Prasówka 17.12.2019
Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.
1.
Kończą się jesienne festiwale, zaczynają podsumowania. Zanim jednak oddamy się lekturze końcoworocznych rankingów i przeglądów (sami przygotowujemy dla Was subiektywne zestawienie-niespodziankę, ale o tym niebawem), przyglądamy się reakcjom na październikowe koncerty Ad Libitum. Całkiem niedawno na naszych łamach ukazała się relacja Jana Topolskiego i debiutującej u nas Andżeliki Tracz. Festiwal wnikliwie zrecenzowała także Monika Pasiecznik na łamach grudniowej „Odry” (przedruk na blogu autorki). Krytyczka w swoim tekście pod wdzięcznym tytułem Energia płynie nie tylko kablami pokrótce przedstawia tegoroczne fajerwerki, a tych w edycji poświęconej elektronice było całkiem sporo. Analizuje muzyczne spotkania na scenie, w tym alchemiczno-konstruktywistyczny występ Katarzyny Dudy, Krzysztofa Knittla i Marka Chołoniewskiego oraz „nieśmiały” koncert zespołu festiwalowego w składzie: Teoniki Rożynek (elektronika, syntezatory), Żaneta Rydzewska (klarnet, elektronika), Aleksandra Kaca (fortepian, elektronika), Tomasz Gadecki (saksofony), Marcin Bożek (gitara basowa), Michał Gos (perkusja). Autorka docenia młodzieńczego ducha unoszącego się podczas występu legendarnej grupy Musica Elettronica Viva (Frederik Rzewski, Alvin Curran i na internetowych łączach Richard Teitelbaum), a my troskę o młodych słuchaczy, których festiwalowi przybywa.
https://www.pasiecznik.wordpress.com/2019/12/05/ad-libitum-2019/
2.
Radical Polish Ansambl – połączenie tradycyjnej ludowości i awangardy z pierwiastkiem muzyki klasycznej. W rozmowie opublikowanej na łamach Dwutygodnika, prowadzonej przez Michała Wieczorka, Michał Brzozowy i Maciej Filipczuk opowiadają o początkach zespołu, inspiracjach twórczych oraz o sposobie, w jaki łączą brzmienie różnych, na pozór odległych od siebie, kultur muzycznych. Przedstawiają swoją wizję muzyki wywodzącej się z ludowości. Zarówno Brzozowy, jak i Filipczuk podkreślają, że proces formowania się kultury polskiej przebiegał w środowisku wielu obcych języków, o czym dziś często się zapomina. W końcu odnoszą się do występującego w nazwie grupy radykalizmu. Mówią o jego przejawach i rozumieniu tego terminu we współczesnej Polsce. „Innymi słowy, chcemy odebrać słowa »radykalność« i »polskość« grupom, które je zawłaszczają” – mówi Brzozowy. Filipczuk natomiast wskazuje przykłady, które potwierdzają ich przekonanie, że klasyczna nauka gry na instrumencie nie wyklucza wykonywania dzieł ludowych. Jak sam podkreśla – „Istnieje problem mentalny, że nie da się jednocześnie uczyć grania klasycznego i ludowego”, a zatem wszystko zależy od naszej otwartości na nowe połączenia i brzmienie… niekoniecznie tradycyjne? My pozostajemy otwarci i z niecierpliwością czekamy na numer „Glissanda” poświęcony muzyce tradycyjnej.
https://www.dwutygodnik.com/artykul/8608-polska-klasyczna-radykalna.html
3.
Z powyższym wywiadem ciekawie współbrzmi tekst Nyshki Chandran o muzyce powstającej obecnie w Indonezji (ku której zerkamy coraz częściej przygotowując numer jej poświęcony). Tu również poruszane są kwestie transu, obrzędowości i tradycji. Działalność trzech zespołów znanych już poza granicami (Senyawa, Gabber Modus Operandi i Setabuhan) pozwala prześledzić, jak to co tradycyjne łączy się z wpływami współczesnymi oraz jak lokalne i swojskie wchodzi w dialog z globalnym i obcym. Pojawia się też istotne zastrzeżenie, że nie ma jednej lokalności, co w przypadku wyspiarskiego kraju jest tym wyraźniej odczuwalne, a twórcy chętnie sięgają do różnych specyficznych nurtów i mieszają ze sobą elementy (nie tylko dźwiękowe, ale też odwołania do konkretnych obrzędów czy sztuk walki). Pojawia się oczywiście pytanie, czy ta muzyka jest indonezyjska i jeśli tak, to w jaki sposób, w jakiej mierze? Tak mówi o tym Rully Shabara, wokalista Senyawa i Setabuhan: „nie promujemy kultury indonezyjskiej, ale tworzymy coś innego opierając się na własnych pomysłach. Celem jest zatarcie linii tradycji, tak by nie można określić, skąd pierwotnie ta muzyka pochodzi”.
https://www.residentadvisor.net/features/3551
4.
Rośliny krzyczą z braku wody? Grupa naukowców z Uniwersytetu w Tel Awiwie opublikowała preprint wyników eksperymentu, dotyczącego wpływu stresu środowiskowego na dźwięki emitowane przez pomidory i tytoń. Sygnały o częstotliwości w przedziale ∼20-100 kHz powstają prawdopodobnie na skutek formowania się i pękania baniek powietrza w tkankach odpowiedzialnych za transport wody. Zwierzęta odbierające pasmo ultradźwiękowe (niektóre ssaki i owady) mogą usłyszeć „głos” roślin z odległości od 3 do 5 metrów. Mowa więc o komunikowaniu się roślin z otoczeniem za pośrednictwem dźwięków. Kontynuacja tego kierunku badań może w przyszłości poszerzyć katalog narzędzi wykorzystywanych w diagnozowaniu stanu środowiska naturalnego. Należy przypomnieć tu krytyczny głos Moniki Gagliano z University of Western Australia, która postuluje rozróżnienie między sonifikacją biofeedbacku rośliny, będącą tworzywem wielu kompozycji elektronicznych a wsłuchiwaniem się dźwięki rzeczywiście przez roślinę emitowane. Tymczasem na albumie Songs for Plants Magdy Drozd, wydanym w zeszłym tygodniu przez Präsens Editionen obok syntezatorów, nagrań terenowych, skrzypiec, gitary i głosu znajdziemy przetworzone dźwiękowe reprezentacje opuncji.
https://www.biorxiv.org/content/10.1101/507590v4.full#F1
http://www.self-titledmag.com/magda-drozd-songs-for-plants-premiere/
5.
Cóż, w dobie globalnego ocieplenia i szóstego masowego wymierania gatunków wiadomości z zakresu ekologii akustycznej są w stanie przebić się nawet do programów publicystyczno-komediowych. W zeszłym tygodniu media z całego świata opisywały historię wykorzystania dźwięków żywej rafy koralowej do odbudowy rafy obumarłej. Wykorzystane nagrania terenowe przyciągnęły część organizmów, stając się impulsem do regeneracji. Jeśli spojrzymy na to z szerszej perspektywy – oto mamy do czynienia z aktywną próbą odbudowy środowiska, wychodząc od protezy nisz akustycznych, protezy, która docelowo ma się rozpuścić w przywróconej do zdrowia tkance sonicznej. Artykuł, który przybliżył działania akustyczne na terenie Wielkiej Rafy Koralowej ukazał się w „Nature Communications” i został stworzony przez cały obszerny zespół badawczy. Opisuje efekty działań skierowanych w stronę ryb, a także przybliża proces samego eksperymentu – od wykonania nagrań, poprzez wybór miejsc przeprowadzania eksperymentu, po procedurę emisji dźwięków.
https://www.nature.com/articles/s41467-019-13186-2
6.
Zasypani typowymi muzycznymi podsumowaniami dekady i nieco zmęczeni upolitycznieniem już chyba każdej dziedziny życia, polecamy uwadze… kolejne zestawienie, uwzględniające pojawienie się nowych zjawisk społecznych w muzyce tanecznej. Tym razem jednak czekają na nas dobre wiadomości. W jedenastu punktach Kamila Rymajdo i Jemima Skala opisują, jaką metamorfozę we właśnie przechodzącym do historii dziesięcioleciu przeszła scena klubowa – od późnokapitalistycznej, nastawionej na zysk i produkującej masowo kolejne muzyczne wydarzenia, przez coraz mocniej zainteresowaną kwestiami klimatycznymi, poruszającą tematy dostępności i reprezentacji, po świadomą wad systemu, zwracającą uwagę na potrzebę równego traktowania mniejszych i większych artystów oraz labeli. Muzyka w tym kontekście zaczyna nabierać nowego, zaangażowanego znaczenia. Jako kolektyw wspierający inicjatywy wymienione w tekście (chociażby kwestie podniesione we wspólnym cyklu z Oramics) mówimy na to – i bardzo dobrze!
https://mixmag.net/feature/11-ways-dance-music-got-more-ethical-this-decade
7.
Bardziej niż dzieli, disco polo łączy Polaków. Nie każdy lubi, ale każdy wie o co chodzi. Należy więc brać je na poważnie. Nawet, a zwłaszcza wtedy, gdy komuś się to nie podoba. Wniesienie tego fenomenu do stołecznego Muzeum Etnograficznego w ramach kuratorowanej przez Bartosza Wójcika i Monikę Borys wystawy Disco Relaks – oto nie tyle dowód, co naturalna kolej rzeczy. Nie jest to jednak wystawa o gatunku muzycznym, a o emocjach, niespełnionych pragnieniach, manifestach i przeobrażeniach, również ustrojowych. Taką interpretację, nie tylko ekspozycji, ale i stylistyki (stylu życia?) w ogóle proponuje Jakub Gawkowski w relacji dla Magazynu „Szum”. Oprócz kryteriów odnoszących się do samej wystawy, autor analizuje też fakt jej zaistnienia we wspomnianej instytucji. Wychodzi on nawet poza niewielką przestrzeń Disco Relaksu do innych sal Muzeum i podkreśla zgrzyt, jaki odczuł poprzez obecność sąsiadki, czyli Biblii Pauperum poświęconej sztuce ludowej, nieprofesjonalnej i art-brut. Co jednak ważniejsze, Gawkowski zagłębia się w sedno-polo, w swoich rozważaniach wychodząc daleko poza świat muzyki, aż do pojmowania ojczystego disco jako idei politycznej, a przynajmniej karty przetargowej na jej polu. Najważniejszym pozostaje to, aby wobec disco polo stanąć razem i równo. I wszyscy ręce w górę!
(am, at, jam, mk, ng, pt, wz)