Prasówka 24.08.2020
Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.
1.
Prasówkę rozpoczynamy trochę nienormatywnie – podcastem. Dyskusja wokół dramatycznej sytuacji społeczności LGBT+ w Polsce trwa i wychodzi poza granice kraju. Niedawno festiwal Unsound zorganizował panel dyskusyjny online na temat m.in. przełożenia queerowości na wartości, którymi kieruje się scena klubowa. O obecnych realiach w Polsce w końcu pisze też muzyczna prasa zagraniczna, konkretnie „Resident Advisor’’, który oprócz włączenia podcastu w annały swojego soundclouda, dodaje (krótki) opis i link do petycji. Ponadnarodowy klubowy sense of community, którego trochę jednak w Polsce brakuje, opisał już kilka tygodni temu Paweł Klimczak na łamach „Poptown’’. Na tym samym portalu ukazał się również jego wywiad z Avtomatem, znamienny, bo złożony z dwóch rozmów: przed i po wydarzeniach na Krakowskim Przedmieściu. Polecamy uwadze.
Poland’s LGBTQ+ Community In Arts & Activism
AVTOMAT o queerowej scenie klubowej i byciu zatrzymanym przez policję
2.
Po okresie przewidywań i proroctw, życie muzyczne zaczyna praktycznie konfrontować dysputy sprzed kilku miesięcy na temat tego, jaki będzie jego kształt w dobie nieustającej pandemii. Wydarzenia offline wracają, choć ostrożnie i z dystansem. Wraz z nimi powoli pojawiają się również osądy słuchaczy – w tym relacja z Virgin Money Unity Arena, czyli pierwszego miejsca koncertowego w Wielkiej Brytanii zbudowanego specjalnie z myślą o social distancing. Wysłannik „Stereogum’’, Will Richards, zdaje sprawozdanie z lokacji, która do tej pory funkcjonowała tylko jako fantazja na temat pandemicznego życia koncertowego. Od tego, co działo się na scenie, o wiele ciekawsze okazuje się to, co przed nią. Rzędy ogrodzonych platform, każda mieszcząca po pięć osób i każda oddzielona, kanonicznymi już, dwoma metrami dystansu. Przerzedzone kolejki (choć pole pomieściłoby i 40 tysięcy osób, w tych warunkach przebywa ich tylko dwa i pół tysiąca), hektolitry płynu dezynfekującego, ale i niesamowita sprawność w przemieszczaniu się. Dziennikarz zaskoczony jest nie tylko tym, że brakowało mu publicznego śpiewania wraz z tłumem na koncercie, ale też faktem, że ten rozparcelowany tłum świetnie współpracuje ze służbami i podchodzi poważnie do wszystkich wytycznych. A więc – można.
Here’s What A Concert At The UK’s New Socially Distanced Venue Is Really Like
3.
Niedługo i w Polsce nadejdzie czas na podobne do powyższego sprawozdania. Pracując na ich pozytywny wynik, można skorzystać na przykład z broszurki stworzonej polskie środowisko klubowe, pod którą podpisała się już znaczna i znacząca liczba rodzimych klubów oraz kolektywów. Byleby w tę stronę, a nie w podobną do tej, którą nieprzyjemność miał opisać Julek Ploski. Przywołany statement w postaci 16 zaleceń dla organizatorów i uczestniczek życia klubowego jest ważnym sygnałem ze strony społeczności klubowej, która radzić musi sobie sama. Choć scena muzyczna nie doczekała się ze strony polskiego rządu żadnego dedykowanego programu wsparcia, ją również obowiązują konkretne, surowe wytyczne. A za Kanałem La Manche? Środowisko klubowe ma swoje stowarzyszenie (Night Time Industries Association), a brytyjski rząd oferuje (lepiej późno niż wcale) 1, 57 miliarda funtów dla kultury, w tym również klubowej. „The Guardian’’ opisało sytuację tego sektora oraz dopytało o jego trudności, nie tylko finansowe. Okazuje się, że w przypadku wielu z tych klubów, które w ogóle zdołały przetrwać lockdown, zmieniono ich profil. Przyciszono muzykę, zmniejszono liczbę BPM-ów, rozstawiono stoliki i zaczęto serwować street food. Brzmi znajomo, w końcu i kluby w Polsce miały/mają swoją „fazę ambientu do falafla’’. Innym wyzwaniem jest pytanie o pochodzenie i tożsamość muzyki klubowej na Wyspach. Według rozmówcy, Luke’a Cowdreya, to czas na zrestartowanie „wybielonej’’ sceny i szansa na wyraźny powrót do korzeni.
We lost the love: UK nightclubs using Covid crisis to reassess scene
4.
Może i muzyka klasyczna powinna dokonać podobnego restartu, czy też zaktualizowania? Według piszącego na łamach „The Attic’’ Andreia Rusu, po wstrzymaniu oddechu na tak długo, klasyka nie może po prostu ot tak wrócić sobie do zwyczajnego funkcjonowania. W międzyczasie, zbyt wiele się przecież zdarzyło. Przede wszystkim wydarzenia związane z ruchem Black Lives Matter oraz towarzyszące im dyskusje, w tym o miejscu dla niebiałych twórców w klasycznych kanonach. Po tym wszystkim co się wydarzyło, niektórzy otwierają swoje sale Beethovenem i Bachem (Wiedeń), a inni twórczością Afroamerykanów: Williama Granta Stilla i George’a Walkera (Amsterdam). Od tego rozdźwięku rozpoczyna się wciągająca i wielowątkowa dysputa wokół przewinień i wyzwań dla muzyki klasycznej, ale też jej własnej istoty i roli w świecie przyszłości. Przede wszystkim jednak wyzwania i wezwania do równości, pełnej reprezentacji, ale też budowania wspólnot w miejscu subiektywnych doświadczeń indywidualnych odbiorców. Choć sam autor zdaje sobie sprawę z tego, że kanony nie tak łatwo wyrzeźbić na nowo, poszukuje konkretnych powodów obecnego stanu rzeczy. Podąża esejami Jamesa Baldwina, ich krytyką autorstwa Teju Cole’a, aż wreszcie pojęciem eskapistycznej roli muzyki i – przeskoczywszy i przez Debussy’ego, i przez Messiaena – jej przełożeniem na twórczość Williama Dawsona.
5.
Trwająca pandemia oraz protesty ruchu Black Lives Matter stały się również impulsem do kompleksowej analizy rasowych ram narracji na temat muzyki – od historii muzykologii i szkolnictwa muzycznego po dzisiejsze dyskursy i instytucje produkcji wiedzy. Polecaliśmy we wcześniejszych prasówkach m.in. mocny wywiad z DeForrestem Brownem Jr., czy wezwanie Tony’ego Herringtona do przepisywania historii muzyki ekserymentalnej. Tym razem proponujemy tekst Jacqueline Warwick, która przygląda się dyskusjom wokół przeprowadzonej w zeszłym roku z podobnych pozycji krytykę teorii muzyki Heinricha Schenkera przez Petera Ewella. Warwick przygląda się odpowiedziom – na czele z niemal monograficznym numerem „Journal for Schenkerian Studies” oraz oburzeniu jakie ten numer wywołał. Ostatecznie Warwick wzywa do głębokiej reformy akademii.
Ewell-SMT-Plenary from Philip Ewell on Vimeo.
Music education has a race problem, and universities must address it
6.
To również czas na dyskusje o wspólnotowości. Na łamach „Electronic Beats” przeczytać można, co na temat muzyki w kontekście wspólnoty, społecznych nierówności i błędnego upolityczniania myślą 8LENTINA i Lara Sarkissian, współtworzące kolektyw wydawniczy Club Chai. Stanowi to drugą część tekstu wokół instalacji Hajry Waheed. W zależności od języka, w kontekście którego ma miejsce interpretacja słowa „hum”, można je przetłumaczyć zarówno jako „my” (język urdu), jak i „szum”, „nucenie” (język angielski). Eksponowana aktualnie we frankfurckiej sali wystawienniczej Portikus instalacja dźwiękowa HUM wykorzystuje ową dwuznaczność. Buduje pozbawioną słów narrację opartą o osiem nuconych „pieśni oporu” z Azji Południowej, Centralnej i Zachodniej oraz z Afryki. Według artystki nucenie „jest formą wypowiedzi możliwą nawet wtedy, gdy nasze usta zostały zamknięte siłą” i stanowi swego rodzaju kotwicę w niespokojnych czasach, wyraz wspólnoty w proteście. W to, jak instalacja wygląda oraz jak wygląda z nią obcowanie zagłębia się Jocelyn Yan. Tekst plastyczny, wielowymiarowy i godny polecenia nawet dla tych, którzy w najbliższym czasie nie planują wycieczki do Niemiec.
Hajra Waheed’s Sound Installation Amplifies the Hums of Unheard Voices
7.
Zarówno w kalendarzowym sierpniu, jak i tym miejscu prasówki, już naprawdę nikogo nie musimy przekonywać, że rok 2020 to pasmo wyzwań. W muzycznych realiach zdecydowanie też. Istnieją jednak muzycy, którzy zdają się radzić sobie zupełnie dobrze. A nawet i tacy, którzy już teraz mają na swoim koncie cztery premiery płytowe, wszystkie wydane tylko w tym roku. Ale by tego dokonać, trzeba być po prostu Wacławem Zimplem, którego artystyczną biografię oraz dokonania podsumowuje Bartosz Nowicki. Autor nie pierwszy raz zwraca się w stronę poznańskiego multiinstrumentalisty (ale przede wszystkim klarnecisty!). Jednak tym razem, już nie na swoim zamkniętym blogu raz uchem /raz okiem, a na łamach „Dwutygodnika”, dziennikarz opisuje pewien plan. Plan, który Zimpel konsekwentnie realizuje z jak największym powodzeniem. Nowicki podkreśla charakterystyczne dla muzyka czerpanie inspiracji z tradycji często (pozornie) odległych od siebie kultur oraz łączenie ich z brzemieniem elektronicznym. Wspomniana została także współpraca z artystami takimi jak Ken Vandermark, Hamid Drake czy Shackleton, z którym spotkanie i wspólna improwizacja podczas festiwalu Unsound, zaowocowała albumem Primal Forms. W świetle artykułu Nowickiego, zatem muzyk jawi się nie tylko jako sprawny instrumentalista, ale również jako improwizator i artysta, który czerpie z zebranego dotychczas doświadczenia na tyle umiejętnie, że z wielką swobodą realizuje wcześniejsze założenia i cele.
8.
Dla innych muzyków, przestój 2020 roku okazał się z kolei okazją do swoistych porządków. Phil Elverum, nagrywający w ostatnich latach przede wszystkim jako Mount Eerie, odkurzył w tym roku swój wcześniejszy alias The Microphones i wypuścił nowy materiał, w formie 45-minutowej pieśni-eseju The Microphones in 2020, w której powraca do swojej młodości, kreśli historię The Microphones i zastanawia się z perspektywy czasu nad znaczeniem tego okresu swej twórczości. W podobnie obszernym, meandrującym, dygresyjnym tonie, wywiad z Elverumem dla „Interview Magazine” przeprowadził Conor Williams. W rozmowie pojawiają się zatem nie tylko wątki dotyczące nowego materiału i generalnie powrotu do The Microphones, lecz również innych wydawnictw Elveruma, jego marzeń o twórczości i karierze filmowej (zob „fotograficzny” „teledysk” do nowego materiału), tegorocznej pandemii, czy twórczości Jacka Kerouaca. Dla niektórych z pewnością będzie to hermetyczna rozmowa, lecz jeśli zasłuchiwali(ły)ście się kiedyś w The Glow Part 2 – warto. I tak najważniejszy esej na temat The Microphones – poniżej.
9.
My zaś od dawna staramy się śledzić wschodnią scenę muzyczną, ale niektórzy robią to lepiej i pilniej – tym razem trzeba docenić Jakuba Knerę, który na łamach „Nowe Idzie od Morza” umieścił przegląd Nowa dziwna Rosja. Roi się tu od ciekawych albumów opisanych jak zwykle soczystym i giętkim językiem (czyżby to polskojęzyczny debiut „jukstapozycji”?). Wszystko zaczyna się surrealistycznej rzeczywistości Kate NV (Jekateriny Szyłonosowej), dzięki której autor płynnie przechodzi do solowego projektu Inturist (Jewgienij Gorbunow) i zespołu ГШ (Glintshake), którego Gibkiego grafika określa jako „najciekawsze gitarowe wydawnictwo roku”, a że sierpień za pasem, to nie są to czcze deklaracje. Kolejni omawiani artyści to m.in. elektroniczne Obiekty i srieda Andreya Lee, syntezatorowe Pilgrimage X.Y.R., dowcipne Hairy Finger & Invisible Clarnets Jewgienija Kukowierowa oraz osobliwie folkowe Kuraż Miszy Sułtana i Juice Oh Yeah. Polskim akcentem jest singiel zespołu Brom we współpracy z japońskim trębaczem Toshinori Kondo, wydany w Bocian Records, równie interesujący noisowo jak ich własny album Dance with an Idiot. Dla mnie osobiście najciekawszy okazał się ambientowy i zamglony zapętleniami pejzaż namalowany przez Iwana Zołoto na Ghosting. Knera zarówno ten album, jak i pozostałe, umieszcza na tle szerszych kontekstów stylistycznych (tu: Basinski i Desintegrated Loops), jak i własnych skojarzeń (tu: posmak pustki), przez co tym bardziej zachęca by pójść za nim jako przewodnikiem. Przy okazji można nadrobić, co się obecnie dzieje na alternatywnej scenie rosyjskiej, pójść tropami zespołów i wytwórni.
(zebrali: ng, mk, am, jt, mu)