Zosia Hołubowska
1. Czy pamiętasz moment, w którym zainteresowałaś się technologią/sprzętem, który jest ci obecnie najbliższy? Jak to się stało, że poszłaś tą ścieżką? Napisz kilka słów o tym, czym się zajmujesz.
Obejrzałam dawno temu takie wideo z live Imogen Heap, która całą kompozycję oparła na loopach. I to badzo ukształtowało moje myślenie o kompozycji. Chociaż sprzęt, którego używam, i technologie, które mnie pociągają, się zmieniają, to jednak to myślenie w kategorii aranżowania fraz ciągle mi zostało. W muzyce elektronicznej pociąga mnie niezależność, od innych członków zespołu, od teorii muzyki, od konwencji. Jedna osoba, z jednym keyboardem, może zrobić wszystko. Zajmuję się performansem dźwiękowym i buduję też instalacje które badają queer jako metodologię w tworzeniu dźwięku. Czy queer jakoś brzmi? Co to znaczy queerowe podejście do muzyki? W praktyce oznacza to, że robię sobie w kącie dziwaczne rzeczy i mieszam słowiańską magię, syntezatory i queer. Piszę o tym doktorat na Akademii Sztuki we Wiedniu, studiuję też sonologię na Królewskim Konserwatorium w Hadze. Prowadzę Sounds Queer?, latające laboratorium syntezatorowe i należę do Oramics. Występuję solo jako Mala Herba.
2. Czy mierzyłaś się kiedykolwiek ze stereotypami w swojej głowie? Dziewczyny często powtarzają, że na początku borykały się z wewnętrznym przekonaniem, że sprzęt nie jest dla kobiet. Jak można pokonać taką blokadę?
Moim problemem jest bardziej pochodzenie klasowe i małomiasteczkowe. Do 27. roku życia sobie wmawiałam, że za wysokie progi na kozie nogi, że gdzie mnie tam. Myślę też, że w tym patriarchalnym porządku nie ma miejsca na popełnianie przez dziewczynki błędów. Jeśli już czegoś próbujesz, nawet po raz pierwszy, to musi ci od razu wyjść idealnie, a jeśli nie, to znaczy, że się nie nadajesz. Bzdura. Pierwszych 10 bitów, czy czego tam, będzie do chrzanu. A ten 11. będzie już spoko. A ten setny będzie super. Więc przede wszystkim dawajmy sobie same wsparcie, czułość i cierpliwość.
3. Jaka jest twoja aktualna dźwiękowa obsesja/zajawka, na czym się obecnie skupiasz w swojej pracy?
Obecnie eksploruję programowanie (kodowanie w Super Collider, Max/MSP i Pure Data) i komponowanie dźwięku od podstaw. Staram się też zrozumieć różne rozłożenia przypadkowości i komponowanie, używając prawdopodobieństw (jak często ma się coś w danej kompozycji wydarzać).
4. Co okazało się w tym roku największą inspiracją dla twojej pracy?
Networkowanie. Dzielenie się. Koleżankowanie i pomaganie sobie.
5. Co było w tym roku największą przeszkodą/nauczką i jak się z tym zmierzyłaś?
Propaganda sukcesu w social mediach. Nie ma dnia, żebym nie wpadała w dziurę porównań, a to nie prowadzi donikąd. Strasznie się katuję i podkręcam sobie tempo aż do granic załamania nerwowego. A jako artystka mierzę się z ogromną ilością odmów, odrzuceń, braku funduszy, stypendiów, ogólnie z brakiem kasy na czynsz i życie. Więc mam plan robić mniej i mniejsze rzeczy, a nie porywać się z motyką na słońce. Sztukę można robić i na Casio, i mazakami, nie trzeba od razu stu monitorów i laserów.
6. Jaką radę dałabyś dziewczynom, które chciałyby pójść podobną ścieżką artystyczną/zawodową co ty? Jak zacząć? Do kogo się zwrócić? Gdzie poznać sprzęt?
Wybrać się na warsztat, albo znaleźć w internecie platformę, która wspiera to, czym się interesujesz (produkcja, djowanie, kompozycja). Osoby tam zrzeszone czekają na ciebie i bardzo, bardzo chętnie podzielą się wiedzą. Ostrożnie z Youtube, bo roi się tam od opłacanego przez producentów kontentu i kolesi, którzy się tylko popisują. Polecam takie miejsca, jak Oramics Sound Lab, Sounds Queer (Wiedeń i Brno), Synth Library (Praga), Who can become a producer (Malmo), Music School (Melbourne), a w internecie Female Pressure, Femdex, Womb, Synth Babes itd., itd., itd., itd.!
Rozmowę przeprowadziła Justyna Banaszczyk