Czasie – zwolnij! Chwytanie nieuchwytnego. Wrażenia z Canti Spazializzati #11 we Wrocławiu, 08.10.2022
Wrocławskie Pola Irygacyjne zabrzmiały po raz kolejny, choć w innej niż dotychczas formule. Skupione wokół tego rozległego podmiejskiego obszaru działania kolektywu Canti Spazializzati (Daniel Brożek, Marta Konieczna, Jan Chrzan) we współpracy z Katarzyną Roj, zaowocowały realizacją wielu interesujących i niezwykle pożytecznych dla rozwoju wiedzy działań, mających na celu utrwalenie kawałka historii naturalnej w formie dźwiękowej. Do tej pory grono zainteresowanych mogło osobiście doświadczyć tej przestrzeni m.in. poprzez udział w spacerach performatywnych z Antoniną Nowacką, a także Ryszardem Lubienieckim i Mateuszem Śmigasiewiczem przeprowadzonych na terenie pól. Cenne dla tego projektu są przede wszystkim archiwalne nagrania terenowe skrupulatnie utrwalane w formacie całotygodniowym, które aktualnie składają się na obszerną bazę danych dotyczących tego zagrożonego wyschnięciem obszaru. O sposobach analizowania kilkudziesięciogodzinnych materiałów dźwiękowych mowa była już podczas warsztatów organizowanych w pierwszej połowie roku1, podczas których można było poznać kluczowe metody od podszewki. Tym razem nagrania otrzymały nową szatę i, zważając na dobór niebanalnych środków artystycznych, całkiem im w niej do twarzy (czy raczej słuchu).
Poza autorskimi kompozycjami w programie znalazło się wykonanie Bird and Person Dyning (1976) zmarłego w ubiegłym roku Alvina Luciera. Do pełnej uważności interakcji z ptasim trelem włączył się Beniamin Głuszek. Spacer z mikrofonem binauralnym w przestrzeni Żyjni stał się źródłem fantomowych dźwięków rozchodzących się po sali ze zmiennym natężeniem. Powstałe sprzężenia, których moc była zależna od odległości między artystą a głośnikiem prowokowały do uważnego wsłuchiwania się w strukturę i zastanowienie się nad stopniem ingerencji mechanicznej. To jednoczesne poczucie rozciągniętej czasowości było niejako wstępem i zaproszeniem do wysłuchania pozostałych kompozycji, opartych na lokalnym doświadczeniu dźwiękowym.
Do współpracy zaproszono bowiem trzech kompozytorów_ki, których koncepcjety muzyczne zostały osadzone w brzmieniowości pól. Stopień ich inspiracji field recordingowym materiałem wyjściowym pozostawał zróżnicowany i miał swoje indywidualne oblicza. Pod tym względem ciekawie skonstruowany został utwór Justyny Stasiowskiej Martwa natura z polami (2022), który opierał się przede wszystkim na precyzyjnie odwzorowanych dźwiękach natury, wygenerowanych w ramach kompozytorskiego eksperymentu, a nie na wyselekcjonowanych z nagrań autentycznych odgłosach. Dominowały wietrzne warstwy szumowe zamaszyście wprowadzane i odprowadzane w rozproszony sposób. Przełamywały je przejrzyste, dosyć przenikliwe brzmieniowe wyobrażenia ptactwa, cykających owadów czy odgłosów pochodzenia mechanicznego, przywołujących na myśl pociągi sygnalizujące swój przejazd ciągnącym się turkotem zmieszanym ze złowrogim, acz incydentalnym gwizdem. Sporo tu było rozłożonych przestrzennie i dobiegających do ucha ze zmieniającym się natężeniem zgrzytów, świergotu oraz trzepotu. W końcowej fazie doszło do wycofania się nadbudowanego wcześniej szumu na korzyść efemerycznego, cyfrowego szczebiotu wyłaniającego się jak gdyby zza kulis tego wydarzenia. Warto podkreślić, że całości wykonania towarzyszyło poczucie stopniowego zatapiania się w równolegle pogłębianej dźwiękowości. Idea przygotowania swoistych eksponatów dźwiękowych, zawieszonych między prawdą a fikcją, doskonale spełniła swoją rolę – do samego końca nie można było oprzeć się wrażeniu, że słyszy się coś tak bardzo bliskiego rzeczywistości.
Mniej lub bardziej odczuwalne skojarzenia z transem i rozpływającą się aurą ambientalnych sfer brzmieniowych pojawiały się w również w trakcie odbioru pozostałych kompozycji. Szczególnie kojący okazał się utwór Zaumne A Visitor (2022). Twórca, znany z wykorzystywania różnorodnych próbek dźwiękowych zaczerpniętych z nagrań odkopanych w internecie, inspirujący się ASMR-em i nadający swej muzyce charakter sennego przepływu brzmień, przygotował wielotorowo prowadzoną narrację złożoną z dźwięków charakterystycznych dla przestrzeni pól, z których najwyraźniej wybijał się ptasi trel. Pod kątem barwy najwięcej pojawiło się ciemnych warstw, pewnego rodzaju plam dźwiękowych osadzonych w field recordingowym szumie występującym w różnych stopniach natężenia. Wzbudzało to poczucie błądzenia w zamglonym otoczeniu. Dla kontrastu i nagłego zerwania tego tkwienia w letargu Zaumne wplótł pojedyncze, głośne wstawki, które dosadnie wybudzały z tego enigmatycznego snu. Przyciemnione światła i możliwość przyjęcia dowolnej pozycji ciała podczas koncertu wpływały na korzystny odbiór oraz poczucie zatracenia w wielokanałowo rozchodzącym się dźwięku. W A Visitor osoby słuchające mogły krążyć wokół zakomponowanych odgłosów natury bez poczucia straconego czasu – wydłużająca się kompozycja stanowiła zaproszenie do dalszej eksploracji i przeniknięcia warstwa po warstwie do istoty swej struktury.
Podczas #11 Canti Spazializzati ruch mógł być rozumiany nie tylko w kontekście wielokanałowego nagłośnienia, ale także poprzez dynamiczne interakcje artystek_ów z dziełem. Naświetla to choćby time_space (2022) Agaty Zemli, której wykształcenie (zarówno muzyczne, jak i biologiczne) pozwoliły na dogłębną analizę i weryfikację materiału oraz szczególne zrozumienie terenu, w którym dokonano nagrań. Kompozytorka wykorzystała kontroler ruchowy pozwalający na swobodne przemieszczanie się po sali i sterowanie brzmieniami, osadzonymi – podobnie jak u Zaumne – w ciemnej barwie. Niskobrzmiące pasma uzupełniane były gdzieniegdzie wstawkami wyższych częstotliwości, tworzącymi razem zagadkową kreację. Pulsacja i kulistość generowanych dźwięków współgrała z pełnym zwiewności ruchem ciała artystki, ze szczególnym uwzględnieniem rąk, nadających całości tempa i charakteru. W utworze Zemli odgłosy natury najbardziej uwydatnione zostały we wszelkiego rodzaju szklistych dźwiękach połączonych prawdopodobnie z brzmieniem wody, rzęsistego deszczu lub burzy. time_space rozwija się powoli, lecz z czasem nabiera dynamizmu i staje się zróżnicowany zwłaszcza pod kątem doboru próbek dźwiękowych. Ptasi śpiew, a może odgłosy owadów, naprzemiennie łączą się ze sobą i rozdzielają. Nie zabrakło miejsca dla rechoczących żab i dźwięków wydawanych przez inne zwierzęta. Wszystko to złożyło się na unikalny, performatywny kolaż ukierunkowany na eksplorację przestrzeni w czasie wypełnionym zdarzeniami o charakterze muzycznym.
Zaprezentowane kompozycje w dużej mierze skupione były wokół czasu – swym transowym charakterem rozbudzały potrzebę zagłębienia się w szczegóły ukryte w wielopasmowych strukturach. W zasadzie im bardziej postępowała muzyka, tym wyraźniej można było doświadczyć stopniowego rozmycia się tego podstawowego pojęcia, bez którego w codziennym życiu trudno funkcjonować. Bez względu na to, ile rzeczywiście trwały utwory, wraz z ostatnimi brzmieniami pozostawiły pewien niedosyt. Choć miały ze sobą wiele cech wspólnych – w końcu punktem wyjścia był wspólny temat – nie można powiedzieć, że stopiły się ze sobą w jedną całość. Uchwycenie charakterystycznych dla pól irygacyjnych dźwięków przybrało różne postaci – mniej lub bardziej oczywiste. Zetknięcie się z nimi w formie kompozycji stanowiło też rodzaj zagadki. Które brzmienia są bezpośrednio zaczerpnięte z zewnątrz, a które nie? Wprowadzenie ruchu, interdyscyplinarne podejścia do materii, a także próby przeniesienia języka natury na autentycznie brzmiące struktury dźwiękowe nadały utworom osobistego wyrazu. Choć to tylko pewien ułamek wielopoziomowej narracji, której bohaterem są Wrocławskie Pola Irygacyjne, skutecznie pokazuje kluczowe dla tej przestrzeni zależności brzmieniowe, które pomimo archiwizacji wciąż pozostają na swój sposób nieuchwytne.
https://bwa.wroc.pl/wydarzenie/canti-spazializzati-field-recording-online-streaming-i-spacer-dzwiekowy-z-tomaszem-pizio/ ↩