Na bieżąco

Prasówka 08.04.2019

Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.

/ 8 kwi 2019

1.

Co słychać w polskiej muzyce współczesnej, czyli wczytujemy się w relacje z VIII Festiwalu Prawykonań. O katowickim biennale piszą nasz redakcyjny kolega Jan Topolski dla „Tygodnika Powszechnego” i znany z naszych łamów Krzysztof Stefański dla „Ruchu Muzycznego”. Obaj krytycy zgrabnie porządkują usłyszane treści, co składa się na dwa przewodniki po prawykonanych utworach. Topolski za punkt wyjścia przyjmuje brak programowości i na tej podstawie sam kreśli ścieżki, którymi wędrowali kompozytorzy i kompozytorki. Usłyszane dzieła pokrótce opisuje i osadza w szerszych kontekstach, nie szczędząc pochwał, ale też nie stroniąc od słów krytyki. Z kolei Stefański widzi w katowickim festiwalu ostoję tradycji, wszak prezentowane kompozycje (prawie) nie są skażone nowymi mediami. Czy to dobrze, czy źle – nie rozstrzygamy. Autor docenia emanującą z muzycznych premier dojrzałość, jednak laur zwycięstwa przyznaje nie twórcom, a wykonawcom. Jesteśmy ciekawi, jaki werdykt wygłosi Adam Suprynowicz, którego relacja niebawem się pojawi u nas.

www.tygodnikpowszechny.pl/graj-modl-sie-i-zegnaj-158340 

www.ruchmuzyczny.art.pl/index.php/przetworzenia/festiwale/2881-festiwal-z-kluskami

 

fot. Marcin Oliva Soto

 

2.

Nic nie cieszy bardziej niż kolejne teksty ujmujące jedno zjawisko lub dzieło z różnych stron widzenia, a taki los spotyka właśnie spektakl Rechnitz. Opera (Anioł zagłady) Wojtka Blecharza i Katarzyny Kalwat, wystawiony premierowo (w wersji koncertowej) podczas ubiegłorocznej Warszawskiej Jesieni, o czym pisała u nas Anna Gluc. W lutym bieżącego roku spektakl wyprodukowany przez TR spektakl (podobnie jak wcześniejszy Soundwork) znalazł się wreszcie w pełnej wersji w repertuarze teatru, co opisują obecnie różne portale branżowe i nie tylko, w tym szczególnie dokładnie „Czas Kultury”.  Katarzyna Lemańska zajmuje się głównie stroną inscenizacyjną, a zwłaszcza językową (tekst Elfriede Jelinek), choć zauważa także kluczową rolę muzyków z grupy Cellonet oraz artykulacji wokalnej aktorów. Autorka w końcówce konstatuje, że „Kalwat porównuje grę zespołu do ekstazy czy histerii, wpisanych w  »formę operową«, co nie tylko podkreśla operowość i muzyczność tekstu austriackiej noblistki, nadające mu sztuczną, podniosłą formę, lecz także pozwala sięgać głęboko do wnętrz ciał aktorów, które zmieniają się w ośrodki energetyczne”.

http://czaskultury.pl/czytanki/historia-stroi-instrumenty

 

3.

„Chiński poeta powiedział: »Dlaczego piszę? Bo chiński to najpiękniejszy język na świecie«. Pieprz się” – pisał Yan Jun w tekście Jedyne autentyczne dzieło, który ukazał się w polskim przekłądzie w naszym numerze #33. Sam Yan Jun pisze znakomicie – zwięźle, wyraziście, barwnie. W niedawnym felietonie dla The Wire”  Yan opisuje współczesną kulturę muzyczną Singapuru wychodząc od – powiedzmy to wprost – barbarzyńskiego tępienia kruków. Dla Yana to również metafora rygorystycznej kontroli dźwięków w przestrzeni publicznej: od zakazów dźwiękowej ekspresji podczas świętowania przez przedstawicieli mniejszości kulturowych, po cenzurę wydawnictw. Równocześnie zastanawia się, jak to możliwe, by w takich warunkach działali twórcy muzyki niezależnej, przyglądając się zwłaszcza formacji The Observatory. On sam napisał ten tekst po parumiesięcznej gościnnej rezydencji. Czy tym tekstem spalił za soba mosty do dalszych działań artystycznych w Singapurze? Jak sam pisze, „It’s never just about some angry girls and boys and poets who simply love music.”

 

www.thewire.co.uk/in-writing/columns/how-to-mute-crows-by-yan-jun.

 

4.

Julien Bayle to twórca złożonych audio-wizualnych środowisk medialnych opartych na kodzie oraz wpisywaniu zmiennych zachodzących w czasie rzeczywistym w wyraźne ramy estetyczne. Zainteresowanych jego projektem ALPHA odsyłamy do relacji z OSA 2017 autorstwa Joanny Zabłockiej. Tymczasem CLOT magazine opublikował zestaw (ewidentnie mailowych) odpowiedzi Bayle’a na szereg pytań Laury Netz zogniskowanych przede wszystkim  wokół różnych wersji projektu STRUCTURE – wystawianej STRUCTURE.INSTALLATION, a także powstającej aktualnie wersji koncertowej – oraz zeszłorocznego albumu Violent Grains Of Silence.  Bayle opowiada w tekście sporo o technicznej stronie produkcji swych prach, w tym m.in. o planach włączenia do koncertowej wersji STRUCTURE czujników motion capture, a także o współpracy z różnymi studiami-instytucjami. Rozmowa dotyczy kluczowych napięć dla jego twórczości – między techniką oraz człowiekiem, różnymi rodzajami percepcji, wykorzystaniem w kompozycji „dźwieków znalezionych” oraz generowanych przez samego siebie, projektowaniem dźwięków oraz graniem przy pomocy efektów dźwiękowego dizajnu, post-Xanakisowską syntezą dźwięku i post-Cage’owską amplifikacją „ciszy”.

 

http://www.clotmag.com/julien-bayle.

 

5.

Jak zwykle wyczulony na nową ciekawą muzykę Jakub Knera (wyprzedził nas o jeden dzień z wywiadem z Beniovską, zuch!) tym razem rozmawia z nowojorską wokalistką Amirthą Kidambi. W swojej muzyce łączy tradycyjny śpiew karnatycki i kameralną kompozycję z energią jazzu i punka, czego świetnym przykładem są płyty kwartetu Elder Ones (Holy Science From Untruth). Na portalu http://noweidzieodmorza.com wywiadowca pyta się m.in. o początki jazzowych zainteresowań Kidambi, dowiadując się o jej intensywnej fascynacji Cecilem Taylorem. Jak się okazuje, niedaleka jest droga od hinduskich tradycji do A Love Supreme Johna Coltrane’a, a słuchać trzeba wszystkiego, bo nigdy nie wiadomo, kiedy coś się odezwie echem lub rezonansem. Wokalistka sporo mówi o pozostałych członkach swojego zespołu oraz nowojorskiej scenie, w tym o współpracy z saksofonistką Leą Bertucci. Knerę bardzo interesuje rola, jaką odgrywa śpiew w muzyce improwizowanej dzisiaj, a także co to znaczy pisać teksty i kiedy są one społecznie zaangażowane. Interesujący wywiad, inteligentna artystka.

 

Amirtha Kidambi: muzyka reakcji

 

6+7.

Internetowy magazyn CDM odnotowuje świeżo wydaną na płycie DVD składankę debiutującego ukraińskiego labelu, który narodził się z cyklu imprez pod niewątpliwie urokliwym szyldem ШЩЦ (SHITS). Kompilację dość osobliwą, bo wydaną razem z manifestem, który wprost nawiązuje (miejscami zapożyczając nawet całe zwroty :)) do manifestu założycielskiego legendarnej wytwórni Rephlex Records, założonej przez Aphex Twina. Twórcy apelują o sięgnięcie do korzeni IDMu i odświeżenie terminu braindance. Nie bez znaczenia jest też data założenia wydawnictwa (1991 rok), która pokrywa się z odzyskaniem niepodległości przez Ukrainę, narodowy bohater „Szewczenko” podpisujący się jako autor manifestu czy epatujący z okładki, rewolucyjny pomarańczowy kolor. Z resztą w samym intro autorzy mówią wprost: mamy tu do czynienia z emanacją ukraińskiej wolności, na wzór lat 90. na scenie muzyki elektronicznej w UK. Przepastna brzmieniowo-rytmiczna retromania i estetyczne nawiązania do Selected Ambient Works 85–92 nie są jednak specjalnie rewolucyjne, ale w całości ujmuje wyzwoleńcza prostota i partyzanckie wręcz podejście do źródeł gatunku. Przy okazji nie sposób pominąć innego wpisu Petera Kirna o albumie Žaburina Jonáša Gruski. Działalność wydawnictwa LOM i konstruktorskie eksperymenty Gruski szeroko omawia na naszej stronie Maciej Wirmański, zaś tu dowiadujemy się co nieco o  programistyczym zapleczu słowackiego multitwórcy i dostajemy kilka naprawdę cieszących oko wizualizacji Lukáša Prokopa (nie tylko do Žaburiny), ukrywającego się pod pseudonimem h5io6i54k.

From Ukraine, a compilation to resist normality and go braindance

Take a weird fantasy aquatic trip into the world of Žaburina

 

8.

W minionym tygodniu świat obiegła informacja o planowanym zamknięciu Red Bull Music Academy i Red Bull Radio. Współpraca producenta napojów energetycznych z niemiecką agencją Yadastar ma zakończyć się w październiku tego roku. RBMA powstała w 1998 roku i na przestrzeni 20 lat funkcjonowania stała się prawdziwą kuźnią talentów, platformą skupiającą najciekawsze inicjatywy i najważniejszych ludzi z branży. Młodzi adepci sceny elektronicznej mogli szkolić się pod okiem profesjonalistów, ale zasięg oddziaływania Akademii był znacznie szerszy, o czym pisze Ed Gillett dla „Quietusa”. Autor zastanawia się, jak liczne inicjatywy RBMA – za darmo udostępniane w sieci filmy ze spotkań z artystami czy wykłady, treści publikowane na stronie i emitowane za pośrednictwem radia – wpłynęły na odbiorców, nie uczestniczących bezpośrednio w warsztatach. Rozważa, jak i czy w ogóle globalny, scentralizowany wymiar przedsięwzięcia zaszkodził rodzącej się na przełomie tysiącleci niezależnej kulturze muzycznej. Na tym jednak nie poprzestaje, dalszą część tekstu poświęca finansowaniu projektów RBMA. I jak to z pieniędzmi bywa, gdy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi właśnie o nie.

https://thequietus.com/articles/26290-red-bull-music-academy-closing-electronic-music

 

DJ Mark Pritchard podczas RMBA w Montrealu w 2016 roku, fot. DailyHive

 

9.

Łagodny czy twardy? Później, wcześniej, a może w ogóle? Chaos wokół możliwych scenariuszy przeprowadzenia brexitu zagęszcza się i nadal wiadomo tyle, że nic nie wiadomo. Zdecydowanie natomiast narasta częstotliwość mało optymistycznych pobrexitowych przepowiedni – nie tylko wśród polityków czy ekonomistów, ale także wśród muzyków. The Guardian” zwięźle podsumowuje obawy, które trapią cały brytyjski rynek muzyczny, zarówno ten mainstreamowy, jak i bardziej niszowy lub związany z muzyką akademicką. I tak, spadek wartości funta odczuły już małe sklepy z winylami i płytami CD, a może być tylko gorzej – wzrosną cła i podatki czy koszty zagranicznej produkcji, przez co wydawanie muzyki na nośnikach stanie się po prostu droższe. Jeśli UK zrezygnuje nie tylko z unii celnej i opuści także wspólny rynek, co będzie oznaczało m. in. trudności ze swobodną mobilnością, muzykom trudniej będzie trafić na europejski rynek, a zagraniczne koncerty na żywo też staną się bardziej kosztowne. Nie wspominając już o całych orkiestrach. Europejczycy z kolei zapewne już nie tak chętnie przyjadą na koncert do Anglii. Cytując klasyka: “none shall pass”? Tymczasem niektórzy artyści postanowili skomentować to na swój sposób – w pierwszy przekroczony dedlajn opuszczenia UE ukazał się album The State Between Us Brexit Band Orchestra pod wodzą Matthew Herberta. Kto wie, co się jeszcze (nie) wydarzy?

https://www.theguardian.com/music/2019/apr/03/brexit-effects-on-british-pop-classical-music

 

Zebrali: ab, am, jt, wz