Prasówka 10.06.2019
Zapraszamy do nowej odsłony naszej cyklicznej rubryki, w której prezentujemy najciekawsze znalezione przez nas w internecie teksty dotyczące muzyki współczesnej oraz sound studies.
1.
Nie tak dawno prezentowaliśmy na naszych łamach obszerną rozmowę z Martą Śniady, a niespełna cztery dni później duński magazyn internetowy Seismograf opublikował tekst poświęcony artystce autorstwa innego kompozytora, Jamesa Blacka. Artykuł w dwóch wersjach językowych (angielskiej i duńskiej) ukazał się z okazji kończącego zagraniczny doktorat Śniady koncertu dyplomowego, który miał swoją premierę 9 czerwca podczas Klang Festival i zostanie powtórnie wykonany w Musikhuset Aarhus 15 czerwca. Black poznał Martę i jej muzykę w 2014 roku na kursach kompozytorskich w Radziejowicach, toteż ma już nieco głębszy wgląd w jej twórczość. Rozpoczyna tekst dość przewrotnie, stawiając przed Śniady i jej muzyką pytania podobne do tych, jakie kompozytorka stawia współczesnemu społeczeństwu i światu w wielu swoich kompozycjach. W dalszej części kreśli niejako drogę, jaką Śniady pokonała dotychczas – od eksplorowania i skupienia na dźwięku samym w sobie, przez pewne nim znudzenie i kolejne inspiracje wypływające ze współpracy z Simonem Steenem-Andersenem, aż po odnalezienie prawdziwej frajdy w rozmaitym łączeniu muzyki z warstwą wideo i elementami popkultury. W akapitach zatytułowanych What makes Śniady so ‘Śniady’ Black opisuje kompozytorkę jako dojrzałą artystkę o silnie zindywidualizowanym głosie, który przebija się w jej kompozycjach z wyjątkową szczerością i bezpośredniością. Na koniec zdradza nieco więcej na temat dyplomu Marty, jednak niezbyt wiele, by nie zepsuć frajdy słuchaczom – pojawia się jednak kilka szczegółów dotyczących ostatecznej struktury i elementów składowych koncertu. Parę miesięcy temu, kiedy Krzysztof Stefański i Jan Topolski rozmawiali z kompozytorką, jeszcze nie wszystkie te szczegóły były ustalone i znane, a niektóre uległy zmianie, z kolei wiele wątków jedynie wspomnianych w tekście Blacka ma swoje rozwinięcie i szerszy kontekst w wywiadzie przeprowadzonym dla „Glissanda”, dlatego warto przeczytać te teksty jeden po drugim.
https://seismograf.org/artikel/i-really-wanted-write-pop-love-song
2.
#gościnnewystępy
Portret innego kompozytora młodego (jeszcze) pokolenia ukazał się też w ostatnich dniach na łamach dwutygodnik.com. Kompozytor totalny, czy Alexander Schubert gościł zaledwie dwa tygodnie temu we Wrocławiu na festiwalu Musica Electronica Nova z monograficznym koncertem w wykonaniu Nadar Ensemble, warto więc przyjrzeć mu się bliżej, co też uczyniła nasza redaktorka i autorka, Wioleta Żochowska. Wskazując na znaczenie wirtualnego doświadczenia w odbiorze kompozycji Niemca, zastanawia się ona nad umieszczeniem Schuberta w nurcie Nowej Dyscypliny, co nie dziwi tym bardziej, że jego pierwszym kierunkiem studiów była bioinformatyka. Nie jest to jednak próba jego jednoznacznego zaszufladkowania – tekst ukazuje wnikliwe spojrzenie na całą sieć powiązań, inspiracji i aspektów twórczości kompozytora. Autorka przedstawia redefinicję romantycznej idei „sztuki totalnej” przez Schuberta w jego dążeniu do zapewnienia słuchaczom „kompletnego przeżycia” – obejmującego też często nieoczywistą rolę świateł – które nieraz zakłada głęboką grę z percepcją słuchaczy bądź wręcz stawia ich w roli wykonawców. Tutaj do głosu dochodzi jeszcze psychologiczny aspekt niektórych kompozycji, np. „Control” przypominającego Stanfordzki eksperyment więzienny. Inne z nich to niektóre spośród tak ważnych w twórczości Schuberta koncertów-instalacji, np. A Perfect Circle czy Black Mirror. W utworach Schuberta ważne znaczenie mają też działania performatywne – w tekście omówione są niektóre z jego kompozycji wykorzystujące ten aspekt działań scenicznych na różne sposoby, np. Point Ones czy HELLO. Na koniec autorka krytykuje nieco dobór okrzepłych już w świecie muzyki współczesnej utworów wykonanych podczas koncertu we Wrocławiu i niewspółgrający z nimi opis programowy, sugerujący słuchaczom zupełnie nowe, intensywne multimedialne doznania. Kłóci się to trochę z muzyką Schuberta mającą na względzie przede wszystkim odczucia słuchaczy, miejmy jednak nadzieję, że dyrektorzy innych festiwali wykorzystają potencjał i wyobraźnię kompozytora do stworzenia zupełnie nowych, zaskakujących sytuacji koncertowych, których Schubert ma w wyobraźni co najmniej jeszcze kilka.
https://www.dwutygodnik.com/artykul/8268-kompozytor-totalny.html
3.
Część redakcji z trudem hamuje entuzjazm, ale godzinny odcinek z Ianem Nagoskim chyba wart jest rekomendacji z urzędu, a już zupełnie na chłodno polecamy nowy podcast ephemeral poświęcony (bliskim nam szczególnie od „Glissanda” #23 pod red. Dariusza Brzostka) antropologii rzeczy, kulturze materialnej i medioznawstwu. Odcinek z założycielem Canary Records usatysfakcjonuje jednak nie tylko fanów samej wytwórni, tak jak jej katalog stanowi bowiem przejmującą (i bardzo aktualną) opowieść o historii Ameryki, której nie pomieściły podręczniki czy pamięć zbiorowa. Pomieściły za to zagubione, i od niedawna skrupulatnie wznawiane w Canary nagrania, spośród których tematem audycji jest spektakularny To What Strange Place: The Music of the Ottoman-American Diaspora. Nagoski kreśli historię związków USA z Imperium Osmańskim, wskazując genezę poważnej części amerykańskiej sfery symbolicznej w rozmaitych artefaktach pieśni Bliskiego Wschodu. I tak na przykład od wystawy światowej w Chicago w 1897 roku (pawilony Turcji, Maroka, Egiptu) wyznacza początek bodaj najpopularniejszej amerykańskiej melodii The Streets of Cairo i tańca brzucha (The Hootche Cootchie Dance), a surfrockowy hymn Dicka Dale’a & The Del Tones (i późniejszy jingiel Pulp Fiction) – Miserlou – od piosenki Tetosa Demetriadesa z 1927 roku. Historia muzyki diaspory to jednak historia gorzka, co potwierdzają nasiąknięte „ksenofobicznym sentymentem” strategie marketingowe czołowych wytwórni początku XX wieku – Victor i Columbia Records – usiłujących zmonetyzować kulturę uchodźców, która kwitła w pierwszych dekadach przed Wielkim Kryzysem i zmianami polityki migracyjnej (z Johnson Reed Act na czele). Gettoizujące serie wydawnicze „ethnic”, „foreign” czy jednorazowe sesje nagraniowe okrojone do 3 minut i 30 sekund znamionowały rynek muzyczny, w którym artyści nie tylko pozostawali praktycznie anonimowi, ale przede wszystkim nie przetrwali próby czasu, wypadając poza margines konstruktu „muzyki amerykańskiej”. A mowa nie tylko o popularnych, sprzedawanych niegdyś w tysiącach egzemplarzach płytach, ale również takich dokumentach, jak bezpośrednia relacja wydarzeń podczas ludobójstwa Ormian (Kemany Minas, Egin). Jak na ironię, dyskryminujące podejście wielkich wytwórni zapewniło tym nagraniom nieśmiertelność innego rodzaju – produkowane płyty zaledwie w 10–15% składały się z szelaku, w większości zaś… z kamienia. Ameryka zapomina łatwo, ale działalność Nagoskiego to kolejny (obok np. książki Jana Błaszczaka) dowód na to, że w dzisiejszym palącym świetle perspektywa imigrancka w muzyce koniecznie domaga się uzupełnień.
A na stronie Ottoman History Podcast dostępna również rozszerzona wersja wywiadu:
https://www.ephemeral.show/episode/diaspora
4.
Dwa podwójne podpunkty. Zacznijmy od pakietu dwóch tekstów krażących wokół tematyki wykorzystania sztucznej inteligencji.
Robert Barry w tekście dla „The Wire” opisuje współczesne rekonstrukcje oraz rozwinięcia koncepcji Electronium – instrumentu a zarazem dzieła życia Raymonda Scotta. Scott, w latach 30. autor popularnych swingowych standardów, był również pionierem muzyki elektronicznej. Wykorzystując swe doświadczenie producenta muzycznego, Scott po II wojnie światowej zaczął konstruować i sprzedawać m.in. elektroniczne efekty brzmieniowe, a także pracować nad protosyntezatorami oraz protosekwencerami. Jego głównym projektem było właśnie Electronium, elektroniczne środowisko dźwiękowe tworzące w założeniu wraz z kompozytorem muzykę generatywną w oparciu o algorytmy sztucznej inteligencji. Scott de facto nigdy nie ukończył swej maszyny, a Barry wręcz porównuję ją w tekście do słynnego „Turka” Wolfganga Van Kempelena (odsyłamy do numeru #24), który wszak będąc technologicnzym osiagnięciem okazał się przede wszystkim oszustwem zawierającym wewnątrz schowanego operatora. Barry w swym tekście skupia się na współczesnym rozwijaniu idei Electronium przez Yuri Suzukiego, artystę dźwiękowego związanego wcześniej m.in. z korporacją Maywa Denki, gdzie pracował nad syntezatorem Ototo. Suzuki adaptuje Electronium do współczesności, wykorzystujac architekturę sieci neuronowych do opracowania responsywnego środowiska muzyki generatywnej, otwartego na modyfikację algorytmów przy każdej interakcji ze strony człowieka.
Tekst Barry’ego świetnie pasuje jako wstęp do artykułu Cherie Hu dla „Resident Advisor” na temat szerokiego pola zastosowań sztucznej inteligencji we współczesnym komponowaniu. Hu wychodzi od niedawnego albumu Holly Herndon Proto – wrzucaliśmy tutaj już parę razy teksty na jego temat, ale powtórzmy raz jeszcze: Herndon wraz z Matem Dryhustem oraz programistą Julesem LaPlace stworzyli SPAWN, algorytmiczne narzędzie do nauki i odtwarzania dźwiękowych schematów i wzorów dowolnych głosów. Herndon traktuje SPAWN jako jednego z członków szerszej grupy muzyków, z którymi nagrała album, fantomowego wokalnego improwizatora z którym prowadzi dialog. Hu zestawia Proto z innymi eksperymentami związanymi z AI: opisuje rezydencję beatboxera Harry’ego Yeffa (Reeps One) w Bell Labs, który wraz z grupą programistów Dadabots stara się stworzyć rodzja wirtualnego klona własnego głosu, a także ostatnie projekty Actress, który wydaje i gra od pewnego czasu fantomowe duety z wirtualnym narzędziem Young Paint. Wszystko to w kontekście tradycji muzyki algorytmicznej, rozwiajającego się ruchu algorave, a także metafor tegorocznego filmu Jordana Peele’a To My.
https://www.residentadvisor.net/features/3463
5.
Przyjrzyjmy się dwóm tekstom dotyczącym współczesnej kondycji globalnego rynku muzycznego. Marc Hogan zbiera dla „Pitchforka” próby opisu dzisiejszego podziału pieniędzy między wytwórnie, artystów oraz różnych pośredników w dobie streamingowej hossy muzyki popularnej. Tzw. majorsi z powrotem notują zyski, podczas gdy artyści w ogromnej większości ledwo wiążą koniec z końcem. Hogan pisze o tym, co okresla się mianem zaniku „muzycznej klasy średniej”, a cytowany wers z utworu niezależnego rapera Open Mike Eagle’a „The economy killed the rhyme star” mógłby być tytułem całego artykułu. Ta sama ekonomia bossy prowadzi do dalszej konsolidacji rynku pod dyktando największych wytwórni, a także do nowej hierarchii gwiazdorstwa.
Tymczasem Larry Fitzmaurice rocznicowo przypomina dla „Stereoguma” jeden z kluczowych momentów, które współczesny rynek muzyki zbudowały – narodziny internetowego serwisu Napster.com. Wychodząc od pokoleniowego doświadczenia dzielenia się plikami, Fitzmaurice kreśli obraz przemian w społecznym podejściu do muzyki na przełomie stuleci, przemian które ostatecznie popchnęły rynek muzyczny w kierunku streamingu. Fitzmaurice umieszcza Napstera w kontekście różnych form muzycznego „piractwa” – idąc za książką Stephena Witta How Music Got Free opisuje tzw. „scenę” („The Scene”) – społeczność piratów wykradających płyty z tłoczni i umieszczających materiał na specyficznie elitarnych serwisach torrentowych (np. Oink). Interesuje go jednak również wspólnotowy wymiar społeczności dzielących się plikami. Gdzieś w tle czai się niezadane pytanie na ile sieci peer-to-peer zbudowały późniejszą blogosferę muzyki (mniej lub bardziej) niezależnej.
https://www.stereogum.com/2045637/napster-20-year-anniversary-mp3s/franchises/sounding-board/
6.
Na koniec jeszcze jeden blok. Anja Ngozi, Lonely Table oraz The Vinyl Factory wydali wspólnie składankę Untitled poświęconą wpływowi twórczości i osoby Jeana-Michela Basquiata na współczesne sceny muzyki niezależnej w Londynie. W roku 2017 w Barbicanie miała miejsce jego przekrojowa wystawa, która stała się zaczynem projektu. W związku z premierą wydawnictwa Vinyl Factory przygotowało cały blok publikacji: artyści uczestnicący w projekcie (od Roxanne Tataei, po Maxwella Owina) opowiadają o tym w jaki sposób jego postać zainspirowała ich twórczość, Lord Tusk stworzył wyobrażone soundscape’y inspirowane jego twórczością, a Anja Ngozi oraz Lex Morvaridi z Lenely Table opowiadają o samym procesie powstawania płyty w poniższym podcaście.
(am, mp, jz)