Na bieżąco

Prasówka 10.09.2017

Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.

Redakcja / 10 wrz 2017

Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej  rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.

1.

Wydarzeniem tygodnia była niewątpliwie rozmowa Moniki Pasiecznik z Jerzym Kornowiczem. Rozmowa bardzo smutna. Ciężko się nie zasmucić, gdy w przededniu pierwszej edycji festiwalu pod nowym kierownictwem dyrektor zapowiada, że następne edycje „będą nieco mniej radykalne”. Ciężko też nierozczarowania odpowiedziami Kornowicza na pytania o wciąż zbyt mały udział twórczości kompozytorek w programach koncertów – choć rozmowa dotyczy m.in. Ashley Fure i Rebecci Saunders, to liczby pozostają nieubłagane: wciąż na WJ słyszymy w przytłaczającej większości kompozycje mężczyzn, a zamówienia składane przez festiwal tylko to pogłębiają. Nowy dyrektor WJ tyle mówi o społecznym kontekście funkcjonowania awangard, a odwraca wzrok od społecznego kontekstu dyskryminacji kompozytorek przez środowisko muzyczne. Kornowicz chyba też nie w pełni zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką szansę marnuje WJ, podtrzymując te proporcje w chwili głębokiej debaty na ten temat w zachodnich kręgach muzyki współczesnej. Ale smuci też to, że Monika Pasiecznik przeprowadzając tę rozmowę nie zdecydowała się otwarcie ustawić swojej pozycji jako kuratorki jednego z koncertów – „Série Rose”, który zostaje zresztą w rozmowie wspomniany. Widoczna w pytaniach krytyka tylko zyskałaby na ciężarze.

http://www.dwutygodnik.com/artykul/7341-jesien-nieco-mniej-radykalna.html

2.

Kolejne polskie czasopismo akademickie z sukcesem podejmuje zagadnienia sound studies (jak również kolejne dostępne w wersji cyfrowej, co w 10. rocznicę upowszechnienia się e-papieru powinno być powszechnie obowiązującym standardem). Pod okiem Anny Nacher (której bardzo dobry tekst wprowadzający w tematykę znajdziecie w publikacji towarzyszącej nie do końca udanej wystawie „Przesilenia” katowickiego BWA ) powstały teksty doskonale rezonujące z wątkami z Glissanda #31. Tomasz Misiak tropi polskie wątki badań nad dźwiękiem. Konrad Sierzputowski na temat nowej sensualności spogląda z perspektywy prac Petera Ablingera, Dimitrija Morozowa i Pendulum Choir.  Magdalena Zdrodowska zastanawia się nad wizualną obecnością amplifikatorów dźwięku w kontekście badań nad tożsamością społecznością niesłyszących (tu nie możemy nie przywołać Ryoko Akamy wykorzystującej aparaty słuchowe jako żródło w swoich instalacjach i koncertach).

http://www.ejournals.eu/Przeglad-Kulturoznawczy/2017/Numer-1-31-2017/

3.

Tymczasem współpracująca z nami czasem Ewa Chorościan na łamach zaprzyjaźnionej „Meakultury” odkrywa i przypomina nieznanego szerzej pioniera muzyki mikrotonowej , Jörga Magera, żyjącego w latach 1880–1939 (ach, jaka szkoda, że nie wiedzieliśmy o nim podczas redakcji #17!). Niemiecki kompozytor i organista zainteresował się tematem podczas gdy kościelne organy, na których grał, pod wpływem temperatury rozstroiły się aż do ćwierćtonów. Zainspirowany lekturą Busoniego i Schönberga, wynalazkiem radia oraz spotkaniami z Hábą oraz Wyszniegradzkim w rozgorączkowanym Berlinie lat 20., Mager zaczął konstruować szereg instrumentów. Pierwszym był Sferofon, operujący tonami różnicowymi i sterowanymi korbką przy wykresie częstotliwości, umożliwiając podział oktawy na 72 części i glissandowe przejścia. W kolejnym jego wcieleniu, Sferofonie (prezentowanym w Donaueschingen w 1926 roku) doszły filtry barwowe, a w Kurbelsferofonie – pedały kontrolujące dynamikę i manuł pozwalający na osiągnięcie konkretnych mikrotonów. Mager marzył o strojenie dusz ludzkich i wiosenne kaskady dźwiękowe w publicznym systemie sferofonicznych wież, jednak historia Niemiec potoczyła się w zgoła innym kierunku. W tym samym numerze „Meakultury” znajdziemy także recenzję Body-Opera autorstwa Ewy oraz jej wywiad z kompozytorem, no ale nie możemy w kółko linkować do jednego twórcy ;)

http://meakultura.pl/edukatornia/jorg-mager-zapomniany-wynalazca-instrumentow-i-pionier-mikrotonowosci-1853

4.

Muzyka klubowa polskich obszarów wiejskich tworzy w powszechnej opinii obraz paradoksalny: pozostając zjawiskiem niemal zupełnie nieznanym, naznaczona została charakterystyką bardzo silnie stereotypową. Do źródła owego stereotypu – mekki klubowiczów i synonimu określonego typu muzyki dyskotekowej, czyli położonej w Wielkopolsce wsi Manieczki, dotarł w tym roku Kolektyw Terenowy. Zaczątki etnograficzno-artystycznych badań (jak i Wixawagena) grupy można było podziwiać na ostatniej wystawie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, a o samym fenomenie Manieczek członkowie kolektywu opowiedzieli na łamach Krytyki Politycznej Szymonowi Maliborskiemu. Wywiad to zarazem opowieść o historii Manieczek (o tym, w jaki sposób bywalcy legendarnego klubu Ekwador rysowali pozytywny obraz potransformacyjnej Polski), jak i teraźniejszym statusie imprezy, która mimo swojego rodzinnego wymiaru, promieniuje na publiczność międzynarodową. Nie będzie też chyba nadużyciem stwierdzenie, że to kolejny przykład afirmujący propagatorski sukces Manieczki Dance Mission, której badawczo-animatorski program  w obydwu wymiarach realizowany jest z jednakowym powodzeniem.

http://krytykapolityczna.pl/kraj/manieczki-polska-historia-sukcesu/

5.

W tym tygodniu zmarł lider Can, basista Holger Czukay. Bartek Chaciński opublikował obszerną, w zasadzie niepublikwowaną, przekrojową rozmowę z muzykiem sprzed lat: o dzieciństwie w Gdańsku, młodości w podzielonym Berlinie, inspiracjach zespołu muzyką amerykańską i kulturowym klimatem roku 1968, projektach po jego rozwiązaniu. W rozmowie z Kek-W dla factmag, czukay opowiada szczególnei dużo o wpływie studiów u Karlheinza Stockhausena na jego podejście do muzyki i technologii – a także o zakradaniu się do domów znanych brytyjskich muzyków. Michelangelo Matos w swoim portrecie dla NPR skupia się na wpływie Can na brytyjski post-punk, rave i pochodne, a także na współczesne nawiązania do ich twórczości. Natomiast Andy Beta zbiera różne, niekiedy nieco zapomniane epizody twórczości Czukaya, skupiając się przede wszystkim na jego działalności poza Can.

http://polifonia.blog.polityka.pl/2017/09/06/holger-czukay-rewolucjonista-z-gdanska/
http://www.factmag.com/2017/09/06/holger-czukay-interview/
http://www.npr.org/sections/therecord/2017/09/06/548955213/mapping-the-vast-influence-of-holger-czukay-alchemist-of-krautrock-legends-can

https://pitchfork.com/thepitch/holger-czukays-best-moments-in-can-and-beyond/

6.

Oli Warwick rozmawia z Sote, czyli Ata Ebtekarem – jednym z najbardziej znanych irańskich muzyków elektronicznych, który wystąpił m.in. na ostatnich edycjach festiwalu CTM oraz krakowskiego Unsoundu. Ebtekar opowiada o propagowaniu eksperymentalnej muzyki elektronicznej w Iranie, o swoim nowym albumie, improwizacji, o życiu. Ebtekar wyjeżdżał dwukrotnie za granicę, gdzie rozwijał swoje doświadczenia i kontakty, co zaowocowało stworzeniem w 2014 roku SET Festivalu. Zaangażował i uaktywnił nie tylko młodych artystów, ale też tych dobrze znanych. Spotkał się ze świetnym przyjęciem, otwarciem na muzykę ludzi różnych zawodów i warstw społecznych. Więcej, w tej ciekawej rozmowie:

http://www.factmag.com/2017/09/03/sote-iran-ata-ebtekar-interview/

7.

W zeszłym tygodniu pisaliśmy o odgłosach zwierzęcych ogonów, dziś o pełni brytyjskiego archiwum dźwiękowego, zawierającego obecnie w przybliżeniu 6,5 miliona nagrań. Pośród dźwiękowych zdobyczy British Library – począwszy od fonograficznych rejestracji końca XIX wieku, na najnowszych wspomnieniach dźwiękowych skończywszy –  znajdują się liczne nazistowskie komunikaty radiowe, zapisy dźwiękowe kaukaskiej sonosfery sprzed rewolucji 1917 roku czy nagrania głosowe ważniejszych osobistości minionego stulecia. Żeby zapobiec zniszczeniu i rozpadowi tych unikatowych nagrań, zespół kierowany przez Willa Prentice’a rozpoczął trzy lata temu proces digitalizacji całości zbiorów, dzięki czemu dziś online dostępnych jest już 90 tys. darmowych nagrań. Rozliczne rodzaje formatów dźwiękowych od  początku historii fonografii porażają jednak ilością i różnorodnością, miejmy więc nadzieję, że brytyjscy archiwiści podołają wyzwaniu i na czas uratują przed rozpadem jak największy odsetek światowego dziedzictwa.

https://www.wired.co.uk/article/british-library-sound-archive

 

(db, am, mp, ms, jt, jz)