Obalanie granic. Audiowizualna relacja z Festiwalu Borderline 2019.

Marta Tymińska / 15 wrz 2019

Jedziemy busem z Warszawy. Docierając na miejsce festiwalu, mijamy stację Atelier Wolimierz. To właśnie w tym miejscu wszystko się zaczęło. W 1991 roku Teatr Kliniki Lalek, który powstał na wydziale lalkarskim szkoły teatralnej we Wrocławiu, przeniósł się do Wolimierza. Odtąd działał jako teatr wiejski i wędrowny. Swoją siedzibę ulokował w byłym dworcu kolejowym, którego zdewastowane wnętrza zostały zrewitalizowane. Stacja-Wolimierz mieści dziś w sobie galerię, kawiarnię, pracownię lalkarską, pokoje gościnne z zapleczem, miejsce na warsztaty plastyczne i muzyczne oraz salę teatralną ze zmienną sceną. Malownicza wioska na Pogórzu Izerskim stała się źródłem niesamowitej energii twórczej. Z czasem zaczęli się w niej osiedlać artyści, muzycy i poeci.

Festiwal Borderline odbywa się w przestrzeni lasu na granicy polsko-czeskiej i w Atelier Wolimierz. Jest na granicy i dąży do obalenia wszelkich granic. Mimo niewielkiej promocji, cieszy się dużym zainteresowaniem. Wieści o wydarzeniu rozchodzą się zazwyczaj pocztą pantoflową, a Wolimierz odwiedzają uczestnicy z różnych zakątków świata. Nie ma tu znaczenia kolor skóry, pochodzenie czy płeć. Wszyscy występujący artyści są bliższymi lub dalszymi znajomymi Michała Zina – pomysłodawcy i organizatora festiwalu. Za całym przedsięwzięciem stoi również Konstancja Uniechowska, współzałożycielka fundacji Atelier Wolimierz. Niezwykle ciepło opowiada o wydarzeniu, w które oboje wkładają cały swój czas i zaangażowanie.


Dzień pierwszy:

Program festiwalu jest różnorodny i skupia performerów, przedstawicieli sztuk multimedialnych, artystów tworzących noise, breakcore, power electronics, harsh noise, glitch, industrial, free improvisation. Koncerty trwają od późnych godzin popołudniowych do rana. Do ostatniej chwili kolejność występów artystów nie jest znana. Nie ma tutaj żadnych sztywnych ustaleń.

Dzień drugi:

W ciągu dnia jest tu nieco leniwie. Można jeść aromatyczne bułeczki cynamonowe i przytulić się do psa, który w kuchni ma swój prywatny fotel, lub też zasiąść przy wielkim stole i posilić się pysznym wegańskim obiadem przygotowanym przez wolontariuszy. Ten ogromny stół to także miejsce spotkań i dyskusji. W takiej atmosferze bardzo łatwo się zakochać i rozpłynąć… oraz zapomnieć chociażby o warsztatach graffiti, które odbywają się za moimi plecami na tyłach budynku. Dopiero Stach Szumski niosący puszki z farbami uświadamia mi, co przegapiłam. Jednak w warsztatach można wziąć udział również następnego dnia. W piątek trwają od rana warsztaty sitodruku oraz budowy syntezatorów. Nie tylko uczestnicy mogą cieszyć się efektami pracy twórczej. W miejscu merczu ustawia się kolejka do nowo powstałego syntezatora. W wielkim kartonie znajduje się mnóstwo koszulek z recyklingu, na które można nanieść wybrany wzór.

Dzień trzeci:

  • warsztaty budowy syntezatorów
  •  wypowiedzi:
    * SZNUR
  •  koncerty:
    * ZS ZS
    * TJ Copy Corpo
    * Wolfgang Spahn
    * SZNUR

Festiwal Borderline to ciekawy punkt na mapie dźwiękowych wydarzeń w Polsce. Na pewno godny polecenia wszystkim tym, którzy poszukują nowych inspiracji.  Dzięki barwnym artystom i otwartym odbiorcom na miejscu opuszczonego dworca udało się stworzyć ciepły dom pracy twórczej. Festiwalowy program z roku na rok poszerza się o nowe eksperymenty ze świata sztuki dźwięku i nowych mediów. Dzięki temu każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. A ja mam nadzieję, że odwiedzę to miejsce dużo wcześniej niż za rok.

 

Dźwięk, zdjęcia i tekst: Marta Tymińska