#wklasyceteż: Lepiej zgłosić sprawę, stracić mniej niż więcej
Marta Januszkiewicz: Badania z 2011 r. pokazują1, że aż 7 procent studentów doświadczyło molestowania ze strony wykładowców. Wśród zachowań naruszających godność osobistą wymieniano przede wszystkim dowcipy o podtekście seksualnym i prawienie krępujących komplementów. To zachowania na pierwszy rzut oka niepokojące. Jak rozpoznać molestowanie?
Agnieszka Mościcka-Teske: Te zachowania nie są niepokojące – są bardzo niepokojące. Każde zachowanie, które w relacjach profesjonalnych wykracza poza zagadnienia profesjonalne, w tym o tematyce seksualnej, jest nadużyciem.
Jesteśmy kulturą nieprzystosowaną do wysokich standardów relacji społecznych, a zwłaszcza do bycia wrażliwym na dbanie o zabezpieczenie strony słabszej, potrzebującej szczególnej obrony i ochrony. Inaczej jest w bardziej zaawansowanych społeczeństwach, np. w Szwecji, Norwegii czy Finlandii. Tu mówienie seksistowskich żartów, komentowanie wyglądu – w jak miły sposób by się nie odbywało – może być poczytane za molestowanie seksualne. Szef, szefowa, wykładowca czy wykładowczyni z miejsca zostają wtedy pociągnięci do odpowiedzialności. W Polsce nie mamy również jasności społecznej, co jest molestowaniem, a co nie, i jak je rozróżnić. Pokutują też naleciałości kulturowo-społeczne premiujące u kobiet zachowania uległe czy określone sposoby funkcjonowania z osobami starszymi wiekiem, autorytetami, mistrzami.
Na wspomnianych pozycjach słabszych są studenci czy uczniowie, bo pozostają zależni od swoich nauczycieli. Szczególnie w bardzo elitarnych formach nauczania, zorganizowanych w stylu autorytarnym, jak uczelnie artystyczne, jest wyższe ryzyko, że dojdzie do nadużyć – bo jest jeden mistrz, opiekun lub osoba zarządzająca i brakuje dodatkowej osoby, która mogłaby mieć pieczę nad uczniem.
Spotykam się z opiniami, że dziś kobietom nie można nawet powiedzieć komplementu. Bo są feministkami – z całym bagażem negatywnych skojarzeń. W jednej z telewizji kulturalnych aktor utyskiwał, że dzisiejsza liberalna poprawność polityczna nie pozwala powiedzieć „podoba mi się pani”. Więc pozwolił sobie na wizji na flirt skierowany do prowadzącej program. Ta zaś odpowiedziała jednym słowem: „dziękuję”.
Dla społeczeństw bardziej zaawansowanych to oczywiste, że tematy osobiste czy intymne w przestrzeni zawodowej nie są poruszane, a w naszych przyzwyczajeniach społecznych ktoś bywa poirytowany: „dlaczego nie przyjmujesz moich komplementów, tylko się obruszasz i ci się to nie podoba?”. Jesteśmy jednak w momencie zmian, nie tylko w Polsce; doświadczają ich również Stany Zjednoczone po akcji #metoo, która nie tylko miała ogromny oddźwięk i sprawiła, że zajmowanie się sprawami molestowania seksualnego zostało daleko bardziej społecznie oswojone, ale przede wszystkim wywołała szok, że przemoc seksualna w ogóle istnieje.
W Polsce zagadnieniem molestowania seksualnego właściwie się nie zajmujemy. Trudno znaleźć badania naukowe na jego temat, istnieją zaledwie pojedyncze. Kiedy dziesięć lat temu sama chciałam złożyć projekt badań o molestowaniu seksualnym w pracy, to w ważnej instytucji naukowej spotkałam się z opinią, że nie ma on sensu i że zostanie z miejsca odrzucony, bo molestowanie seksualne to marginalny problem… Dziś to się na szczęście zmienia.
Jakie dokładnie zachowania możemy z pewnością zaliczyć do molestujących?
Pierwszym stopniem jest naruszanie nietykalności cielesnej – to wszelkiego rodzaju przytulenia, głaskania, poklepywania, przesunięcia ręką po ciele, łapanie za talię czy poniżej niej, „przypadkowe” dotknięcia. Po nich kolejnym stopniem są sytuacje dotyku nie tyle dłońmi, co całym ciałem: noga do nogi, przyciskanie się do kogoś, blokowanie naszego ciała swoim. Kolejne to formy komunikacji niewerbalnej wykraczające poza relacje profesjonalne – w jaki sposób ktoś wędruje wzrokiem po drugiej osobie. Psychologowie mają na te zachowania konkretne wskaźniki i określenia, opisują to podręczniki komunikacji niewerbalnej. W sytuacji neutralnej patrzymy na drugą osobę w trójkącie oczy i usta, a w relacjach intymnych na oczy i resztę ciała; jest opisane również tzw. „obleśne spojrzenie”. Jeśli ktoś lustruje wzrokiem ciało osoby i zatrzymuje go na częściach charakterystycznych dla płci, to też jest niestosowne pod względem płciowym, seksualnym i erotycznym.
Do tego mamy przekaz werbalny – teksty, w których pojawiają się sugestie, aluzje, komunikaty nie wprost, np. „wy kobiety zawsze jesteście takie chętne”, „a wy faceci myślicie tylko o jednym”, aluzyjne komentarze odnoszące się do płciowości czy seksualności, od łagodnych do wulgarnych. Naruszeniem granic jest też tworzenie przestrzeni z treściami seksualnymi, np. obecność w gabinecie obrazów związanych z seksem. Pokazywanie czy przesyłanie memów i obrazków o treści seksualnej też wchodzi w zakres molestowania. Kolejnym stopniem są komunikaty wprost, czyli propozycje – od nagabywania na randkę, na podwiezienie, potowarzyszenie po „pójdź ze mną do łóżka” – a także szantaż seksualny, zastraszanie. Najbardziej dramatyczną sytuacją jest gwałt.
Dlaczego pokrzywdzeni nie ujawniają molestujących i nie zgłaszają sprawy?
Niezwykle trudno je zgłaszać. Ale pamiętajmy, że społeczeństwo stoi raczej po stronie ofiar – takie mam doświadczenia. Więc jeśli osoba pokrzywdzona zgłasza skargę i zarzuty się potwierdzają, nawet jeśli sprawca jest wysoko postawiony, to otoczenie stoi za poszkodowanym/poszkodowaną. Sprawca raczej nie doświadcza ostracyzmu społecznego, ale jest mniejsze przyzwolenie na jego zachowania.
Oczywiście zgłoszenie sprawy jest dla ofiary ryzykowne, bo wie, że sprawca będzie się chciał zemścić, że będzie zastraszał itp. Więc jest to kwestia dylematu wewnętrznego i rachunku, czy pozostając w tej relacji więcej tracę czy zyskuję – a z przypadków moich pacjentów wiem, że raczej więcej się traci. Doświadczenie nadużycia – jakiegokolwiek, czy fizycznego, psychicznego, czy przemocy seksualnej – u osoby, która go doświadczyła, budzi poczucie winy i wstydu. To naturalny mechanizm, który się w nas pojawia w odpowiedzi na przemoc. Jako dorośli ludzie bierzemy odpowiedzialność za to, czego doświadczamy, i zastanawiając się nad przyczynami sytuacji, jakie się nam zdarzają, najpierw rozważamy, jak my sami się do nich przyczyniliśmy. Ofiara myśli: „musiałam zrobić coś nieodpowiedniego”, „w jaki sposób się do tego przyczyniłam?”, „czy rzeczywiście ta »zupa była za słona« i mi się należało?”. Poczucie winy i wstydu powoduje, że człowiek zamyka się w sobie, nie chce o tym mówić. Ma się skarżyć na to, czemu jest winny, co sam spowodował? To pułapka emocjonalna, w jaką wpadają osoby doświadczające przemocy, w tym przemocy seksualnej.
Kolejną kwestią jest to, że trudno ubierać w słowa swoje doświadczenie. Nie mamy łatwości w opisywaniu swojego życia seksualnego. W Polsce tematyka seksualna dotyka tabu społecznego, jesteśmy też krajem silnie związanym z zasadami religijnymi, które wobec seksualności są dość restrykcyjne i trudniej nam seksualność oswoić – więc trudniej o molestowaniu seksualnym mówić, zgłaszać je i wprost mu się przeciwstawić.
We wspomnianym przeze mnie badaniu zaledwie 19 procent z molestowanych studentów potrafiło nazwać to, czego doświadczyło. Dlaczego? Z powodu tabu na temat seksu?
Ten sam problem mam z pacjentami, których diagnozuję. Gdy proszę, by opisali, co się wydarzyło, to wymieniają zaledwie mały ułamek zachowań molestującego. Na pozostałe aktywności nie znajdują słów. Z pewnością wstydzą się, bo seksualność to temat tabu, ale może być też tak, że naprawdę nie znajdują odpowiednich określeń, bo w języku polskim mamy bardzo małą paletę słów na opisanie naszego życia erotycznego czy cielesnego. Słów zarówno akceptowalnych społecznie, jak i nam przyjaznych, pokazujących radosną stronę sfery seksualnej.
Dlaczego profesorowie czy przełożeni w pracy molestują?
Jest kilka podejść dotyczących tego tematu. Najbardziej radykalne mówią, że powodem działania sprawcy molestującego wcale nie jest seks – i coś w tym jest: molestowanie seksualne to przemoc, tylko z wykorzystaniem innych środka, jakim jest sfera seksualna. Jeśli ktoś chce zrealizować siebie seksualnie, to dzisiejszy świat daje mu na to wiele legalnych i akceptowalnych społecznie sposobów, a student/studentka czy pracownica nie są jedynymi osobami, które mogą dostarczyć pobudzenia. Inne podejścia mówią, że molestowanie seksualne jest związane z nadużyciami władzy i przemocy, że sprawcy chodzi o zranienie, uszkodzenie kogoś lub że przyczyna leży w przyzwyczajeniach społeczno-kulturowych, gdzie w społeczeństwie istnieją przekonania dyskryminacyjne i przyzwolenie na np. traktowanie kogoś jako gorszego człowieka, „innego”, którego można wykorzystać do własnego celu. Inny typ sprawców to ci stosujący szantaż seksualny, zwany quid pro quo, „coś za coś”, np. „dam ci awans, zostaniesz zaproszona na koncerty, tylko bądź miła”. To typowo psychopatyczne, a nawet sadystyczne wykorzystywanie seksualności.
W Kodeksie Pracy powstał paragraf o molestowaniu seksualnym w pracy, od niedawna organizacje muszą mieć Wewnętrzną Politykę Antymobbingową. A Ustawa Prawo o Szkolnictwie Wyższym (2005) nawet nie wspomina o kwestiach dyskryminacji – nie tylko odnoszącej się do molestowania czy przemocy. Niektóre uczelnie mają swoje komisje dyscyplinarne działające w ramach wewnętrznych przepisów. Badacze piszą o potrzebie powstania Standardu Antydyskryminacyjnego dla Uczelni 2, który mógłby być szansą na gruntowną zmianę. Czy potrzeba nam nowych regulacji prawnych? Wiemy bowiem, że po zgłoszeniu molestowania przez studenta czy studentkę władze uczelni potrafią zamieść sprawę pod dywan, czasem działają po cichu, sugerują zmianę profesora czy nawet zmianę uczelni.
Mimo że nie ma regulacji dotyczącej Szkolnictwa Wyższego, można odwoływać się do przepisów z Kodeksu Karnego i Kodeksu Cywilnego – z tytułu naruszenia nietykalności cielesnej, naruszenia dobrego imienia czy nakłaniania do czynności seksualnej.
Powstanie dodatkowych, wewnętrznych regulacji z pewnością będzie działało korzystnie. Badania w miejscach pracy pokazują, że tworzenie nowego dokumentu do regulaminu, który po zapoznaniu się podpisują pracownicy, działa prewencyjnie. Stworzenie regulaminów antydyskryminacyjnych – zbiorów paragrafów o tym, jak uczelnia rozumie dyskryminację, jak zamierza jej przeciwdziałać, gdzie należy zgłaszać sprawy – podnosi poziom bezpieczeństwa i ułatwia zgłaszanie się poszkodowanych. Sytuacja nie poprawi się o 50 czy 60 procent, lecz o mały ułamek – ale się poprawi, i to jest najważniejsze. Na uczelni można taki dokument przedstawiać pracownikom uczelni do podpisania w ramach np. szkolenia BHP.
Będąc poszkodowaną, w jaki sposób mam zgłosić sprawę, do kogo napisać, od czego zacząć?
Od kroków najbardziej łagodnych, wewnętrznych po formalne. Pierwszym z nich – który może być trudny do wykonania i dlatego nie jest obowiązkowy – to wyjaśnienie sprawy przez wystosowanie informacji bezpośrednio do sprawcy. Przesłanie dokumentu, czyli maila albo listu poleconego (na adres uczelniany). Kilka razy zdarzyło mi się w karierze, że sprawcy nie zdawali sobie sprawy z tego, co robią, w jaki sposób ranią.
Przykładowo, można napisać: „Szanowny Panie Profesorze, zwracam się z prośbą o zaprzestanie wobec mnie np. prezentowania treści o charakterze płciowym i erotycznym – zaprzestania opowiadania seksualnych dowcipów i proponowania kolacji, ponieważ to powoduje, że odczuwam dyskomfort i odbieram to jako naruszenie moich granic. Proszę o zastosowanie się do mojej prośby, bo zależy mi na dalszej efektywnej współpracy”. Ważne, by dodać „Bardzo proszę o odpowiedź pisemną na moje zgłoszenie”, bo taka formuła bardziej zobowiązuje do udzielenia odpowiedzi, i jednocześnie pismo wchodzi w tryb administracyjny. W przepisach o przemocy w pracy taki dokument nazywa się wezwaniem do zaprzestania.
Kolejnym krokiem jest zgłoszenie sprawy do nadrzędnych przełożonych sprawcy – do kierownika zakładu czy katedry, a jeśli profesor jest jej szefem – do dziekana albo rektora, w uczelniach prywatnych może to być również jej właściciel. „Szanowna Pani Dziekan, zgłaszam sytuację, jakiej doświadczyłam ze strony profesora Iksińskiego. Uważam, że jego działania spełniają kryteria molestowania seksualnego. Doświadczam komentarzy dotyczących mojego wyglądu, żartów seksualnych i propozycji seksualnych. Bardzo proszę o interwencję w tej sprawie i odpowiedź pisemną na moje zgłoszenie”. Odpowiedź czasem długo nie nadchodzi, bo np. bywa, że ludzie nie biorą takich pism na serio. Należy więc napisać jeszcze raz, z zapytaniem, dlaczego nie ma odpowiedzi.
Później możemy formalnie zgłosić sprawę do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które wyśle pismo do rektora lub dziekana z informacją, że dana wiadomość dotarła i że mają się tą sprawą zająć. Wtedy władze uczelni mają sygnał, że sprawy nie można już zamieść pod dywan. Kolejny krok to zgłoszenie się do instytucji prawnych – na prokuraturę lub złożenie sprawy do sądu.
W przypadku molestowania w pracy pracownik może zwrócić się po pomoc do Inspekcji Pracy. A gdzie wsparcia mogą szukać studenci, którzy nie mają ustawowej opieki?
Jest coraz więcej stowarzyszeń czy fundacji, które zajmują się różnego rodzaju nadużyciami – przemocą wobec kobiet, przemocą w pracy itp., bo molestowanie seksualne jest oparte na podobnym mechanizmie. Takie organizacje mają wiedzę, doradzą, wesprą; są też telefony zaufania; można skonsultować się także z prawnikiem, który zna się na prawie szkół wyższych.
Jestem głęboko przekonana, że te sprawy trzeba i należy zgłaszać – mam takie doświadczenia z pacjentami. Jeśli to robią, nazywają w piśmie rzeczy po imieniu, wyciągają w nim dany paragraf i podają konkretne zachowania sprawcy, to tego typu sytuacje ulegają ograniczeniu. Sprawy nie rozwiązują się od razu, ale poszkodowanym łatwiej funkcjonować.
Aby to zrobić, trzeba się wykazać wielką siłą i odwagą. Nauczyciel instrumentu ma ugruntowaną pozycję, cieszy się estymą, w życiu młodego muzyka wiele od niego zależy. Do tego już mogą dawać we znaki skutki przemocy, takie jak zwiększona lękliwość. Jakie jeszcze skutki możemy wymienić?
Skutkami przemocy może być chorowanie fizycznie i częste infekcje czy choroby somatyczne: problemy z układem pokarmowym, zespół jelita drażliwego czy wrzody; nasilają się problemy z układem krążenia, ma się odczucie jakby zawału serca, duszenia się (to objawy lęku panicznego); nasilają się objawy alergiczne, pojawiają się problemy ze snem. W drastycznych sytuacjach molestowania seksualnego rozwija się nawet zespół stresu pourazowego (PTSD), w którym, obok problemów z samopoczuciem i snem, człowiek ma skrajnie niską samoocenę, ciągłe poczucie winy, wstydu, doświadcza trudności w relacjach z innymi ludźmi. Nie wierzy, że w przyszłości może go spotkać coś dobrego, nie wie, czy jeszcze komuś zaufa lub kogoś pokocha. Idąc dalej, jest przekonany, że np. nie znajdzie dobrej pracy, nie skończy studiów czy już nigdy nie zagra koncertu. I to wszystko wynika z lęku jako skutku molestowania.
Bycie muzykiem oznacza bycie twórczym. Czy można pozostać kreatywnym, myśląc o sobie źle lub nie odczuwać silnej tremy, kiedy życie dominuje lęk?
Człowiek doświadczający przemocy boi się, działa w trybie przetrwania. A to oznacza, że cały jego organizm jest nastawiony na to, żeby przeżyć i zapewnić sobie podstawowy poziom funkcjonowania. Ma się wtedy ograniczoną przestrzeń zarówno psychologiczną, jaki i w ciele, by się rozwijać, korzystać ze swoich zasobów, z nabytych umiejętności czy być pomysłowym. Reakcją na długotrwały stres jest też to, że człowiek jest bardziej skoncentrowany na zagrożeniach, częściej doświadcza trudnych emocji, tj. lęku, smutku, złości, wstydu, a rzadziej pozytywnych, czyli radości, twórczości, satysfakcji, czułości czy miłości. Ale są badania z dziedziny psychologii twórczości, mówiące, że trochę trudności i wyzwań jest nam potrzebne, by się rozwijać, w tym twórczo, ale musi być zachowana proporcja.
Czyli strategia, że „przetrzymam te dwa, trzy czy pięć lat studiów, będę dawać radę z przemocowym profesorem, a później stanę się szczęśliwym, spełnionym muzykiem”, nie może być najlepsza.
To za dużo kosztuje. Jeśli człowiek przeżywa stres, nie da się oszukać organizmu, że się go nie odczuwa. Skutki przemocy są ogromne – fizyczne i psychiczne, rzutujące na całe życie. Od zaburzeń psychosomatycznych po trudności w relacjach z innymi ludźmi, w tym w miłosnych. Trudno komuś zaufać i czuć się z nim bezpiecznie czy poszerzać grono znajomych i przyjaciół. Bo jeśli ktoś robi nam krzywdę, to staramy się chronić przed ludźmi i nie wchodzić z nimi w relacje, wręcz boimy się ich. Badania pokazują, że osoby doświadczające przemocy rozwijają też fobię społeczną.
Warto więc poszukać wsparcia, nie tylko u bliskich, które jest bardzo ważne, lecz także u specjalistów?
Pierwszym sposobem szukania pomocy jest zwrócenie się do bliskich, rodziny, przyjaciół. To dla człowieka najważniejsze źródło wsparcia. Bywa jednak, że bliskim z czasem kończy się cierpliwość, bo wyczerpują się im sposoby pomocy, co frustruje obie strony; podając przykład, partner/partnerka czy przyjaciółka powtarzają: „trzeba sobie z tym poradzić w ten sposób, a nie inaczej, a ty mnie nie słuchasz i ciągle robisz po swojemu”. To jednak zupełnie naturalny proces. Takie formy pomocy z czasem są mniej efektywne niż eksperckie, więc warto udać się do specjalisty.
Bardzo ważne jest również wsparcie wyrażane w życiu publicznym. Jeśli temat molestowania seksualnego pojawia się w mediach, wypowiadają się ofiary, to inni poszkodowani zaczynają widzieć „światełko w tunelu”, przestają się czuć tak wyalienowani, tak dziwacznie czy że doświadczenie jest z ich winy. Dzielenie się historiami sprawia, że ofiary chętniej ujawniają molestujących i zgłaszają sprawę, o czym w kontekście nadużyć wobec słabszych piszą naukowcy (np. Maercker i Horn, a w Polsce Lis-Turlejska3 ). Są badania dotyczące społecznej teorii traumy pokazujące, że mówienie o niej w przestrzeni publicznej pomaga osobom, które jej doświadczyły4. Dzięki doniesieniom medialnym poszkodowani poznają osoby mające tę samą historię, wspólnie odnajdują siłę do przeciwstawienia się sprawcom, znajdują wokół siebie kogoś, kto będzie ich wspierać. Cała sprawa zyskuje tzw. społeczne uznanie. W prywatnych rozmowach ludzie zaczną się dzielić tym, że z molestowaniem się stykały, a nawet go doświadczały. Co jest bardzo prawdopodobne, bo badania z 2012 roku mówią, że aż 85 procent Polek spotkało się w obszarze publicznym z natarczywością w sferze seksualnej czy molestowaniem seksualnym – w pracy, na ulicy, w sklepie, środku komunikacji miejskiej czy miejscu kultury5.
Zabrzmi to brutalnie, ale dopóki ofiara milczy, sprawca może działać. Jeśli to zgłoszę, tak – będę czuć wstyd, może będę napiętnowana, etykietowana. Ale sprawca przestanie działać. To sytuacja, w której nie ma wygranych, bo jeśli ktoś doświadcza nadużycia czy przemocy nigdy nie jest wygrany. Może tylko przegrać mniej albo więcej.
dr Agnieszka Mościcka-Teske – psycholog, psychoterapeutka, trenerka umiejętności psychologicznych i biegła sądowa powoływana jako ekspert w sprawach o mobbing i molestowanie seksualne w miejscu pracy. Badaczka mobbingu i molestowania seksualnego oraz wykładowczyni związana z Uniwersytetem SWPS w Poznaniu. Tworzy, współtworzy i realizuje programy edukacyjne oraz szkolenia dla biznesu i instytucji samorządowych z zakresu: rozwijania umiejętności społecznych, sposobów radzenia sobie ze stresem zawodowym, agresją, mobbingiem, molestowaniem seksualnym i dyskryminacją w miejscu pracy. Zajmuje się także wprowadzaniem procedur antymobbingowych i antydyskryminacyjnych.
Gdzie szukać pomocy:
Centrum Praw Kobiet: 22 621 35 37
- bezpłatne porady prawne i psychologiczne wsparcie w kontaktach z policją, prokuraturą i sądami
- telefon interwencyjny działa calodobowo, telefoniczny dyżur prawny odbywa się w godzinach 12:00 – 18:00
Centrum wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego: 800 70 2222
- bezpłatne wsparcie psychiatryczne, porady socjalne oraz prawnicze (grafik dostępny na stronie)
- telefon, mail i czat dostępne całodobowo
Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym: 116 123
- bezpłatne wsparcie psychiczne
- czynny codziennie od 14:00 do 22:00
Policyjny Telefon Zaufania: 800 12 02 26
- bezpłatne wsparcie psychiczne
- czynny codziennie w godzinach od 8:00 do 22:00
Niebieska Linia: 22 668 70 00
- bezpłatne porady prawne i psychologiczne
- czynna od poniedziałku do soboty, w godzinach od 10:00 do 22:00 oraz w niedziele w godzinach od 10:00 do 16:00
Fundacja Feminoteka: 888 88 33 88
- bezpłatne wsparcie prawne, psychologiczne, terapeutyczne
- telefon czynny od poniedziałku do piątku od 11:00 do 19:00
Agnieszka Gutkowska, Zjawisko molestowania seksualnego w uczelniach wyższych w Polsce i USA. Aspekty prawne i kryminologiczne, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń, 2011. ↩
Dokument został wypracowany w ramach projektu „Uniwersyteckie standardy przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji”, objętego honorowym patronatem prof. Małgorzaty Fuszary, Pełnomocniczki Rządu ds. Równego Traktowania w latach 2014–2015. Więcej w: Standard antydyskryminacyjny dla polskich uczelni – odpowiedzią na potrzebę zmiany systemowej, „Studia de Cultura”, tom 8, nr 1, 2016, s. 21–30. ↩
Iwona Drapała, Maja Lis-Turlejska, Znaczenie społecznego uznania jako ofiary lub osoby ocalałej w przebiegu zaburzenia po stresie traumatycznym, „Psychiatria i Psychologia Kliniczna”, vol. 13, issue 4, 2013, s. 264–270, http://psjd.icm.edu.pl/psjd/element/bwmeta1.element.psjd-e57f15ac-3637-4f82-9860-653be96de0d2. ↩
Marcin Rzeszutek i in., Polska adaptacja Kwestionariusza Ujawnienia Traumy (DTQ), „Psychiatria Polska”, nr 120, 2020, s. 1–12, www.psychiatriapolska.pl/uploads/onlinefirst/Rzeszutek_PsychiatrPolOnlineFirstNr180.pdf. ↩
Molestowanie w przestrzeni publicznej, „Niebieska Linia”, nr 6, 2012. ↩