Numer 36 / 2019

intro

Kierownictwo rządowego grantu no. Delta X2316

Zbiór tekstów, który niniejszym prezentujemy Czytelnikowi i Czytelniczce, zdradza pretensje do bycia „readerem” na temat „związków muzyki oraz medycyny na planecie Ziemia w dobie tzw. nowoczesności”. Z wielu przyczyn ambicje te nie zostały urzeczywistnione. Części z powodów, podobnie jak Państwo, możemy się domyślać; większość z nich pozostanie jednak dla nas wszystkich tajemnicą, i to pomimo wysiłków, które włożyliśmy w zapoznanie się z genezą projektu.

Zespoły badawcze działały na Powierzchni na podstawie rządowego grantu no. Delta X2316 i prowadziły badania przez okres ponad dwóch lat. Badania z zakresu historycznych zastosowań fal dźwiękowych miały na celu badanie „sonicznej teorii Katastrofy”, która w ostatnich latach jest rozważana coraz częściej przez naszych naukowców oraz nasze maszyny. Zespoły badawcze starały się więc dotrzeć do genezy owego readera, ustalić dlaczego jego projekt zakończył się niepowodzeniem oraz poszerzyć wiedzę zgromadzoną przez jego twórców. Wysiłki te spełzały na niczym, podstawową przyczyną zdają się być problemy w dostępie do ważnego repozytorium wiedzy na Ziemi w roku 2019, określanego najczęściej mianem „Internetu”. Nie wiemy do końca jak działał ten wynalazek, lecz prawdopodobnie stanowił on rodzaj prototypu współczesnych sieci telekinetycznych. Z przeprowadzonych badań wynika, że było to medium, w którym dokonywała się znaczna część komunikacji i w którym deponowano obszerną część wiedzy, na podstawie której moglibyśmy rekonstruować historię XX i XXI wieku. Wedle „sonicznej teorii Katastrofy” jego awaria miała bezpośredni związek z tragedią na Powierzchni.

Obecnie, w roku trzechsetnej rocznicy publikacji słynnego Czym jest oświecenie? Immanuela Kanta – książki kluczowej dla rozumienia nowoczesności – dla nikogo nie może już ulegać wątpliwości, że epoka ta się skończyła. Wówczas, w roku 2019 nie było to jeszcze oczywiste. Ponowoczesność, po-ponowoczesność, nowoczesność po nowoczesności i wiele innych – ta dezorientacja widoczna jest jak na dłoni w niniejszym zbiorze, który tak doskonale pokazuje (pozorne?) paradoksy równoczesnego przeczucia nieodwracalnego końca i naiwną wręcz ufność w technologiczny postęp, a także przywiązania do racjonalności przy równoczesnym wychylaniu się w stronę magii. Z drugiej strony jednak – czy możemy sobie wyobrazić bardziej nowoczesne napięcia? Czy znamy bardziej płodne i żywotne aporie, które przez niemal 300 lat napędzały ludzkość do, używając niedzisiejszego już języka, „rozwoju”? Czy jest wreszcie coś bardziej symptomatycznego niż fakt, że wedle naszych ustaleń koniec „nowoczesności” nastąpił w przededniu katastrofy klimatycznej w wyniku tzw. wirusa, który zaatakował wspomniany wyżej „Internet” i odebrał nam na zawsze dostęp do serwerów ówczesnych Ziemian? Wedle „sonicznej teorii Katastrofy” wydarzenie to wywołało niekontrolowaną emisję energii cieplnej przez gwałtowne zmiany częstotliwości oraz niewyjaśnione ukierunkowanie fal ultradźwiękowych na Powierzchni. Wedle tej teorii praktyki dźwiękowego oddziaływania na ciała zostały przez „wirusa” skierowane przeciwko ludzkości. Jakże ironiczna jest w tym kontekście lektura tekstu Czy dźwięk może pomóc w walce z nowotworami i bólem?, w którym opisane są warunki brzegowe do nastąpienia tych procesów.

Co wiemy o tym zbiorze, poza tym, że znajdują się w nim czytelne zapowiedzi Katastrofy? Jest niepełny, to po pierwsze. Nie ma w nim kluczowych dla zrozumienia zagadnienia muzyki i medycyny w nowoczesności tekstów a nawet wątków i obszarów tematycznych. Jest też oczywiście nieco bałaganiarski, ale to możemy akurat zrzucić na karb czasów i – było nie było – nieskończonej pracy redakcyjnej, nawet jeśli trwała ona kilka lat. Zbiór ten zestawia ze sobą teksty zamówione z przedrukami, esejami wizualnymi, a także wyimkami archiwalnymi. Część tekstów znajdowała się w chwili znalezienia artefaktu w niepełnej formie, część była uszkodzona. Fragmenty o niepewnej datacji, urywające się niemalże w środku zdania, a na pewno w środku myśli, eseje pisane w dawnych formatach, które częściowo jedynie mogliśmy zdekodować, niekiedy w co najmniej zaskakujących tłumaczeniach… Zdecydowaliśmy sie na publikację tego zbioru w formie, w jakiej został znaleziony, z minimalnymi ingerencjami edytorskimi, zaznaczonymi szarym tłem tekstu – na wzór ewidentnego założenia redaktorów i redaktorek odnalezionej publikacji, wyraźnie dążących do graficznego wyodrębnienia tekstów źródłowych czarnym tłem. Wiemy natomiast, że zbiór ten został znaleziony w postaci drukowanej w jednym z tych dziwnych urządzeń o nieokreślonej funkcji, których pełno wokół nas, a które podłączone do prądu pozyskiwanego z energii słonecznej działają nieustannie do dziś, choć nie do końca wiadomo co one robią i co robić miały. Było to w ruinach sanatorium Brehmera w Sokołowsku, których rekonstrukcja rozpoczęła się w roku 2011 i nigdy nie została ukończona.

Wiemy wreszcie, że w roku 2019 grupa przyjaciół i znajomych, w sumie dziewięć osób, zdecydowała się wykorzystać tzw. środki publiczne (cokolwiek miałoby to znaczyć – to pozostawiamy do rozstrzygnięcia historykom) w celu zorganizowania serii wydarzeń mającej na celu zbadanie relacji między muzyką a medycyną. Nazwali ten projekt Musica Sanae i w jego ramach zorganizowali trzy wydarzenia w Neapolu, Sokołowsku oraz Berlinie. Wydaje się, że poniższy materiał był w znacznej mierze związany z tym przedsięwzięciem. Co ciekawe, jego część trafiła do bliźniaczej publikacji, w języku niemieckim, której wydawcą był magazyn „Positionen”. Wiemy też, że projektu nie udało się rozliczyć, że zakończył się skandalem i że polską publikację planowano przynajmniej przez kolejne 15 lat i ostatecznie nie udało się jej zrealizować. Skąd jednak ten pomysł? Dlaczego medycyna? Dlaczego nie geografia czy astrologia? Jak brzmiały zrealizowane wówczas koncerty? Czy wydarzenia te odnosiły się jakoś do nadchodzącej katastrofy – wspierając ją czy jej przeciwdziałając? Tego wszystkiego już się nie dowiemy i dziś, rzecz jasna, nie ma to już żadnego znaczenia.

Co ma jednak znaczenie, to fakt, że stanowi on wgląd w bliską końcowi nowoczesności wizję jej historii i przyszłości. Czasem zresztą prawdziwą, choć nie zawsze pewnie zamierzoną – odnotujmy, że zespoły badawcze ustaliły, iż w owym okresie triumfy święciła swobodna dystrybucja muzyki we wspomnianym „Internecie”, zaś w zbiorze tym muzyki prawie nie ma, jakby redaktorzy przeczuwali nasze współczesne problemy z tym archaicznym pojęciem, współczesny nacisk na praktyki dźwiękowe, mowę, nawoływania, eksperymenty i oczywiście otaczającą nas gmatwaninę szumów i hałasów urządzeń.

Musimy więc rozczarować tych z naszych Czytelniczek i Czytelników, które i którzy mieli nadzieję dowiedzieć się z niniejszej publikacji czegoś na temat „kompozytorów” oraz „wykonawców” muzyki na początku XXI wieku. Publikacja ta raczej nie przybliży nas też do zrozumienia dlaczego zaledwie kilka dekad później muzyka faktycznie zniknęła, nikt jej już nie tworzył, nikt jej nie wystawiał, nikt jej nie uprawiał ani się nią nie dzielił. Pozostają nam obrazy, które znaleźliśmy w formie drukowanej.

Być może odpowiedź na pytanie o losy tzw. kompzytorów dadzą kolejne maszyny badawcze, które umożliwią jeszcze bardziej wnikliwe badanie zachowanych śladów historii kultury planety Ziemia początku XXI wieku. I tylko w zawieszeniu pozostaje pytanie, czy te maszyny, które dziś nas otaczają, samozasilające się ale kompletnie afunkcjonalne, nie są dzisiejszym odpowiednikiem zakaszlanego, zaflegmionego George’a Maciunasa?

Delta Wisły, 2084