Sugar, Spice & All Things Nice, koncert Formy Żeńskie, fot. Joanna Gałuszka (KBF)

#wklasyceteż: Przerwać milczenie

Nina Fukuoka / 16 gru 2021

Audrey Lorde, nowojorczanka, czarnoskóra feministka, lesbijka i matka, powiedziała podczas jednego ze swoich przemówień: „Zgromadziliśmy się tutaj, a ja wypowiadam przed wami te słowa po to, aby przerwać milczenie i pogodzić niektóre nasze różnice, bowiem to nie różnice, ale właśnie milczenie powoduje niemoc. A istnieje wiele milczeń, które należy przerwać”1. Z milczeniem związany jest strach przed ostracyzmem, wyśmianiem lub uznaniem za osobę niegodną wiary, utratą możliwości, oraz powtórzeniem się traumatycznych sytuacji. Sugar, Spice & All Things Nice to utwór o seksizmie; o prześladowaniu na tle seksualnym, o komentarzach między słowami, obraźliwych żartach opartych na stereotypach płciowych. Utwór zawiera historie osób, które znam osobiście; jest to opowieść zbiorowa, bowiem większość z tych sytuacji mogła przydarzyć się każdej z nas. Zebrane przeze mnie wypowiedzi pozostały prawie zupełnie niezmienione. W mojej muzyce preferuję wielość znaczeń i przenikanie się wątków, ale w przypadku Sugar, Spice… ważna była bezpośredniość przekazu2.

Fragment partytury do "Sugar, Spice & All Things Nice", str. 5, ze zbiorów kompozytorki

Fragment partytury do Sugar, Spice & All Things Nice, str. 5, ze zbiorów kompozytorki

Częścią pracy nad utworem było zebranie tekstów. Poprosiłam moje koleżanki z branży, głównie kompozytorki i wykonawczynie, o osobiste lub anonimowe przesłanie mi krótkich tekstów opisujących ich doświadczenia z seksizmem niebezpośrednim. Kiedy otrzymałam odpowiedzi, byłam zaskoczona, że są bardziej szokujące niż myślałam. Zdałam sobie sprawę z dwóch rzeczy. Po pierwsze z tego, jak trudno jest zauważać mikroagresje, które spotykają nas na co dzień. Czasami są tak podstępnie subtelne, że dopiero spisanie ich pozwala na powrotne sklejenie ich z rzeczywistością. Nierzadko same stawiamy się w roli obrończyń; myślimy „może miał(-a) inne intencje”, „może to nie ma związku z moją płcią”. Nie zmienia to faktu, że wewnętrzna frustracja, gniew i zażenowanie lub rezygnacja są prawdziwe; przykrość wywołuje odruch obronny polegający na tym, że chcemy zapomnieć o sprawie i iść dalej.

Po drugie, seksizm przejawia się w całej szerokości spektrum zachowań i trudno jest odizolować agresję bezpośrednią od pośredniej. Czasami jesteśmy ofiarami obu naraz. Jako osoba identyfikująca się pochodzeniem dwóch różnych ras, czasami miałam problem z rozpoznaniem rodzaju dyskryminacji, jakiej doświadczyłam, ponieważ różne typy opresji tak często się pokrywają. Choć – jak większość z nas – nie jestem w stanie przypomnieć sobie wszystkiego, udało mi się uniknąć wyjątkowo traumatycznych incydentów w moim środowisku akademickim oraz profesjonalnym, które niestety spotkały tak wiele innych kobiet.

Zaczynając studia z teorii muzyki na Akademii Muzycznej w Łodzi jako osiemnastolatka miałam wzór w niewiele starszych studentkach i profesorkach kompozycji, co – oprócz frajdy z komponowania, jaką sprawił mi rok zajęć z profesorem Bronisławem Kazimierzem Przybylskim – na pewno dodało mi odwagi w podjęciu decyzji o rozpoczęciu studiów kompozycji. Na wymianie Erasmus i później studiach magisterskich w Królewskim Konserwatorium w Brukseli, przeważająca liczba studentek w klasie mojego profesora była kobietami, a na jednym roku nie było ani jednego mężczyzny. Poznałam tam Kasię Głowicką, która opowiadała mi, jak faktycznie wprowadzane są zasady równości płci w konserwatorium. Dyrektor uczelni otwarcie zachęcał wykładowczynie, choć w mniejszości płciowej, aby zabierały głos podczas obrad kadry, ponieważ ich opinia jest ważna, a pasywna obecność (tokenizm) daje tylko złudzenie zmian.

Miałam bardzo przykre doświadczenie z dyrygentem zespołu. Muzycy byli wspaniali, jednak dyrygent od samego początku ewidentnie miał ze mną problem. Jako jedyna kompozytorka w grupie zaczęłam podejrzewać, że jest to kwestia płci. Próbował mnie zawstydzić i upokorzył mnie przed całym zespołem za napisanie trudnego utworu. Kilka dni po tej nieco traumatycznej pierwszej próbie mój profesor skontaktował się ze mną i zapytał, co się stało. Powiedział, że dyrygent zadzwonił do niego i narzekał na moją „arogancję”. Chociaż moje zachowanie tak naprawdę nie różniło się od innych kolegów po fachu, oczekiwano ode mnie, że jako kobieta będę zachowywać się bardziej ulegle wobec dyrygenta. Nie tylko w związku z moim zachowaniem, ale też jeśli chodzi o moją muzykę i jej stopień skomplikowania.3

Jak wspomina muzykolożka Susan McClary4, jej postulaty muzykologiczne wielokrotnie wywołały oburzenie tylko dlatego, że podważyła status quo jako kobieta. Strach przed zburzeniem dotychczasowego porządku jest zrozumiały, choć nieuzasadniony. Wynika ze strachu przed utratą władzy (lub koniecznością podzielenia się nią). Reakcją obronną jest protekcjonizm i lekceważenie kobiet; „zaniepokojenie”, „obawa” i „troska”, która w skrajnych przypadkach kończy się ubezwłasnowolnieniem. Taki los spotkał aktorkę Frances Farmer, do której odwołuję się w utworze The Final Girl na harfę, elektronikę i wideo. W latach czterdziestych, u szczytu kariery w Hollywood popadła w alkoholizm i była wielokrotnie aresztowana,  a następnie w szpitalu psychiatrycznym mylnie zdiagnozowana i poddana wątpliwym zabiegom, w tym – rzekomo – lobotomii. Po tym już nigdy nie odzyskała dawnego życia i osobistej wolności. Ten drastyczny przykład pokazuje, jak stygmatyzacja kobiet, szczególnie tych z zaburzeniami psychicznymi, potrafi zniszczyć im życie. Wskazuje również na nierówność w traktowaniu, gdyż zachowanie mężczyzny w podobnej sytuacji prawdopodobnie potraktowane byłoby jako ekscesywne, ekscentryczne,  kryzys (dowolnego) wieku, itd.

The Final Girl – for female harpist, live electronics, and video  (Nina Fukuoka)

Większość polskiego społeczeństwa nie nadąża za postępem myśli feministycznej, ale także koncepcjami sprawiedliwości społecznej, praw obywatelskich oraz praw mniejszości seksualnych i genderowych. Wynika to z braku edukacji i unikania konstruktywnych dyskusji na te tematy na forum publicznym. W prywatnych rozmowach z niektórymi mężczyznami spotykam się z postawą obronną: krytykujesz struktury patriarchalne – krytykujesz mnie. Tymczasem mężczyźni również są ofiarami systemu patriarchalnego. Czują się zagubieni w wyniku zmieniających się wartości, które nie zostały zastąpione nową tożsamością genderową, nowym rodzajem męskości wyzwolonej spod patriarchatu. W moim utworze howto jouïssance na klawesyn, wideo i elektronikę poruszam problem hikikomori, rodzaju wycofania społecznego u dorosłych, który dotyka w większości mężczyzn o średniej wieku 31 lat. To zaburzenie psychiczne, występujące u setek tysięcy osób, wiąże się z głównie z presją bardzo ścisłych, hierarchicznych struktur japońskiego społeczeństwa i niemożliwością sprostania tym wymaganiom – stereotypowi mężczyzny jako głowy rodziny i ciężko pracującego obywatela. Wyraźne rozdzielenie ról płciowych może mieć więc w niektórych przypadkach szczególnie destrukcyjne skutki w społeczeństwie.

howto jouïssance (Nina Fukuoka)

Profesor zasugerował, że mój utwór został wybrany do programu koncertu tylko dlatego, że dyrektor zespołu chciał się ze mną przespać. Wielokrotnie komentował mój wygląd fizyczny, czasami na zajęciach przy innych studentach. Wątpiłam w swój talent artystyczny, zastanawiałam się, czy to dzięki mojemu wyglądowi idę do przodu. Dalej wybaczałam mu jego niestosowne komentarze, które tylko wzmacniały moje obawy o wyglądzie, ponieważ były przecież tylko „komplementami”. Żałuję, że wtedy mu tego nie wytknęłam. Ale byłam bardzo młoda i dopiero zaczynałam swoją karierę jako kompozytorka, a on był moim pierwszym prawdziwym mentorem. Podstępny charakter tych komentarzy polega na tym, że zaczynasz wierzyć w jego kłamstwa, tak jak wszyscy inni wokół. I w ten sposób stajesz się współwinna.

Kobiety podejmujące kierunki stereotypowo przypisane mężczyznom, takie jak kompozycja, dyrygentura, lub (zależnie od kraju) teoria muzyki lub muzykologia, mają tylko pozornie równe szanse na tym samym polu zawodowym co ich koledzy. Sam proces rekrutacji, nawet jeśli w teorii odbywa się niezależnie od płci, w praktyce ukierunkowany jest na konkretne cechy i umiejętności, co samo w sobie jest wykluczające (z ang. gatekeeping). Według badań NORC, tylko 20 procent obronionych doktoratów z teorii muzyki i kompozycji w USA zostało przyznanych kobietom, co stanowi najniższy odsetek pośród nauk humanistycznych w tym kraju5. Udawanie, że problem nie istnieje jest też formą dyskryminacji, tak samo jak wiara w to, że sukces w naszej branży osiąga się wyłącznie w sposób merytokratyczny, nie mający związku z płcią lub gender. Mało kto otwarcie przyznaje, że chce powstrzymać lub zniechęcić kobiety do komponowania, dyrygowania czy pracy naukowej.

Sugar, Spice & All Things Nice, koncert Formy Żeńskie, fot. Joanna Gałuszka (KBF)

Sugar, Spice & All Things Nice, koncert Formy żeńskie, fot. Joanna Gałuszka / KBF

Głośnym przykładem w świecie muzyki klasycznej był skandal z 2013 roku, który wywołał wywiad dla France Musique z Brunem Mantovanim, ówczesnym dyrektorem Paryskiego Konserwatorium Narodowego. Zapytany o to, dlaczego na jego uczelni brakuje dyrygentek, wspomniał o ograniczeniach fizycznych i kondycyjnych, z którymi potencjalnie muszą zmagać się dyrygentki, a następnie odniósł się do trudów macierzyństwa i sytuacji, w której kobieta musi wychowywać dziecko na odległość. Krytyk muzyczny Alex Ross w „New Yorkerze” przywołał utrzymane w podobnym tonie wypowiedzi dwóch dyrygentów. Wasilij Pietrienko uważał, że kobieta dyrygentka rozprasza wykonawców, z kolei według Jurija Temirkanowa istotą bycia dyrygentem jest siła – natomiast istotą kobiety jest słabość. Analogiczny stereotyp jest projektowany na pianistki – wciąż powtarzane są twierdzenia, że część repertuaru wymaga „męskiej” siły lub „męskiej” interpretacji. Podobne opinie, choć nie zawsze tak dosadnie wyrażane publicznie, nadal są głęboko zakorzenione w sposobie myślenia i wszechobecne w kulturze.

Spotkałam się z reprezentantem ambasady mojego kraju w sprawie dofinansowania koncertu. Koniecznie chciał to omówić przy kolacji. Przez godzinę słuchał jak opowiadałam mu o moich projektach, ale już w trakcie zauważyłam, że nie jest zbytnio zainteresowany muzyką, a raczej moim wyglądem. W pewnym momencie zaczął nagabywać mnie, żebym dała mu potrzymać swoją rękę. Nakręcało go to, że potrzebuję jego pomocy, oraz że i tak muszę pójść z nim po swój plecak, który zostawiłam w jego samochodzie

Jednym z głównych problemów wywodzących się z myślenia patriarchalnego i tworzących podłoże dla zachowań seksistowskich jest postrzeganie kobiet jako estetycznej przyjemności. Takie spojrzenie z góry przekreśla możliwość równego traktowania, otrzymania konstruktywnych uwag i – jeśli kobieta otrzymuje lepsze wyniki niż jej koledzy – nasuwa zarzut, że jest to kwestia wyglądu, a nie zaangażowania i pracy. W połączeniu z władzą, może przerodzić się w prześladowanie na tle seksualnym, w ramach którego niechciany kontakt fizyczny to tylko jeden z wielu możliwych rodzajów agresji. Podobną funkcję może spełniać także komentarz wypowiedziany po koncercie, prywatna uwaga na zajęciach czy kursach mistrzowskich. Te niechciane uwagi mogą być zupełnie inaczej odebrane przez mężczyzn. Ponieważ to oni zazwyczaj kontrolują sytuację, mogą potraktować komentarz o zabarwieniu seksualnym jako żart. Kobiety i osoby innych płci kulturowych w tych samych okolicznościach poczują się co najmniej niezręcznie, a nawet zagrożone i będą starały się za wszelką cenę takich sytuacji nie prowokować. Kobiety, najczęściej prywatnie, przekazują sobie wiedzę o profesorach muzyki czy artystach o złej sławie. Niestety, jest ich wielu i często chroni ich milczenie. Wiedzą o nich także i inni mężczyźni, choć często zdają się ignorować te informacje z różnych powodów – zazwyczaj jest to kwestia „walorów artystycznych” oprawcy. Nawet największy poziom artyzmu nie powinien jednak zwalniać nikogo z konsekwencji swoich czynów – bez tego niemożliwe będzie stworzenie jakiejkolwiek przestrzeni dla zmiany.

Ludzie mówili mi, że powinnam się więcej uśmiechać po koncercie, bo wyglądam wtedy atrakcyjniej i bardziej przystępnie. Mówili też, że powinnam wyglądać radośniej, bo mam szczęście, że jestem w takiej sytuacji, jakakolwiek by ona nie była.

W książce The Second Sound, której autorki Julia Eckhardt i Leen De Graeve zebrały dziesiątki wypowiedzi dotyczących postrzegania płci kulturowej w muzyce, czytamy, że „wiele rodzajów dyskryminacji wobec kobiet jest ukrytych lub niebezpośrednich, co sprawia, że mogą być jeszcze bardziej szkodliwe, bo tak trudno jest je sprecyzować i w rezultacie – zwalczyć. Niebezpośrednia dyskryminacja to żarty, poniżające uwagi, uwagi dotyczące innych kobiet, posługiwanie się zakorzenionymi kulturowo stereotypami płciowymi, itd. Świadome wykluczenie, a także bycie ignorowaną lub pominiętą może mieć bardzo głęboko idące, destabilizujące i niepokojące skutki”6. Autorki komentują też pozycję kobiet w branży: „Kobiety często znajdują się w trudnej i niejasnej pozycji (…), są z założenia integralnym elementem paradygmatu męskiego, mianowicie tzw. «potwierdzającą przeciwnością»”7. Kobiety są w ten sposób postawione w dwuznacznej sytuacji, gdzie próbują zarazem być „takie same” (być jednym z nich), ale także stanowić tzw. „przeciwieństwo” (other). Często obserwujemy to w przypadku kompozytorek starszego pokolenia, które nie chcą być identyfikowane jako „kobiety kompozytorki”, wolą odseparować swój zawód od płci i być nazywane „kompozytorzy”.

howto jouïssance, fot. Nieuwe Noten

howto jouïssance, fot. Nieuwe Noten

Nie wiem, czy byłabym kompozytorką, jeśli nie otrzymałabym wsparcia i przede wszystkim zaufania od nauczycieli, kuratorów, dyrygentów, wykonawców: kobiet i mężczyzn. Od dziecka pół-świadomie komponowałam: spisywałam pomysły, aranżowałam piosenki. Nie pomyślałabym, że mogłabym być profesjonalistką w tej dziedzinie, gdybym w szkole muzycznej nie zaczęła się zastanawiać, dlaczego nie ma kobiet kompozytorek. Zapytałam się nauczycielki historii muzyki, czy istnieją kompozytorki. Wspomniała wprawdzie o Hildegardzie von Bingen, ale na zajęciach nigdy nie studiowaliśmy jej twórczości. Kanon muzyki klasycznej i współczesnej na uczelniach w większości stanowią mężczyźni. Twórczość Marii Szymanowskiej poznałam dopiero rok temu szukając tematu prezentacji na zajęcia z analizy tonalnej na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku; twórczość, którą badaczki polskiego pochodzenia studiują w USA; twórczość, której zabrakło miłości, jaką tak chętnie darzymy jej następcę, Chopina. Grażyna Bacewicz – jedyna kobieta, która patronuje wyższej uczelni muzycznej w Polsce, musi się dzielić tym patronatem ze swoim bratem Kiejstutem. Możliwości wynikają z wiary, że rzeczywiście możemy robić to, o czym marzymy i być tymi, kim chcemy. „Nie możesz stać się kimś, kogo nie jesteś w stanie zobaczyć w myślach, zmaterializować”. Aby na trwałe zmienić świadomość, potrzebna jest pedagogia feministyczna w muzyce oraz rewizja zdominowanego przez mężczyzn kanonu.

Mój kolega ze studiów niby niewinnie żartował sobie z innymi studentami. Podeszłam do grupy i usłyszałam jak żartuje o zgwałceniu mojej koleżanki ze studiów. Kiedy wyraziłam moje obrzydzenie i oburzenie jego zachowaniem, usłyszałam, że “nie muszę się martwić, bo on by mnie nigdy nie zgwałcił, dla niego wyglądam zbyt męsko”. Powiedziałam o tej sytuacji moim profesorom, którzy kazali mi samej rozwiązać ten problem, bo nie leży to w zakresie ich odpowiedzialności. Niedługo po tym incydencie większość studentów z wydziału przestała ze mną rozmawiać.

Jednym z ważniejszych aspektów dążenia do wyrównania szans jest zaangażowanie wszystkich stron, nie tylko kobiet czy osób niebinarnych. Problem nierówności płci w świecie muzycznym ujrzał światło dzienne dzięki kobietom, ale musi być rozwiązany przez wszystkich. W swoim oświadczeniu dla panelu dyskusyjnego 50:50 in 2030 kompozytorka Clara Iannotta podkreśla, że po kursach i festiwalu w Darmstadt w 2016 roku niedoreprezentowanie kobiet stało się gorącym tematem, choć „do tej pory w przeważającej większości to kobiety musiały przerwać komponowanie na rzecz pisania oświadczeń, artykułów i dyskusji, które podejmują problemy – niestety – nadal dla niektórych wątpliwe”8. I mimo tego, że „dzielenie się naszymi doświadczeniami jest ważne, żeby choćby spróbować obudzić świadomość męskich przywilejów i niesprawiedliwości genderowej, a także żeby budować solidarność z naszymi koleżankami i dać im znać, że nie tylko one zmagają się z tymi trudnościami, warto byłoby zebrać grupę mężczyzn i zapytać ich w jaki sposób działają [na rzecz sprawy – przyp. NF] i jak mogą zmienić obecną sytuację. Ostatecznie, większość dyrektorów artystycznych, profesorów, i ogólnie – większość ludzi posiadających władzę – to mężczyźni”9.

Musimy uważnie obserwować i słuchać tego, co dzieje się wokół nas; rozpoznawać problemy i wyłapywać opresyjne schematy, a następnie je likwidować i zastępować nowymi, doinformowanymi i empatycznymi rozwiązaniami. Wyeliminowanie dyskryminacji wobec kobiet pomoże wskazać oraz rozwiązać inne problemy, ponieważ różne formy opresji (takie jak seksizm, klasizm czy rasizm) przenikają się, oddziałują na siebie, a także wywodzą się z podobnych źródeł. Potrzebujemy narzędzi, aby móc słuchać, rozmawiać oraz spróbować zrozumieć problemy, których nie każdy doświadczy empirycznie. Tylko poprzez edukację epistemologia feministyczna może wejść do języka każdej Polki i Polaka. I choć dyskusje to dobry początek, nie możemy zapominać o celu, którym jest bezpieczne i inkluzywne społeczeństwo dla każdego. Świat muzyki klasycznej i współczesnej powinien nadążać za zmianami obyczajowymi, a mężczyźni na wysokich stanowiskach nie powinni bać się zajęcia publicznego stanowiska w tej kwestii.

  1. Audre Lorde, The Transformation of Silence into Language and Action, w: Sister Outsider: Essays and Speeches, Crossing Press, Trumansburg 1984, s. 44.  

  2. Tekst dotyczy problematyki zawartej w moim utworze Sugar, Spice & All Things Nice, którego można wysłuchać na portalu Play Kraków jako część koncertu Formy żeńskie: https://vimeo.com/489614417/a04e46b25a.  

  3. Wszystkie cytaty pochodzą z wypowiedzi zgromadzonych w moim utworze Sugar, Spice & All Things Nice

  4. Susan McClary, Lives in Musicology: A Life in Musicology—Stradella and Me, ,,Acta Musicologica, vol. 91, no. 1, 2019, s. 5-20. 

  5.  Ellie M. Hisama, Getting to Count, ,,Music Theory Spectrum”, vol. 43, issue 2, 2021, s. 349–363.  

  6. Julia Eckhardt, Laurent De Graeve, The Second Sound – Conversations on Gender and Music, Umland, Bruxelles 2017, s. 27, tłum. własne.  

  7. Tamże, tłum. własne.  

  8. Clara Iannotta, oświadczenie wygłoszone w czasie panelu 50:50 in 2030 — Women in Music Related Professions w ramach Wien Modern 2019, Institut für Kulturmanagement und Gender Studies in Vienna, Wiedeń, 2019, claraiannotta.com/statement-for-5050-in-2030/, tłum. własne  

  9. Tamże, tłum. własne.