Prasówka 26.03.2019
Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.
1.
Wiosna rozkwita festiwalami – przeglądy muzycznych nowości odbywają się w mniejszych i większych ośrodkach, jak Europa długa i szeroka. W Berlinie od zeszłego piątku trwa MaerzMusik, w Polsce dopiero za kilka dni rozpoczną się katowicki Festiwal Prawykonań, toruński CoCArt czy Poznańska Wiosna Muzyczna. Spragnieni dźwiękowych nowalijek spoglądamy do kolumn recenzenckich zagranicznych mediów, a konkretnie do relacji z New Music Dublin (28.02–3.03) i Borealis Festival (6–10.03). Scenę muzyki współczesnej w Irlandii podsumował James May dla portalu I Care if You Listen. Pochodzący z Pittsburgha autor dostrzega potencjał wydarzenia, które jak soczewka skupia to, co w irlandzkiej sztuce dźwięków najciekawsze. A jak zawsze frapuje i ekscytuje Jennifer Walshe. Kompozytorka-performerka zaprezentowała w Dublinie The Site of an Investigation, utwór na orkiestrę i głos, będący rozwinięciem internetowych poszukiwań artystki. W programie festiwalu znalazły się także instalacje dźwiękowe, które – zdaniem recenzenta – zostały przez organizatorów potraktowane po macoszemu, ale też sam autor nie poświęca im zbyt wiele uwagi.
Z kolei eksperymentalny Borealis pod wodzą dyrektora artystycznego Petera Meanwella zrelacjonował dla „National Sawdust Log” amerykański dziennikarz Peter Margasak. Autor na wstępie zaznacza, że festiwal sam w sobie stanowił eksperyment – tak dla widowni, jak i występujących artystów. Meanwell podczas paneli i rozmów, które stanowiły dzienną część programu, brał twórców pod włos, pytając o kwestie społeczno-polityczne w muzyce (przypomina nam się ostatnia edycja Letnich Kursów Nowej Muzyki w Darmstadcie), a publiczność z biernego doświadczania muzyki musiała przestawić się na aktywne uczestnictwo (poranne kąpiele w lodowatym fiordzie!). Wśród zaproszonych artystów pojawiła się silna frakcja z Meksyku, m.in. Carmina Escobar, El Nicho aka Eric Namour czy kolektyw Liminar, których występy Margasak pokrótce zrelacjonował. Nie obyło się bez wspomnianej już Jennifer Walshe – tym razem artystka zaprezentowała pełen humoru performans TIME TIME TIME, współtworzony przez filozofa Timothy’ego Mortona. Żałujemy, że w relacji zabrakło chociaż wzmianki o Nice Guys Win Twice Jessie Marino, które w zeszłym roku w Darmstadcie wywołało skrajne emocje.
www.nationalsawdust.org/thelog/2019/03/18/in-review-borealis-festival/
2.
Amsterdamski festiwal Sonic Acts od lat przeprowadza również warsztaty krytyki muzyki eksperymentalnej / sound artu zbliżone do tych, które organizowaliśmy 2 lata temu podczas Przeglądu Sztuki Survival oraz festiwalu Sanatorium Dźwięku. W zeszłym tygodniu opublikowany został pakiet tekstów dotyczących tegorocznej edycji. Anya Potashova pisze o koncercie wykorzystującym słynne zaprojektowane przez François Bayle’a Acousmonium, Alisa Blakeney o filmowym kolektywie Karrabing (dwa krótkie metraże kolektywu znalazły się w programie filmowym festiwalu, a członkini kolektywu Elizabeth Povinelli miała wykład). Ale najciekawszy jest dwugłos wokół realizacji słynnych Electrical Walks Christiny Kubisch. Nelle Gevers w szczególnie ciekawy sposób zestawia ikoniczną pracę Kubisch z filmem Maeve Brennan Listening In The Dark, zaś Francis Sosta zastanawia się, w jakiej mierze praca odsłania ukryte warstwy rzeczywistości późnego kapitalizmu.
http://sonicacts.com/critical/posts-2019
3.
W naszym #30 Lidia Ader nakreśliła fascynującą topografię muzyki współczesnej w dzisiejszym Petersburgu. Znakomite uzupełnienie dla tego tekstu stanowi trzecia części cyklu New Weird Russia na łamach „Quietusa”. Richard Foster prowadzi czytelników szlakami niezalo-undergroundu, które jedynie miejscami przecinają się z tymi, którymi podążała Ader. Foster zaczyna od szlaku łączącego środowiska zogniskowane wokół kultowych postaci leningradzko-petersburskiego niezalu lat 80./90. – Aleksandra Ionoffa (label IonoffMusic, klub Ionoteka), Siergieja Kuriochina (festiwal SKIF, kontynuowany przez jego wdowę; przy okazji przypominamy manifest Kuruiochina w naszym #30 oraz niektóre z działań) i Dmitriego Shubina (klub/galeria Museum of Sound, Szkoła Muzyki Improwizowanej) – z najnowszym środowiskiem studiów działających na terenie w dawnej fabryki Nevsky Zavod. Następnie przygląda się wybranym scenom: muzyki klubowej (klub Клуб, inicjatywa GRAN), darkjazzu (środowisko wokół Shubina, ale też formacji Yojo), (post)punku i garażowego rocka (m.in. krąg wokół wytwórni Raw Pop Syndicate), a także eksperymentalnej niezależnej elektroniki (label Bastard Boogie Tunes), czy indie popu. Od improwizacji i interpretacji Treatise, po tribute albumy dla Guided By Voices i lokalny slowcore (formacja Голландский штурвал / Dutch Rudder). Od obrzeży akademii po „zespoły, które dosłownie nie potrafią grać, ale nie boją się dostać szału na scenie, wyrażając siebie w każdy możliwy sposób, bez rzeczywistego łamania prawa” (wykonawcy grający w Ionotece).
https://thequietus.com/articles/26174-new-weird-russia-st-petersburg-shortparis
4.
Co prawda wąskie poletko sound studies, ale temat jak najbardziej uniwersalny i aktualny – polecamy ciekawą recenzję dwóch publikacji, będących zarazem odmiennymi spojrzeniami na etykę uczestnictwa w sferze publicznej w dobie postcyfrowej, czyli How to Disappear: Notes on Invisibility in a Time of Transparency Akiko Busch oraz Silence: A Social History of One of the Least Understood Elements of Our Lives Jane Brox. W ślad za dwiema autorkami Maddie Crum na łamach „The Baffler” rozpatruje tradycję kulturowego pojmowania niewidzialności i ciszy. Utożsamiane z tłumioną subwersją, szczególnie wymownie wypada tu milczenie, wszak trudno o lepszą alegorię wymuszonego posłuszeństwa niż maska wstydu – narzędzie tortur zarezerwowane szczególnie dla kobiet i przedstawicieli klas niższych zakłócających przestrzeń miejską nie tyle słowem, ile głosem w ogóle. Rzeczywistość „sieci przyjaciół” redefiniuje dawne pojęcia: rosnąca responsywność w social mediach proporcjonalnie, w coraz większym wymiarze, steruje wygłaszanymi opiniami, a istotna część prywatnej ekspresji ulega utowarowieniu. Cisza w tym kontekście niekoniecznie oznacza bierność czy posłuszeństwo, ale nonkonformizm, nieraz akt protestu, a także epistemologiczną uważność spod znaku deep listening. Łatwo w tym równaniu o skróty – jaka praktyczna wartość społeczna może wynikać z milczenia i walki o prywatność? – ale Crum pozostaje czujna i trzeźwo kontruje: na ile zabieranie głosu w cudzym imieniu dane stanowisko reprezentuje, a na ile je ucisza?
https://thebaffler.com/latest/quiet-down-crum.
5.
Portal www.electronicbeats.net kontynuuje swoje egzotyczne podróże geograficzno-stylistyczne, w tej odsłonie prezentując wywiad z Ali Khalajem aka Namito, irańskim didżejem, który jest od niedawna rezydentem kultowego berlińskiego Tresora. Jego najnowszy album Letting Go – rzecz nietypowa dla klubowej elektroniki – zawiera szereg odniesień do autobiografii. Od ścisłych rodzinnych związków z upadłym reżimem szacha, przez dojrzewanie w cieniu islamskiej rewolucji, po kulturowy szoku po zdecydowaniu się na emigrację. Po przybyciu w 1987 roku do Berlina nieco zagubiony Khalaj dołączył do sekty tzw. Osho, hinduskiego guru mistyki i seksu, urzędującego w dzielnicy Ku’damm. W centrum kultu znajdował się jednak także szczęśliwie klub, w którym Namito stawiał pierwsze kroki jako producent i performer. Po upadku muru pasja didżejska przeważyła nad technikami medytacyjnymi i Namito zaczął się rozwijać w housie, także pod okiem Andreasa Großera, w którego studiu dzień i noc zapoznawał się z najnowszym sprzętem. Historia opowiadana na Letting Go urywa się w 1993 roku, gdy Khalaj pojechał na trzymiesięczną rezydencję do RPA, ale to dopiero początek zapowiadanej trylogii, a w samym wywiadzie znacznie więcej ciekawych historii.
www.electronicbeats.net/namito-letting-go.
6.
Iran to jednak pieśń przyszłości, tymczasem niezawodne „The Wire” w 422. numerze oraz na stronie www pogłębia naszą wiedzę o chińskiej scenie, którą eksplorowaliśmy w naszym #34 pod redakcją Oli i Darka Brzostków. Josh Feola poświęca swoją uwagę w tekście i adekwatnej plejliście miastu Hangzhou we wschodniej części kraju, gdzie działa elektroniczny label FunctionLab, seria koncertów BUS, klub Loopy czy progresywna School of Intermedia Art. Z tego pierwszego wywodzi się m.in. GUAN aka Guan Boyang otwierający sampler towarzyszący artykułowi, z glitchowym breakcorem, a jeszcze więcej noise’u zmieszanego z metalem znajdziemy w muzyce Yung Mina. Potem na liście występują profesory miejscowej uczelni SIMA, czyli Wang Changcun i Wang Jing, artyści dźwiękowi oraz organizatorzy, a także ich absolwenci, formujący grupę RMBit na styku muzyki i obrazu. Do posłuchania sporo dobrej, gęstej, miejscami klaustrofobicznej, miejscami frenetycznej elektroniki.
www.thewire.co.uk/audio/tracks/global-ear-hangzhou
7.
W ostatnich dniach ukazał się też wywiad z Alvinem Lucierem, który mimo już 87 lat wciąż tworzy i komponuje, a nawet odpowiada na call for scores. Na łamach „Tape Op” z kompozytorem rozmawia Ian Brennan – głównie o słuchaniu, dźwięku i wykonawcy. Punkt wyjściowy stanowi krytyczne podejście Luciera do nadmiernego kontrolowania dźwięku przez muzyków i kompozytorów, a tym samym jego własna preferencja do pozostawiania go losowym manipulacjom, przestrzeni i samemu sobie (jak choćby w słynnym I Am Sitting in a Room). Wątek ten przewija się przez całą rozmowę – przykładowo w kontekście wszechobecnej dziś amplifikacji dźwięku wynikającej z przyzwyczajonej już do silnego odbierania bodźców publiczności lub przerośniętego ego wykonawców. W rozmowie pojawiają się co więcej: wątek spotkania Luciera z Cage’em, związki muzyki Luciera (lub ich brak) z muzyką popularną czy waga i znaczenie ograniczeń w pracy każdego kompozytora.
https://tapeop.com/interviews/130/alvin-lucier
8.
Na koniec proponujemy niecodzienny wywiad, czyli rozmowę Pierre’a Crépona i Richarda J Kolody z Mutawafą a Shaheedą, zapomnianym nestorem sceny freejazzowej z Cleveland, poetą i kontrabasistą grającym u boku takich tuz, jak Albert i Donald Ayler, Sunny Murray czy Charles Tayler, z którymi dzielił scenę do 1970 roku, kiedy to, gdy świat żegnał Aylera, zdecydował się przywdziać szatę imama. Choć zaledwie sześcioletnia aktywność muzyczna Shaheedy przywoływana jest tutaj w postaci niemrawych wspomnień pokoncertowego haju, urwanych wątków i rozlicznych anegdot, równolegle ukazuje dynamiczne tło poczynań ówczesnej afroamerykańskiej awangardy, by wspomnieć emigrację do Skandynawii w ucieczce przed segregacją rasową, konflikty między muzykami z powodu identyfikacji z Narodem Islamu czy występ w mieszkaniu Amiri Baraki podczas zamieszek w Glenville. Nie brakuje tu także kilku osobistych, insiderskich spojrzeń na biografię samego Aylera.
www.thewire.co.uk/in-writing/interviews/avant-garde-jazz-cleveland-interview-with-mutawaf-a-shaheed.
Zebrali: am, mp, jt, jz, wz