Prasówka 06.11.18
Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.
1.
Obok zmarłych w tym roku Wandy Wiłkomirskiej i Dominika Połońskiego, Tomasz Stańko był chyba najczęściej wspominanym muzykiem w audycjach radiowych 1 listopada. Odchodząc pozostawił po sobie niezapełnioną przestrzeń w krajobrazie polskiego jazzu. Kulturoznawca Artur Szarecki poświęca mu na łamach „Dwutygodnika” pokaźny artykuł, w którym poszukuje klucza do zrozumienia wyjątkowej atmosfery kreowanej przez Stańkę. Odnajduje go w metaforze cienia, która przenika zarówno freejazzowy, jak i mainstreamowy nurt autora Music for K. To zresztą tylko jeden z wielu albumów, które Szarecki omawia we właściwy sobie pasjonacki, plastyczny i dynamiczny sposób, tworząc przy tym całkiem udany przegląd nagrań płytowych Stańki.
www.dwutygodnik.com/artykul/8051-jakby-cos-wisialo-w-powietrzu.html
2.
Tymczasem „The Wire ” wspomina piórem Juliana Cowleya tworczość zmarłego niedawno Takehisy Kosugiego. O twórczości Kosugiego – niezmordowanego eksperymentatora, improwizatora, współzałożyciela group ONGAKU i Taj Mahal Travellers, a do tego członka Fluxusu – można opowiadać na wiele sposobów. Cowley wychodzi od tekstu partytury jego konceptualnej kompozycji Theatre Music – „Keep Walking Intently”, prowadząc narrację poprzez różne etapy jego twórczości po stanowisko muzycznego dyrektora The Merce Cunningham Dance Company oraz retrospektywę w Whitney Museum (dodajmy może jeszcze w tym miejscu tekst napisany wówczas dla „Frieze” przez Matthew Ericksona).
https://www.thewire.co.uk/in-writing/essays/takehisa-kosugi-by-julian-cowley
3.
Choć od Warszawskiej Jesieni minął już ponad miesiąc, festiwal wciąż jest tematem wielu rozmów i podsumowań. A jest o czym mówić, bo po zeszłorocznych rozczarowaniach, w tym roku pojawiły się pozytywne głosy, przywracając wiarę, że pozornie hermetyczne przedsięwzięcie ma jednak duży sens. Z wysokiego c zaczął Rafał Wawrzyńczyk, który na łamach „Dwutygodnika” wypunktował mocne i słabe strony programu, nie szczędząc przy tym kąśliwych uwag pod adresem młodych kompozytorów. Szkoda, że autor w swoim wnikliwym tekście nie uwzględnił wydarzeń towarzyszących Jesieni – koncerty organizowane przez Koło Młodych ZKP-u udowadniały inwencję twórców, co w zderzeniu z zarzutami o „lekkość” i „postinternetowość” wydaje się jednak niesprawiedliwą generalizacją. Na złośliwości i patriarchalny ton nie silił się Filip Lech, który w relacji dla Culture.pl prześledził powiązania programu z hasłem przewodnim. Spojrzenie na utwory przez pryzmat ich historyczno-społeczno-kulturowych uwikłań, mimo że pozornie proste, dostarczyło wielu niebanalnych wniosków. Krytyk zręcznie zrekonstruował role kompozytorów na przestrzeni ostatnich dekad, ukazując tym samym ich różne pozycje względem reszty społeczeństwa. No właśnie, a gdzie w tych państwowo-wspólnotowych polemikach są kompozytorki? O nich, a właściwie o ich braku, alarmował Lech, my zresztą także. Gdybyście nie czytali relacji Anny Gluc z pierwszej, a Jana Topolskiego z drugiej części festiwalu, nieskromnie polecamy. Liczymy, że organizatorzy festiwalu również przeczytają i odrobią lekcję programową z tego roku.
4.
Odchodząc od spraw bieżących w stronę ponadczasowych wizualnych rozkoszy, polecamy tekst z dawno tu nie cytowanej „Meakultury”, a konkretnie wrześniowego numeru Muzyka w mediach. Kinga Misiorna bierze tu na warsztat filmowe adaptacje płyty Valtari grupy Sigur Rós, ale nim przejdzie do sedna, w imponującym wstępie dokonuje typologii wideoklipów muzycznych oraz referuje podstawy ich estetyki. Szczególnie ciekawie wychodzi podział ze względu na rolę obrazu względem muzyki oraz rozważania o dźwięku diegetycznym dodawanym do ilustrowanego utworu. W drugiej połowie tekstu autorka przypomina The Mystery Film Experiment, bezprecedensowego konkursu na teledyski do wybranych utworów ze wspomnianego albumu, co okazało się akcją pełną rozmachu i intrygujących efektów. Autorami niektórych z nich byli uznani reżyserzy jak Ramin Bahrani, który nakręcił dokumentalno-fabularny wideoklip do utworu Ég anda, albo siostra lidera islandzkiej grupy, czyli Inga Birgisdóttir, która na warsztat wzięła Varð.
5.
Jak sztuczna inteligencja zmienia tworzenie muzyki? To temat fascynującego artykułu, jaki Tirhakah Love napisał niedawno dla „Guardiana”. AI pomaga generować nowe blackmetalowe partie wokalne (program SampleRNN), niekończące się ambienty Briana Eno (album Reflections) czy binauralną elektronikę Ivána Paza (płyta Visions of Space). Autor przypomina prehistorię tego nurtu, czyli legendarną Illiac Suite na kwartet smyczkowy, wygenerowaną przez komputer wedle wskazówek Lejarena Hillera, jak i program Emi autorstwa Davida Cope’a. Ostatnio popularna na YouTube piosenkarka Taryn Southern wykorzystała natomiast opensourcową aplikację Amper, która potrafi dobrać akompaniament w dowolnym stylu, tonacji, tempie, instrumentacji i nastroju. Z kolei startup AI Music pracuje nad systemem opracowującym nowe podkłady dźwiękowe pod reklamy, zaś Alexa – wirtualna asystentka Amazona – miksuje brzmienia, by dopasować się do nastroju konsumenta. Oczywiście w artykule powraca temat sztucznej inteligencji stojącej za plejlistami w serwisach typu Spotify, o których już tu pisaliśmy (w tym także podejrzeń o lansowanie piosenek powstałych w podobny sposób). Co by na ten temat powiedział Eric Satie?
www.theguardian.com/music/2018/oct/22/ai-artificial-intelligence-composing
Był tu już dźwięk rodem ze sztucznej inteligencji, czas na dźwięk w przestrzeni. Harley Brown pokazuje w A Visual History of Spatial Sound, jak przez wieki rozwijała się koncepcja topofonii. Rozpoczyna od pradziejów, sięgając do echolokacyjnych zdolności naszych przodków w paleolicie, przez renesansową polichóralność i jej twórcę, Adriana Willaerta, aż po XX stulecie i osiągnięcia Pierre’a Shaeffera, Karlheinza Stockhausena czy Iannisa Xenakisa. À propos naszego najnowszego radiowego numeru #35, sporo uwagi Brown poświęca Acousmonium, systemowi opracowanemu w głównej siedzibie Radio France przez François Bayle’a w 1974 roku. Clou artykułu stanowi skomplikowany instrument zainstalowany w MONOM w Berlinie, będący dziełem 4DSOUND – wielkiego projektu kompozytora Paula Oomena. Jego możliwości zostały zaprezentowane we wrześniu podczas Red Bull Music Festival w Berlinie, stąd właśnie miejsce publikacji tego tekstu.
http://daily.redbullmusicacademy.com/2018/09/a-visual-history-of-spatial-sound
7.
Magazyn „BOMB ” w ostatnim czasie wypuścił dwa powiązane ze sobą na swój sposób wywiady. W pierwszym Alan Licht rozmawia z Ursulą Block, założycielką jednej z pierwszych soundartowych galerii, powiązanych ze sklepem muzyczno-artystycznym gelbe MUSIK. To rozmowa mocno związana z niektórymi wątkami naszego zapisowego numeru #32 – Block opowiada o realiach wydawania artystycznych płyt od lat 80. (np. o znaczeniu kolejnych formatów), funkcjonowaniu sklepu-galerii, organizowaniu wystaw. Porusza także temat pracy nad monumentalnym katalogiem Broken Music, który pozostaje do dziś jednym z najważniejszych kompendiów artystycznych wydawnictw płytowych.
Współpracownikiem Ursuli Block w gelbe MUSIK był Werner Durand, który wraz z Ute Wassermann opowiada Markowi Harwoodowi o wykonywaniu kompozycji Henninga Christiansena. Christiansen należał do częstych gości gelbe MUSIK, związany poprzez Josepha Beuysa i René Blocka z działaniami okołofluxusowymi w Berlinie. Centralne miejsce w rozmowie stanowią wspomnienia jego ważniejszych utworów, takich jak Nyhavnstrut-Hafenbrei-Stew-Music czy skomponowanych przez Christiansena fragmentów zbiorowej kompozycji Penthesilea wykonanej podczas wystawy Rosenfest w 1984 roku w Berlinie. Artyści mówią też o swoich pierwszych spotkaniach z kompozytorem, jego osobowości, podejściu do komponowanej muzyki i względnej wolności interdyscyplinarnego twórcy.
https://bombmagazine.org/articles/for-eyes-and-ears-ursula-block-interviewed
8.
Joe Gross wraz z Weaselem Walterem prezentuje dla „bandcamp daily” sylwetkę Frankiego Cavallo, znanego szerzej jako Von LMO. Dziwak i ekscentryk nawet na tle nowojorskiej sceny no wave (czyż może istnieć lepsza rekomendacja?), Cavallo był jej aktywnym członkiem (Funeral of Art, Kongress, Red Transistor) jeszcze zanim rozpoczął solową karierę jako Von LMO w roku 1979. W roku 1981 wydał debiutancki album Future Language, do którego zmontował cały zespół „wyglądający jak dziwniejsi kuzyni Devo” (to fraza Grossa), lecz finansowa klapa sprawiła, że nastepne płyty wydał dopiero w latach 90. Weasel Walter pod koniec ostatniej dekady XX wieku nawiązał z nim jednak współpracę, która doprowadziła do reedycji debiutanckiego albumu oraz wydania dwóch koncertówek oraz składanki zawierającej różne niewydane rarytasy. Polecamy, „advance yourself!”
Zebrali: mc, am, mp, jt, wż