Spójność przeciwieństw. O muzyce Laure Boer

Małgorzata Heinrich / 6 wrz 2024

Hypnotic music. Mystical rituals. Loop folk. Witchtronic. Expertimental.

Hypnotic music. Mystical rituals. Loop folk. Witchtronic. Expertimental.

Hypnotic music. Mystical rituals. Loop folk. Witchtronic. Expertimental.

Hypnotic music. Mystical rituals. Loop folk. Witchtronic. Expertimental.

Hypnotic music. Mystical rituals. Loop folk. Witchtronic. Expertimental.

Hypnotic music. Mystical rituals. Loop folk. Witchtronic. Expertimental.

Te pięć określeń regularnie, niczym mantra, pojawia się na niemalże każdej platformie Laure Boer. Słowa artystki są jak jej muzyka – pozornie konkretne, a jednak głęboko nieuchwytne; zamknięte kropką, lecz efemeryczne. Są epizodyczne, skupione, przekazują wiele niewielką ilością środków. Obejmują zarazem obszerny zakres znaczeń, a jednocześnie pozostawiają między sobą dużo przestrzeni. A gdyby je jeszcze zapętlić…

Nie da się ukryć, że muzyka działającej w Berlinie francuskiej artystki łączy w sobie mozaikę elementów i kreuje wiele stylistycznych punktów ciężkości. Czerpie z noiseu i folku, konstruuje pejzaże dźwiękowe z wykorzystaniem znacznego arsenału środków – instrumentów tradycyjnych, elektroakustyki, śpiewu, samodzielnie skonstruowanych obiektów i sensorów dźwiękowych. Jednocześnie zaskakuje skromnością. Cały ekwipunek Boer zazwyczaj mieści się na blacie niewielkiego stołu. Jej praca z dźwiękiem opiera się niemalże wyłącznie na hardwarze – próżno szukać na warsztacie Boer laptopa. Z tego wręcz niepozornego stanowiska pracy powstaje złożony świat dźwiękowy, który z jednej strony zaskakuje kontrastami, lecz z drugiej przykuwa uwagę spójnością. Intrygujący fenomen zbudowany z pozornych sprzeczności.

Improwizacja i loop

Uwielbiam to uczucie zanurzenia w nieznane, łapania tego co się pojawi, chwytania tej nici, która zjawia się znikąd, podążania za nią, obserwowania, dokąd mnie zabierze. To bardzo cenna chwila, bardzo krucha, dźwięki nabierają [w niej – przyp. tu i dalej MH] kształtu i zanikają.1

„Improwizacja jest dla mnie punktem centralnym.” 2, zaznacza Laure Boer. I faktycznie, zarówno jej występy na żywo, jak i nagrania opierają się na formach opracowywanych w czasie rzeczywistym. Technika artystki jest pełna uważności i skupienia. Jej muzyka swój początek nierzadko bierze w najprostszych elementach – eksploracji wybranych brzmień, krótkiego motywu – które zapętlone stają się podstawą i kanwą dalszego rozbudowywania formy przez artystkę. Tak zatem, jak improwizacja jest centrum twórczości Boer, tak loop staje się bazą improwizacji. Za pomocą pętli twórczyni przemienia drobne elementy w strukturę, może zajrzeć w głąb dźwięków i wyciągnąć z niego najciekawsze aspekty, które jako bodźce dla reakcji i dialogu pozwalają na nabudowywanie kolejnych warstw kompozycji.

Loopowanie, w makroskali będące podstawą techniki Boer, niekiedy staje się również bazą w mikroskali i tematem kompozycji – widać to na przykładzie utworu Tourner en rond z albumu Les cités englouties. Tytuł – po polsku „kręcić się w kółko” – jest dosłownie zilustrowany przez ciągłe zapętlenie zarówno dronowej bazy jak i pierwszoplanowych motywów: 

Dla Boer powtarzalność jest nie tylko budulcem czy narzędziem strukturalnym. „Fascynuje mnie także fizyczna siła repetycji, to jak zmusza Cię do zanurzenia się w dźwięku”3. Nie da się ukryć, że w muzyce artystki można dostrzec szczególną wrażliwość czy wręcz rytualny szacunek do każdego dźwięku jako samodzielnego zjawiska, które należy odkrywać i smakować. To wyjaśniać może segmentowy układ znaczącej liczby nagrań oraz występów na żywo Boer. Wszystkie konstrukcje i zdarzenia dźwiękowe otrzymują od artystki wystarczająco dużo przestrzeni i czasu, aby wybrzmieć i określić swoją tożsamość. Zabieg ten pozwala słuchaczce_owi i samej twórczyni na zatopienie się w złożoności akustycznej, fizycznej i estetycznej każdego elementu, zanim uwaga zostanie przekierowana w inne obszary muzyczne. Należy pamiętać jednak, że pomimo skupienia na wybranych zjawiskach dźwiękowych, nie są to układy minimalistyczne, a podobieństwa w obszarze segmentu opierają się na większym obrazie – rodzajów artykulacji, poziomów natężeń, kategorii brzmień, sposobów przetwarzania itp.

Segmentowość doskonale można zaobserwować na spektrogramie powyższego nagrania:

Spektrogram i wykres fali nagrania występu Laure Boer z Seanaps Festival 2022 z 23.09.2022, https://www.youtube.com/watch?v=9OClDthEQnY. Spektrogram wykonała autorka  za pomocą programu iAnalyse 5 autorstwa Pierre’a Couprie.

Warto zaznaczyć, że powyżej zilustrowana epizodyczność niekoniecznie w twórczości Boer przyjmuje formy ewolucyjne. Występuje także w bardziej „uporządkowanych” układach, nawet w najprostszej formie ABA – jak chociażby w przypadku Acoustic House:

Skupienie nad drobnymi zjawiskami oraz dawanie przestrzeni na badanie określonych fenomenów uzasadnia względne ograniczenie środków w mikroukładach czy nawet całych kompozycjach. Względne – bo muzyka Laure Boer pełna jest pozornych antynomii. I podczas gdy segment czy całe nagranie może koncentrować się na wybranych pojedynczych elementach, w makroskali twórczości artystka sięga do szerokiego zasobu inspiracji – często z kompletnie innych światów.

Noise i folk w downbeacie

Język muzyczny Boer to indywidualna mieszanka, w której dwie potężne siły w różnych proporcjach stanowią noise i folk. Odległe światy? Być może. Tym co je łączy jest dźwiękowość daleka od muzycznego mainstreamu. Dla kształconej klasycznie Boer eksploracja wymienionych gatunków stała się intrygującą płaszczyzną, która podobnie jak improwizacja, oferowała nowe wyzwania:

Drugą stroną [posiadania] mojej [muzycznej] edukacji było to, że musiałam [samodzielnie] nauczyć się słyszeć w sposób otwarty. Bo to oczywiście zawęża moje horyzonty, kiedy wiem jak coś zrobić w sposób „harmonijny”. Często czuję to jako takie napięcie pomiędzy harmonią, ładnymi, przyjemnymi melodiami a szukaniem abstrakcji, czystego dźwięku. Staram się wychodzić poza swoje muzyczne przyzwyczajenia, otwierać się, wychodzić ze strefy komfortu. To jest coś, do czego muszę się popychać w sposób świadomy.4

Muzyka Boer pełna jest skrzypień, pisków, dronów, wizgów i całego arsenału innych hałasów. Jej wersja noise’owości charakteryzuje się jednak paradoksalnie pewną delikatnością, downbeatowym oddechem i przejrzystością faktury. Choć artystka unika więc ekstremów, czy nadmiernej przemocowości dźwiękowej 5, buduje złożoną ekspresyjność – od agresji, poprzez gniew, aż do żartu. Świetnie to widać na przykładzie utworów z albumu Chicanes z 2023 roku, który jak opisuje Boer, stanowi „katharsis dla przebodźcowania i zbyt silnych emocji” 6. I tak obok brutalnego, przepełnionego rozczarowaniem i głęboką złością Marre (fr. „mieć dość”), słyszymy Kein Bock (niem. „nie mam ochoty”), które w swej onomatopeicznej wręcz marudności puszcza oko do słuchaczki_a.

Boer przedstawia tutaj różnorodne pole afektów – od poważnego gniewu po codzienną marudność. Podobnie, jak dokładnie obserwuje każdy dźwięk, tak bierze pod lupę emocje i odkrywa ich wielorakie warianty i aspekty. Elementy noise’owe są idealnym materiałem zarówno do szukania nowych komponentów brzmienia, jak i odcieni ekspresji. 

Inspiracja noise’em nie jest jednak jedynym składnikiem języka muzycznego artystki. Choć szale dominacji wpływów przechylają się inaczej w każdej kompozycji – nie da się zanegować, że drugim potężnym filarem dźwiękowości Boer są elementy wywodzące się z muzyk tradycyjnych. Wybrzmiewają one w charakterystycznym, indywidualnie „Boerowskim” wydaniu. Jak podkreśla sama artystka w opisie albumu Les Cités Englouties, jego brzmienie to m. in. „Contemporary folk for folks without country” – „współczesny folk dla ludzi bez kraju”7. Poszłabym o krok dalej i określiła muzykę artystki wręcz jako współczesny folk bez kraju. Dlaczego? Słuchając utworów Laure Boer łatwo doszukać się elementów pochodzących z muzyki tradycyjnej. Decyduje o tym dobór instrumentów (szczególnie lubiane przez Boer dan bau – rodzaj wietnamskiego monochordu – ale też piszczałki i instrumenty perkusyjne kojarzone z kulturami tradycyjnymi), inspiracje ludowym śpiewem (w tym śpiewem alikwotowym – chociażby w Éclaircies), wokalna polifonia, heterofoniczne układy (Les Cités Englouties), melodie o niewielkim ambitusie i te przypominające dziecięce przyśpiewki (Le Verger) czy kołysanki (Lapin). 

Wszystko to tworzy atmosferę, która bezsprzecznie kojarzy się z szeroko pojętą kulturą tradycyjną i jej rytuałami.Trudno jednak konstruowane przez Boer utwory czy brzmienia przypisać do konkretnej kultury, miejsca czy czasu8. Budują one efemeryczną przestrzeń prześlizgującą się między wpływami i grającą z wyobrażeniami słuchacza_ki, w której bezpośrednie odniesienia pozostają ukryte za woalem mgły. Jak twierdzi artystka:

Mam ogromny szacunek dla pradawnej wiedzy i do kultur, które wciąż ją kultywują. Jednocześnie jestem bardzo ostrożna z odniesieniami do nich i ich funkcji, gdyż bardzo szybko mogą one stać się fałszywe, gdy nie pochodzi się z konkretnej kultury i dziedzictwa. Chcę zachować spójność z „teraz” i „tutaj”, z tym, kim jestem. Do rytuałów mam bardzo osobisty stosunek.9

W tym miejscu dochodzimy do kolejnego istotnego aspektu twórczości Laure Boer – a jednocześnie tego, co także łączy muzykę tradycyjną i noise – rytualności10, która z jednej strony organicznie wypływa z elementów języka muzycznego Boer, a z drugiej jest przez nią świadomie kształtowana.

Rytuał

Już dzięki samej bazie dźwiękowej – dronom i powtarzalnym pętlom – słuchacz_ka (i twórca_czyni) mogą wejść w transowy, hipnotyczny stan. Dochodzą do tego elementy zaczerpnięte z folku oraz śpiewające, recytujące bądź skandujące głosy z nałożonym dużym reverbem, które odmalowują ezoteryczną atmosferę tajemnej wiedzy i dawno zapomnianych obrzędów. Poszukiwanie niecodziennych dźwięków, zagłębianie się w nie i noiseowa estetyka utrzymana w miarowym i pulsującym downbeacie dodatkowo pchają w stronę innych stanów świadomości, a zaprojektowane struktury pozwalają na stopniowe w nie wchodzenie i równie sukcesywne ich opuszczanie. Rytualność muzyki Boer nie zatrzymuje się jednak w sferze eterycznej. Równie istotne są dla Boer aspekty fizyczne, namacalne, zwłaszcza z perspektywy wykonawczej: 

Do rytuałów mam bardzo osobisty stosunek. W moim procesie [tworzenia] wykorzystuję elementy które mają z nimi wiele wspólnego, mają one wpływ na brzmienie i reakcje publiczności. Jeśli jestem bardzo zdenerwowana przed występem, to zazwyczaj będę go rozpoczynać dźwiękami, które mnie uspokajają, np. [te wydobyte przez] powtarzalne ruchy smyczkiem na monochordzie. Ma to fizyczny, kojący wpływ – przynajmniej na mnie :). Lubię też kończyć występy brzmieniami, które przywiodą mnie i publiczność z powrotem [do rzeczywistości]. Zazwyczaj używam do tego głosu. Muszę mieć również fizyczny związek z instrumentem, na którym gram, dlatego też szybko zdystansowałam się od komputera, bo nie mogę z nim w takowy wejść. Dla mnie dźwięk i wrażenia cielesne są powiązane. To jest ważne, jakie fizyczne odczucie towarzyszy grze na danym instrumencie i jak jego brzmienie rezonuje w ciele. 11

Reakcje ciała oraz zarówno mentalna jak i haptyczna relacja z instrumentem stanowią zatem istotną sferę rytuału Boer, co przejawia się bardzo wyraźnie w jej przeważnie „hardaware’owym” podejściu do tworzenia muzyki. Instrumenty tradycyjne, główne wspomniany już dan bau, piszczałki czy gitara (Boer będzie można nawet usłyszeć w tegorocznej edycji festiwalu Ad Libitum, której tematem przewodnim jest właśnie ten instrument), różnego rodzaju perkusjonalia, znalezione przedmioty, a także obiekty dźwiękowe i elektroakustyczne skonstruowane przez artystkę stanowią trzon jej „narzędzi pracy”. Równie istotny, co powyższe, jest dla Boer najbardziej fizyczny z instrumentów – głos ludzki. Artystka wykorzystuje wokal innych artystów, ale przede wszystkim śpiewa sama, głównie w swym rodzimym języku francuskim (co być może również jest pewnego rodzaju „powrotem do korzeni”?). Recytuje, nuci, zapętla i przetwarza głosy (często korzysta w tym celu np. z preparowanego aparatu telefonicznego). I ta nieco odrealniona wokalność zdecydowanie konstytuuje jeden z jej głównych punktów rozpoznawczych.

 

Światło – Obraz – Dźwięk – Ilustracyjność

Wielozmysłowość doświadczenia jest zatem obecna w twórczości Laure Boer. Jest subtelna – brak tutaj wielkich, rozbudowanych przedsięwzięć multimedialnych – pozostaje jednak kluczowa dla procesu twórczego i rytuału. Poza dotykiem artystka lubi angażować wyobraźnię wzrokową. Co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że ukończyła w Paryżu studia z projektowania graficznego. Jej poszukiwania w tym obszarze również cechuje pewna powściągliwość, czy może raczej – ograniczenie środków. Rolę w jej utworach odgrywa już sam fenomen światła. I nie tylko w sensie wizualnym, a paradoksalnie również dźwiękowym. Artystka chętnie posługuje się światłoczułymi sensorami konwertującymi fale świetlne na dźwiękowe. Urządzenia te chętnie montuje zarówno w tworzonych przez siebie obiektach, jak i w przedmiotach zastanych (chociażby na… ostrygach, jak na nagraniu poniżej):

Światło jako takie zdaje się być również częstą inspiracją dla dźwiękowych poszukiwań Boer. Patrząc na listę tytułów jej nagrań, co i rusz natykamy się na wschody i zachody słońca, wieczory, noce, przejaśnienia, ostre słońce czy tęcze. 

Oczywiście, Boer tworzy również z uwzględnieniem obrazu jako takiego – czy to w formie partytury graficznej (jak choćby w ramach projektu TORPOR – ang. „apatia” – gdzie partytura oparta jest na statystykach dotyczących liczby ofiar pandemii COVID-19; improwizacyjne wykonanie przez 6 muzyków łączy zatem obiektywizm danych matematycznych z subiektywnością doświadczenia artystycznego12), czy poprzez współpracę z artystami wizualnymi, chociażby Laurą Knoops. 

 

Boer nie unika też czysto muzycznego aktywowania wyobraźni wizualnej poprzez sporadyczne wykorzystanie ilustracyjności. Nie jest to jednak ilustracyjność pusta, której jedynym celem jest przywołanie w głowie kolorowego obrazka. U Boer niesie ona kontekst nastroju. Zazwyczaj wykorzystywana przez artystkę w sposób żartobliwy, jest figlarnym puszczeniem oka do słuchacza_ki. Tak więc trudno nie uśmiechnąć się do tanecznego słonia z Baby Elephant Walk, czy nie przypomnieć sobie żarłocznego batalionu mrówek pojawiającego się niekiedy w kreskówce Tom i Jerry podczas słuchania La Marche des Fourmis (fr. „Marsz Mrówek”). Poniżej znów w oprawie graficznej Laury Knoops:

 

Wiedźmotronika

Wszystkie opisane cechy składają się na indywidualne brzmienie muzyki Laure Boer – mistyczne, hipnotyzujące, liminalne, łączące w sobie hałaśliwość i delikatność, agresję i łagodność, głębię i żart, rytuał i codzienność, światło i dźwięk. Artystka miesza noise z folkiem i delikatnie przyprawia je całą mozaiką innych wpływów – inspiracjami zaczerpniętymi ze szkół eksperymentalnych, elementami rockowymi (Borne), popowymi (Danse dans les bois ze swym motywem przypominającym melodię Freed from Desire) czy jazzowymi (Sunset on Brandenbourg). Zapętlony nie-minimalizm, minimalny noise. „Barwny wszechświat, który jest zarazem delikatny i brutalny”13. Brzmienie spójne lecz pełne sprzeczności, abstrakcyjno-folkowe i naturalno-industrialne, sięgające do korzeni, magii i nowoczesnych technologii. Może właśnie dlatego, aby – podobnie jak w swej muzyce – zebrać wszystkie przeciwieństwa i paradoksy w spójne określenie, artystka na opisanie brzmienia swojej muzyki często używa własnego terminu – witchtronic (co luźno można przetłumaczyć jako wiedźmotronikę). Faktycznie, w transie słuchania Boer trudno rozróżnić, czy zanurzamy się w pradawny magiczny rytuał, czy wciąga nas elektroniczna pętla. Ale może nie trzeba nic rozróżniać – obie siły działają jednocześnie.

Laure Boer będzie można usłyszeć na żywo 14.09 o 19.00 w Warszawie na Barskiej 29 podczas festiwalu muzyki improwizowanej Ad Libitum. Towarzyszyć jej będzie Benjamin Whitehill na gitarze. Instrument tej w swej uniwersalności i ponadgatunkowości będzie głównym bohaterem tegorocznej edycji, gdzie będzie można usłyszeć również m.in. Sharifa Sehnaoui, Susan Alcorn, Wojciecha Błażejczyka, Mateusza Śmigasiewicza, Michała Sembera, Perforto, Mię Zabelkę, Ale Hop i Bena Dwyera.

Wykorzystane  zdjęcie pochodzi ze strony artystki i zostało wykonane podczas jej występu na Seanaps Festival w 2022 roku. Autor zdjęcia: Maurice Weiss
  1. I love the feeling of falling in the unknown and catching something that appears, catching a thread out of nowhere and following it to see where it takes me. It’s a precious moment, full of fragility, sounds take shape and disappear. Wywiad z Laure Boer, OM Gossip #4, „Otomatik Muziek”, 7.03. 2021, https://otomatikmuziek.substack.com/p/om-gossip-4https://otomatikmuziek.substack.com/p/om-gossip-4, dostęp tu i dalej: 26.08.2024, tu i dalej tłum. własne. 

  2. Tamże. 

  3. I’m also fascinated by the physical power of repetition, in the way it makes you dive into the sound. Tamże. 

  4. The other side of this education is that I had to learn to hear in an open way. Of course it closes my horizon, if I know how to do things „harmonious. For me it often feels like a tension between harmony, nice comfortable melodies and also to seek for abstraction, pure sound. I try to go out of my musical grid, to open up, be out of the comfort zone. This is something I have to consciously trigger. Tamże. 

  5. Więcej o charakterystyce noise’u tutaj: Olga Drenda, Prorocy, outsiderzy i zbrodniarze. O fascynacjach muzyki noise, Glissando #22, 2013, https://glissando.pl/tekst/prorocy-outsiderzy-i-zbrodniarze-o-fascynacjach-muzyki-noise/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR3MuV2AY8tpptaFoEgA1nf8D-1S_5B6Ap_v3Jd2CTXkaWwkXBqfzy2Q0F4_aem_k69N2GQPn5Grx0NVLhpXIg, dostęp tu i dalej: 2.09.2024. 

  6. Laure Boer, Chicanes, Kolala Productions, 2023, https://laureboer.bandcamp.com/album/chicanes, dostęp tu i dalej: 31.08.2024. 

  7. L. Boer,  Les Cités Englouties, Kashual Plastik,  2023, https://kashual.bandcamp.com/track/tourner-en-rond, dostęp: 22.08.2024. 

  8. Wyjątek stanowi tutaj album Special Tbilisi stworzony wraz z kolektywem ½. Stanowi on swego rodzaju soundtrack podróży po Gruzji, na którym można usłyszeć nagrania terenowe, lokalnych muzyków, ludowe instrumenty czy śpiewy religijne. Na ich bazie i wokół nich rozrastały się indywidualne kompozycje Boer i kolektywu. W skrócie jest to dźwiękowa pocztówka z wyprawy po Gruzji z nałożonymi na nią emocjami i wrażeniami podróżników. 

  9. I have big respect for ancient knowledge and cultures which still have a living practice of it. I’m careful with these references or roles, because it can be quickly fake if it’s not your culture and background. I want to be coherent to here and now and to what I am. I relate to rituals on a personal scale. Wywiad z Laire Boer, dz. cyt. 

  10. Więcej na temat rytualności noise’u zob. O. Drenda, Prorocy, outsiderzy i zbrodniarze. O fascynacjach muzyki noise…, dz. cyt. 

  11. I relate to rituals on a personal scale. There are elements in my process that definitely have something to do with it and have an influence in the sound and the feeling people might get of it. If I’m too nervous before a live show, I often start the performance with sounds which calm me, like repetitive movements with the bow on the monochord. It has a physical calming effect on me at least :) And also I like to finish the performance with sounds which are bringing me and people back. Often I’ll use the voice for that. Also I need to have a physical connection to the instruments I play, that’s why I quickly took distance to the computer, because I can’t relate to it. For me sounds and physical sensations are connected. It’s important how the instrument feels physically to play and how the sound resonate in the body. Wywiad z Laire Boer, dz. cyt. 

  12. Zob. Laure Boer, TORPOR, 2020, https://torpor.laureboer.com, dostęp: 3.09.2024. 

  13. Laure Boer, Discogs, https://www.discogs.com/artist/4445241-Laure-Boer, dostęp: 26.08.2024.