wideo-partytur. Pierwszy, zatytułowany The same horizon repeated at every moment of the walk przygotowaliśmy podczas wspomnianej wcześniej rezydencji artystycznej w Barcelonie. Konstrukcja obu filmów opiera się na wykorzystaniu krajobrazu jako przestrzeni notacji muzycznej. W filmach pejzaż staje się środowiskiem unikalnej partytury utworu wykonywanego przez zestaw instrumentów wirtualnych. W przypadku wideo-partytury z Norwegii okolice majestatycznych fiordów zostały zaadaptowane jako środowisko do tworzenia utworu. Skalisty krajobraz zdeterminował kierunek poruszania się postaci wyznaczającej poszczególne elementy kompozycji muzycznej.

Jacek Doroszenko: Kartkę, na której kompozytor notuje swoje przebiegi, zastąpiłem w tym filmie naturalną przestrzenią, a Ewa, występująca w filmie w roli performerki, bierze w nim czynny udział w procesie decyzyjnym rozmieszczając w naturalnej przestrzeni świetliste elementy stanowiące reprezentację tonów. Instrumenty wirtualne wykonują tę wideo-partyturę na zasadzie odegrania odpowiedniej wysokości tonów mierzonych na podstawie wysokości danego kadru filmowego. Wszystko jest tu właściwie umowne, ale jednocześnie bardzo czytelne i łatwe do zrozumienia. Dzięki prostej dziesięciogłosowej, dronowej formule utworu nie zachęcam widza do prób odszyfrowania zasady technologicznej, ale kieruję jego wrażliwość w stronę dźwiękowych inspiracji jakie niesie naturalny krajobraz.

Soundreaming Volume 2 będzie wydany w tradycyjnej formie albumu CD, cały projekt ma jednak naturę intermedialną – w jaki sposób się ona realizuje?

Jacek Doroszenko: Działamy na bardzo wielu gruntach i realizujemy sporo projektów, ale raz na jakiś czas powracamy do działań w ramach Soundreaming. Przykładami mogą być nasze indywidualne wystawy Double speaker w Exgirlfriend Gallery w Berlinie oraz Soundreaming w galerii Jedna Dwa Tři w Pradze, w ramach których prezentowaliśmy prace z projektu. Ewa realizuje też wiele cykli graficznych, które mieszczą się w obszarze tematycznym Soundreaming – stanowią część naszych projektów wystawienniczych, zaplanowanych na kolejne lata. To właśnie głównie działania z obszaru sztuk wizualnych uwidaczniają intermedialną naturę projektu Soundreaming. W trakcie planowania kolejnych działań związanych z Soundreaming pomyślałem, że tzw. „tradycyjna” forma albumu CD będzie dobrą formą utrwalenia naszej praktyki. 

Sięgając po opis pracy Impossible Territory (2019) Ewy możemy spojrzeć z bliska na proces twórczy – kilkuetapowe działanie polegające na łączeniu, dekonstrukcji i przetwarzaniu wyjściowych obrazów fotograficznych. Czy praca nad dźwiękiem stanowi podobny proces, czy strategia twórcza jest w tym przypadku zupełnie odmienna? 

Ewa Doroszenko: W moich pracach z serii Impossible Territory z fragmentów druków i odbitek fotograficznych buduję wielkoformatowe trójwymiarowe kolaże, a następnie fotografuje je. Powstałe widoki modyfikuję na ekranie komputera poprzez wielokrotne interwencje. To wieloetapowe działanie doprowadza do sytuacji, w której trudno jest rozpoznać, która część fotograficznego obrazu została stworzona analogowo, a która wskutek cyfrowej ingerencji.

Jacek Doroszenko: W moim procesie pracy nad kompozycjami z serii Soundreaming – podobnie jak w pracach, o których mówiła Ewa – podstawowym materiałem, z którego „buduję” i do którego się odnoszę stanowią nagrania terenowe, czyli reprezentacja istniejących obszarów dźwiękowych. Podobnie jak w przypadku obrazu fotograficznego, zapisywanie trójwymiarowej przestrzeni do dwuwymiarowego stereofonicznego nagrania niesie istotne implikacje percepcyjne i stylistyczne. Esencją naszego projektu nie jest realistyczne odwzorowanie danej przestrzeni, ale uwypuklanie pewnych jej cech, które zapadają w pamięć i które później można przywołać jako pewnego rodzaju wspomnienie, wyobrażenie lub marzenie, być może nawet śnić o tych wrażeniach. To co zawsze mnie pociąga w pracy z materiałem zarejestrowanym w danej przestrzeni, to narracja przemieszczania się w niej, czyli właściwie kolejna iluzja. W muzyce bardzo często chodzi o precyzyjne ułożenie tzw. „panoramy” instrumentów, czyli odwzorowanie ich rozmieszczenia na scenie, ten aspekt ma bardzo duże znaczenie w produkcji muzycznej, ale także – w sensie wykonawczym – wpływa na dialog pomiędzy instrumentami. W moich kompozycjach zazwyczaj zaburzam miejsce akcji i sugeruję słuchaczom, że biorą udział w spacerze dźwiękowym, przemieszczają się, ich percepcja zmienia się.

W którymś z wywiadów przeczytałam, że Ewa przed każdym projektem otacza się bazą lektur. Czy są to rozprawy teoretyczne, literatura piękna czy może poezja? Czy specjalny literacki zestaw towarzyszył też w jakiś sposób powstawaniu projektu Soundreaming Volume 2

Ewa Doroszenko: Zdecydowanie stawiam na literaturę naukową i popularnonaukową. Jednak w przypadku projektów takich jak Soundreaming, realizowanych w różnych krajach i związanych z licznymi podróżami, częściej sięgałam po poezję, powieści przygodowe i literaturę podróżniczą.

Ewa Doroszenko, Układy melodyczne, 2022, 70 x 50 cm, druk na papierze fotograficznym

Album składa się z dwóch części, Jacek jest autorem kompozycji zawartych na pierwszej płycie, zaś na drugim krążku znalazły się utwory przygotowane przez zaproszonych gości, którzy na swój sposób opracowali nagrania zaproponowane przez autora projektu. Co stanowiło ten wyjściowy materiał dźwiękowy i czy był on wspólny dla wszystkich? Kto został zaproszony do współpracy i jak ona przebiegała?

Jacek Doroszenko: W swojej muzyce zawsze chciałem proponować słuchaczom dość abstrakcyjnie ujęte pejzaże dźwiękowe, osadzone na prostych harmonicznych układach, z wieloma akcentowanymi detalami dziejącymi się w tle, aby można było powracać do utworów i za każdym razem odkrywać w nich inne elementy. Moim instrumentem jest fortepian, więc pewnie siłą rzeczy nie potrafię oderwać się od kontekstów związanych z jego brzmieniem, jednak zawsze sprowadzam wykonania do podstawowych układów lub preparacji, aby nie zakrywały otoczenia dźwiękowego, w którym są osadzane lub nawet były jego częścią. W pewnym okresie zacząłem zauważać, że samo otoczenie dźwiękowe nadaje kontekst instrumentom, jest areną ich brzmienia i wpływa na wyobraźnię słuchacza – może brzmi to dość banalnie, ale wielu muzyków o tym zapomina. Moje zainteresowania technologicznym obszarem produkcji muzycznej pomogły mi w stopniowym przewartościowaniu mojego języka muzycznego i skierowaniu się w rejony, w których kończy się „muzyka” i zaczyna się „dźwięk”.

Zaproszeni przeze mnie artyści nierzadko działają właśnie na takim gruncie. Udział w naszym albumie zaproponowałem artystom wywodzącym się z różnych krajów i odmiennych środowisk: Anna Zaradny – polska kompozytorka, performerka i artystka audiowizualna, Yann Novak – artysta, kompozytor i kurator wydawnictwa Dragon’s Eye Recordings z Los Angeles, Autistici – muzyk, kurator i założyciel brytyjskiego labelu Audiobulb z Sheffield, Zenial – klasyk polskiej komputerowej sceny elektronicznej, Ampscent – duet elektroniczny, który współtworzymy wspólnie z krakowskim artystą, Marcinem Sipiorą, Giulio Aldinucci – pochodzący ze Sieny przedstawiciel włoskiej sceny muzyki elektroakustycznej, Grzegorz Doroszenko – polski gitarzysta jazzowy, pomysłodawca i muzyk zespołu Húrra, Chris Hernandez – artysta wizualny pochodzący z Teksasu oraz Robert Worby – kompozytor i prezenter BBC Radio w Londynie. Zaproszeni artyści mają jedną wspólną cechę: wyróżniają się głęboką wrażliwością sonorystyczną, co było podstawowym powodem ich udziału w naszym projekcie. Udostępniłem im jednocześnie do dowolnego wykorzystania w kompozycjach selekcję nagrań terenowych, zarejestrowanych podczas naszej rezydencji artystycznej w Linzu, w Austrii – pozostawiłem pełną dowolność w sposobie skorzystania z przekazanego materiału. Współpraca nad zestawem utworów przebiegała zazwyczaj zdalnie, artyści przygotowywali kompozycje i przesyłali mi propozycje do odsłuchu, nie narzucałem żadnej stylistyki znając preferencje stylistyczne i możliwości każdego z zaproszonych twórców. Autistici czyli David Newman poprosił mnie o możliwość przygotowania remiksu jednego z moich utworów, więc dostarczyłem mu sesję nagraniową kompozycji, a Anna Zaradny dostarczyła wcześniej zrealizowaną kompozycję, która wpisywała się w temat albumu. Muszę także wspomnieć o pewnej głębszej współpracy z artystą pochodzącym ze Stanów Zjednoczonych, ale mieszkającym w Warszawie: Chris Hernandez wziął udział w projekcie jako artysta wizualny, który dobrze rozumie problemy reprezentacji otoczenia, bo tym właśnie zajmuje się w swojej twórczości, ale zdecydowaliśmy się na jego udział wokalny. Chris użyczył swojego głosu i zinterpretował dostarczony tekst, pojawia się w jednym z utworów na albumie oraz na jednym singlu.

Od lat działacie jako artystyczny duet, w Soundreaming Volume 2 występują także inni twórcy. Jaką rolę w waszej artystycznej działalności pełni współpraca? 

Jacek Doroszenko: Od pewnego czasu marzyłem o zaproszeniu do projektu artystów, których twórczość cenię, którzy mogliby ukazać motywy związane z otoczeniem dźwiękowym w nowych kontekstach. Zaznaczam jednak, że w przypadku Soundreaming Volume 2 każdy z artystów zachował pełny poziom autonomii twórczej, a gest stworzenia zbioru powstałych kompozycji ma na celu jedynie uwidocznienie odmiennych postaw.

Ewa Doroszenko: Od wielu lat pracujemy z Jackiem w duecie i muszę przyznać, że stanowi to kluczowy aspekt pracy twórczej, pozwala na zachowanie krytycznego spojrzenia na własne koncepcje oraz na sensowne podzielenie obowiązków w procesie twórczym. Artyści wizualni rzadko tworzą grupy, a jeśli tak się dzieje to najczęściej po to, aby łatwiej organizować wspólne wystawy lub wychodzić z własnej pracowni do innych ludzi. My akurat czas w pracowni najczęściej spędzamy razem.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dwupłytowy album Soundreaming Vol. 2 jest już dostępny preorderze na stronie wydawnictwa Requiem Records. Oficjalna premiera albumu zaplanowana jest na 12.06.2024 r.

Wystawa Ewa Doroszenko i Jacek Doroszenko. Niemożliwy horyzont w Galerii Instytutu Fotografii Fort na warszawskim Mokotowie jest dostępna do 16.06.2024 r.