Rezonanse – wrażenia z instalacji dźwiękowych w przestrzeniach Cricoteki
Cricoteka to szczególne miejsce na kulturalnej mapie Krakowa. Muzeum, jako jedna z nielicznych instytucji wystawienniczych, od lat podejmuje dialog ze sztuką dźwięku, stawiając przed sobą interesujące wyzwania kuratorskie. Wśród nich można wymienić performans Blockhaus (2015) Artura Zagajewskiego, który, podobnie jak tegoroczna instalacja Antoniny Nowackiej, został zrealizowany w przestrzeni klatki schodowej. Cricoteka, podążając za ideą Tadeusza Kantora, jest otwarta na różne formy sztuki. Gości m.in. Spółdzielnię Muzyczną, Patchlab Festiwal oraz wielu_e twórców_czyń dźwiękowych. Muzyka eksperymentalna i jej pochodne nie są łatwą materią jeśli chodzi o kreowanie konceptów wystawienniczych. Dźwięk jako zjawisko abstrakcyjne oraz u-czasowione, w przeciwieństwie do sztuk wizualnych, nie poddaje się łatwo zabiegom narracyjnym.
Cykl Rezonanse przełamał ten stereotyp, prezentując dialog młodych kompozytorów_ek z przestrzenią Cricoteki – zarówno w aspekcie symbolicznym jak i formalnym. Od początku lipca do końca sierpnia bieżącego roku można było odwiedzić cztery instalacje dźwiękowe, realizowane kolejno przez Julka Ploskiego, Antoninę Nowacką, Zosię Hołubowską oraz Aleksandrę Słyż. Kompozycje są dedykowane poszczególnym przestrzeniom budynku i zostały przygotowane z myślą o nich, dlatego można śmiało uznać je za realizacje site-specific.
Rezonanse, których kuratorem jest Wiktor Bury, stanowią element projektu O(d)żywianie przestrzeni – cyklu wydarzeń muzyczno-edukacyjnych, odbywających się w niecodziennych miejscach koncertowych. Projekt ten realizowany jest z okazji 10-lecia istnienia budynku Cricoteki w Podgórzu. Tytuł wydarzenia interpretuję na dwa sposoby. Z jednej strony, Rezonanse mogą oznaczać dialog z odbiorcą oraz dążenie do nawiązania bliższej relacji z lokalną społecznością. Z drugiej strony, termin ten odnosi się do zjawiska akustycznego, w którym obiekt drga w odpowiedzi na określoną siłę. Pojawiają się wątki związane z relacją między dźwiękiem a architekturą, co jest szczególnie istotne w przypadku budynku Cricoteki, który wyróżnia się zarówno swoją ciekawą bryłą, co za tym idzie – akustyką. Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora łączy architekturę z ideami artystycznymi tego twórcy. Cricoteka pełni rolę muzeum, galerii oraz miejsca badań nad twórczością Kantora, a sam budynek jest wizualnym wyrazem jego artystycznej wizji. Obiekt powstał w 2014 roku, według projektu zespołu architektonicznego Wizja oraz nsMoonStudio. Składa się z dwóch głównych części: historycznej, czyli odrestaurowanego budynku dawnej elektrowni, oraz nowoczesnej nadbudowy, która jest zawieszona nad istniejącą strukturą. To połączenie starego i nowego jest kluczowym elementem estetycznym i symbolicznym budynku. Nowoczesna część Cricoteki przypomina wielki, rdzawy blok unoszący się nad ziemią. Elewacja została pokryta kortenem – specjalnym rodzajem stali, która rdzewieje w kontrolowany sposób, co nadaje budynkowi surowy, industrialny wygląd. Fasada jest perforowana w niektórych miejscach, co pozwala na grę światła i cieni, tworząc zmienne efekty wizualne. Ten niezwykły projekt architektoniczny stanowi kontrast, ale jednocześnie dialog z zabytkową częścią obiektu.
W rozważaniach na temat relacji architektury i dźwięku często pojawia się temat akustyki. Ów zwrot ma jednak zbyt często charakter pragmatyczny. Jako dział fizyki zajmujący się zjawiskiem powstawania fal dźwiękowych i ich propagacją akustyka traktowana jest jako narzędzie do rozwiązywania problemów audialnych w danej przestrzeni. Wiąże się to z eliminacją niepożądanych zjawisk dźwiękowych takich jak echo lub nieodpowiedni czas pogłosu. Sytuacja prosceniczna, czyli taka, która dzieli przestrzeń na dwa obszary – jeden należący do publiczności, drugi do wykonawcy – również dyktuje pewien schemat rozwiązań akustycznych. W tym modelu akustycy będą zwykle dążyć do uzyskania jak najlepszej jakości dźwięku, z minimalną liczbą zakłóceń na osi źródło–publiczność. Natomiast jeśli chodzi o akustykę, wciąż jeszcze trzymamy się fantazmatu idealnej sytuacji, kiedy to dźwięk nie ulega zniekształceniu wcale lub tylko w minimalnym stopniu. Na akustyce ciąży brzemię rzemiosła, które ogranicza ją do wypracowania pewnej normy. Tymczasem oferuje ona całą gamę narzędzi, które mogą być potraktowane jako środki artystycznego wyrazu. Każdy budynek jest potencjalną rzeźbą dźwiękową, gdzie wszystkie elementy organizujące przestrzeń oraz charakteryzujące się całą gamą różnych właściwości akustycznych stanowią narzędzia rzeźbiarskie. Sam dźwięk to z kolei plastyczna masa, którą można kształtować za pomocą architektury.
Pierwsza instalacja Julka Ploskiego Sobbing at Arhn.eu [Pyrkon2016], artysty znanego ze swojego eksperymentalnego podejścia i zamiłowania do field recordingu, została umieszczona w windzie, co narzuciło jej określoną formę. Przestrzeń ta, ze względu na swoje ograniczenia, uniemożliwia odbiorcy swobodne poruszanie się i badanie zmian w rezonansie fali dźwiękowej. Wektor ruchu windy, jej rytm oraz naturalne ograniczenie czasowe, wynikające z przejazdu między piętrami, nadają instalacji dodatkowy, interesujący wymiar. Kompozycja Julka wchodzi w interakcję z komunikatami informującymi o numerach pięter, mieszając się jednocześnie z dźwiękami interfejsu użytkownika, takimi jak dzwonki czy charakterystyczne „ding-dong”. Mimo ograniczonej przestrzeni, utwór pozostaje kompozycją otwartą, współtworzoną przez rozmowy pasażerów oraz audiosferę typową dla wind. Muzak, czyli muzyka tła, odgrywana w windach, ale też i w wielu innych przestrzeniach publicznych, komponowana jest tak, aby jedynie minimalnie ingerować w świadomość słuchacza. Jej celem jest wniknięcie w środowisko. Źródeł tego gatunku możemy doszukiwać się w koncepcji muzyki-mebla Erika Satie. Tego rodzaju muzyka, znana także jako „muzyka funkcjonalna”, często charakteryzuje się prostą strukturą harmoniczną i rytmiczną, brakiem wyraźnej melodii oraz przewidywalnym, łagodnym tempem. Sobbing at Arhn.eu [Pyrkon2016] jest ciekawym przełamaniem konwencji nudnej muzyki z wind. Tytuł oraz jego kontekst może być zagadkowy dla osób, które nie są zaznajomione ze sceną gamingową. Arhn.eu to polski serwis internetowy poświęcony tematyce gier komputerowych i kultury geekowej, który tworzy różne materiały, w tym relacje z wydarzeń. Natomiast Pyrkon 2016 odnosi się do jednej z edycji największego w Polsce festiwalu fantastyki. Dynamiczne kompozycje Julka łączą w sobie zupełnie odległe style, wplatając też motywy z filmów, reklam czy gier. W pracy dla Cricoteki podjął temat „elevator music”, bawiąc się konwencją i ożywiając neutralną przestrzeń.
Kolejna instalacja dźwiękowa Antoniny Nowackiej, zatytułowana Sylphinium, zagościła w przestrzeni klatki schodowej. Artystka czerpie inspirację z natury, krajobrazów oraz onirycznych motywów. W swoich pracach często wykorzystuje naturalną akustykę nietypowych miejsc, w których koncertuje, a jej kompozycje eksplorują mikrotonalność i subtelne zmiany częstotliwości, tworząc senną atmosferę. Odwiedziłam instalację w słoneczne południe, co miało kluczowe znaczenie dla odbioru pracy. Na ścianach pojawiły się leniwe plamy cieni, które doskonale harmonizowały z powolnymi dźwiękami. Elewacja, pokryta siatką, tworzyła delikatne konstelacje cieni animowane światłami odbitymi od fal Wisły. Ta fuzja architektury, dźwięku i naturalnego krajobrazu stworzyła ciekawe doświadczenie audiowizualne.
Klatka schodowa posiada interesujący potencjał akustyczny dzięki swoim pięciu kondygnacjom zbudowanym z betonowych płaszczyzn, metalowym barierek i dużych powierzchni szklanych. Te różnorodne powierzchnie wchodziły w rezonans z instalacją dźwiękową Antoniny Nowackiej. Sama instalacja była stosunkowo prosta pod względem technologii – składała się z głośnika umieszczonego w centrum klatki, który był ukryty za romantyczną, błyszczącą tkaniną. Mimo swojej prostoty, struktura przestrzenna klatki schodowej kształtowała dźwięk, powodując, że zmieniał się on niemal przy każdym ruchu – słabł, rezonował lub amplifikował.
Od 24 lipca do 4 sierpnia Cricoteka rozbrzmiewała eksperymentami wokalnymi artystki, wzbogaconymi mistycznymi ambientami, które przywodziły na myśl tytułowe Sylfy – duchy powietrza opisywane przez Rudolfa Steinera. Pierwsza połowa sierpnia to czas, w którym Zosia Hołubowska prowadziła eksperymenty dźwiękowe na pograniczu materii. Artystka dźwiękowa i wokalistka działająca pod pseudonimem Mala Herba, łączy echa tradycyjnych pieśni i wierzeń wschodnioeuropejskich z nowoczesną elektroniką. Jej twórczość to fuzja tradycyjnych motywów z nowoczesnym synthwave’em i electro. Instalacja Grzyboducha zajęła przestrzeń archiwum, w którym zgromadzono spuściznę Kantora oraz środowisk twórczych związanych z teatrem Cricot. Podczas gdy Julek Polski sięga po kręgi kulturowe związane z popem i gamingiem, Zosia Hołubowska eksploruje motywy zaczerpnięte z ludowych podań oraz środowisk tropicieli paranormalnych zjawisk. Podczas koncertu otwierającego instalację, artystka wspomniała o aplikacjach na smartfony, które rzekomo wykrywają nietypowe częstotliwości będące świadectwem obecności innych bytów. Praca porusza temat archiwizowania informacji oraz procesu jej rozpadu.
Instalacja jest wielokanałowa i składa się z małych głośniczków, które zostały otulone warstwami koronek, tworzących organiczne kształty przypominające grzyby. Obiekty te zostały rozmieszczone zarówno przed pomieszczeniem archiwum, jak i wewnątrz niego. Głośniczki emitowały przetworzone nagrania pochodzące ze zbiorów Cricoteki. Fantazyjna narracja zbudowana wokół pracy, opowiada o niezwykłym grzybie, który rozprzestrzenia się w archiwum, przetwarzając materiały audio. To mrugnięcie okiem i nawiązanie do popkulturowych historii o grzybach posiadających niezwykłe moce ciekawie koresponduje ze zbiorami dokumentującymi twórczość Kantora. Artysta wielokrotnie poruszał wątek przemijania i historyczności, tworząc dzieła, które łączą osobiste przeżycia z uniwersalnymi refleksjami na temat czasu i historii w ujęciu jednostki. W swoich spektaklach nawiązywał do przeszłości poprzez użycie elementów takich jak meble, ubrania i przedmioty codziennego użytku, które nabierały nowego, symbolicznego znaczenia jako „rekwizyty pamięci”. Poprzez wprowadzenie postaci umarłych, „duchów” i trupów na scenę, artysta tworzył metaforyczne przestrzenie, które były zarówno fizycznymi, jak i psychologicznymi manifestacjami przeszłości.
Wielokanałowa instalacja Aleksandry Słyż zamykająca cykl Rezonansów, została zaprezentowana na ostatnim piętrze budynku, w ciemnej części ekspozycji. Tytuł pracy- Pompa Funebris- odnosi się do pogrzebowych ceremonii typowych dla szlacheckiej Rzeczypospolitej. Jest to utwór żałobny, który w swojej formie nawiązuje do charakterystycznych cech twórczości teatralnej Tadeusza Kantora. Jego twórczość może wydawać się ciężka i przybijająca. Jest pełna goryczy, rozpamiętywania i melancholii. Kantor często używał symbolicznych rekwizytów, takich jak meble, ubrania i przedmioty codziennego użytku, które nabierały nowego znaczenia jako „rekwizyty pamięci”. W swoich spektaklach Kantor wprowadzał postaci reprezentujące umarłych lub duchy. Te metaforyczne figury manifestowały zarówno fizyczne, jak i psychologiczne aspekty rozpamiętywania przeszłości oraz przechodzenia procesu żałoby. Aleksandra Słyż nawiązała dialog z przestrzenią Cricoteki w niezwykle poruszający sposób. Zarówno koncert otwierający instalację, jak i sama praca wypełniły przestrzeń pasmami dronowych dźwięków. Kompozycja oparta na subtelnej progresji harmonicznej, budowała nastrój głębokiej melancholii. Dźwięki rozwijały się stopniowo, wybrzmiewały i wibrowały w przestrzeni, przypominając przy tym dronowe zawodzenia, które przenikały architekturę Cricoteki. Ich powolne, rozciągnięte brzmienia sprawiały wrażenie ciągłego zawieszenia w czasie i przestrzeni.
Cykl Rezonansów to przegląd twórczości nowej fali młodych kompozytorów i kompozytorek, z których każdy wniósł do przestrzeni Cricoteki coś unikalnego, wynikającego z indywidualnej postawy artystycznej. Realizacje site-specific to wyraz wrażliwości na dziedzictwo Kantora oraz architekturę muzeum. Kuratorskie podejście Witkora Burego, które przenosi koncerty i instalacje dźwiękowe poza tradycyjne przestrzenie (takie jak scena czy wystawa), wprowadza świeżość i nowe spojrzenie. Widać w tym działaniu głęboką świadomość potencjału akustycznego architektury oraz kontekstu symbolicznego, w jakim te prace są prezentowane. Cieszy mnie, że instytucje takie jak Cricoteka pielęgnują relacje ze sztuką dźwiękową i otwierają się na innowacyjne, nieprosceniczne formy prezentacji i koncertowania. Tego rodzaju podejście daje odbiorcy dużą swobodę i umożliwia wielozmysłowe doświadczenie – angażując nie tylko słuch, ale także kinestetykę, dotyk i ruch w przestrzeni, co pozwala w pełni odczuć tytułowe rezonanse.
Tekst powstał we współpracy z Cricoteką, Muzeum Tadeusza Kantora